Sąsiad zza ołtarza. Jak się mieszka w kościele przerobionym na akademik?
Każdego roku na całym świecie desakralizowane są tysiące świątyń. Zwykle zyskują one drugie życie jako restauracje, księgarnie czy hotele. Jednym z przykładów najbardziej spektakularnych metamorfoz jest dawny hanowerski kościół, dziś pełniący funkcję akademika.
To nigdy nie był typowy budynek. Zamiast strzelistej wieży - smukła, wolno stojąca dzwonnica, zwieńczona głośnikiem, nazywanym czasem żartobliwie "mikrofonem Boga". Zamiast dwuspadowego dachu - stożek, zamiast rzeźbionego portalu - kurtynowa ściana, przepruta otworami o geometrycznych kształtach. Wreszcie - zamiast ociekających złotem ołtarzy, ascetyczne, jasne wnętrze, w którym z każdego punktu doskonale widać skromny ołtarz. Nie, hanowerski kościół, zaprojektowany w latach 60. przez Reinharda Riemerschmida trudno było nazwać typową budowlą sakralną.
Typowe za to były losy obiektu - jak do wielu niemieckich świątyń, tak i tutaj wierni zaglądali coraz rzadziej. Ostatecznie, w 2012 roku dokonano desakralizacji tego miejsca.
Budowla, podobnie jak wiele innych byłych kościołów, została wystawiona na sprzedaż. Chętnych jednak szukano dość długo. O ile na neogotyckie czy barokowe wnętrza nabywców nie trzeba długo szukać, o tyle do modernistycznej bryły podchodzili oni z rezerwą. Tym bardziej, że wraz z upływem czasu budynek prezentował się coraz gorzej - to, czym wzgardzili potencjalni nabywcy, szybko docenili graficiarze, pokrywając literami i rysunkami, kolejne centymetry fasady.
Dawny hanowerski kościół być może na zawsze pozostałby przestrzenią street artowej twórczości, gdyby w 2016 roku nie pojawił się pomysł, by w budynku powstał dom studencki. Kontrakt na adaptację obiektu podpisała firma Meinhof und Felsmann, a stworzenie projektu przebudowy zlecono zespołowi, złożonemu z trójki architektów: Marii Pfitzner, Serge’a Moorkensa i Svena Meinhofa.
W tym punkcie opowieści po raz kolejny robi się nietypwo. Aranżacja, zaproponowana przez trójkę architektów, różni się bowiem od metamorfoz, które zwykle przechodzą desakralizowane wnętrza. W przypadku Hanoweru była to nie tyle rewolucja, co ewolucja.
Twórcom zależało, by zachować podstawową (obok modlitewnej) funkcję budynku - wciąż miał on być miejscem, w którym tworzy się wspólnota. Zdecydowano się więc na zachowanie otwartej struktury, tak by przestrzeń interakcji między mieszkańcami była jak największa. Nie znaczy to jednak, że w "kościelnym akademiku" nie ma miejsca na prywatność. Wręcz przeciwnie. Lokatorzy mają do dyspozycji apartamenty o powierzchni od 13,5 do 43,5 metrów kwadratowych, dostępne z nawy głównej i ciągnącej się wzdłuż niej galerii. Dodatkowo zaprojektowano cztery mieszkania z osobnymi wejściami. Z pokoi rozciąga się piękny widok na tereny zielone i pobliską rzekę.
Szacunek dla pierwotnej funkcji to niejedyny obszar, na którym toczy się dialog starej i nowej architektury. Nawiązując do koncepcji z lat 60. współczesne elementy i podziały architektoniczne, mają proste, geometryczne formy.
Architekci zrezygnowali również z burzenia na rzecz adaptacji. Dla przykładu: galerię organową przekształcono w ogólnodostępną kuchnię. W ścianach zewnętrznych zaś, wycięto podłużne, wąskie otwory, by odpowiednio doświetlić studenckie pokoje.
Zdecydowano się również na zachowanie części ołtarzowej - taki zabieg ma przypominać mieszkańcom o historii tego miejsca. Zostawiono także wielkie, dachowe witraże, które wypełniają wnętrze refleksami kolorowego światła.
W tym niezwykłym wnętrzu mieszka dziś 34 studentów.
Choć mogłoby się wydawać, że pomysł przekształcenia kościoła w akademik budzi kontrowersje, mieszkańcy Hanoweru zdają się być zadowoleni - dzięki metamorfozie udało się uratować budynek, będący istotną częścią pejzażu miasta.
Pozytywnie o projekcie wypowiadają się również krytycy architektury. Realizacja została nominowana do Nagrody Miesa van der Rohe - jednego z najważniejszych w Europie wyróżnień architektonicznych. Laur, przyznawany od 1987 roku, ma podkreślać znaczenie wkładu europejskich architektów w rozwój nowych idei i technologii urbanistycznych. Jego laureaci otrzymują nagrodę w wysokości 60. tys. euro.
Hanowerska metamorfoza nie budzi kontrowersji prawdopodobnie z jeszcze z jednego powodu - nie jest ani pierwszym ani jedynym przykładem przekształcenia dawnej świątyni w obiekt użytkowy. Można powiedzieć nawet więcej - jest przykładem jednym z wielu.
Choć trudno o dokładne dane, opisujące globalną skalę desakralizacji, można odwołać się do statystyk, pochodzących z poszczególnych krajów. Dla przykładu, wydawany w Chicago magazyn "The Christian Century" podaje, że każdego roku w USA zamyka się blisko 4 tys. kościołów. W Holandii zaś, w ciągu ostatnich 10 lat zlikwidowano tysiąc świątyń.
Wiele dawnych kościołów, zborów i synagog zyskuje drugie życie. Najczęściej stają się restauracjami, hotelami i sklepami, zdarzają się jednak i takie, które przekształcono w dyskoteki, a nawet skate parki. Na takim tle akademik, w którym stara i nowa funkcja splatają się w zgrabną całość, naprawdę nie powinien budzić zastrzeżeń.