Demon na czterech łapach i postrach Białego Domu. Gdy się pojawia, dochodzi do tragedii
Miał przybierać postać dachowca lub na oczach obserwatora rosnąć do rozmiaru słonia. Ponoć krążył po piwnicach Białego Domu i Kapitolu, zwiastując nadejście klęsk narodowych i innych tragedii. „Demoniczny kot” miał się również ukazać w listopadzie 1963 roku – tuż przed zamordowaniem prezydenta USA, Johna F. Kennedy’ego.
Spis treści:
"To cholerne miejsce z całą pewnością jest nawiedzane przez duchy" - pisał w liście do żony zaraz po objęciu urzędu Harry Truman. Nocą po korytarzach Białego Domu miały przechadzać się różne zjawy. Wśród tajemniczych gości nawiedzających to miejsce miał się znajdować również "demoniczny kot".
Legenda o "demonicznym kocie"
Według relacji różnych świadków miał on być zwiastunem najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach Stanów Zjednoczonych. Personel Białego Domu miał widzieć go w październiku 1929 roku, w zasadzie tuż przed wybuchem wielkiego kryzysu.
To jednak nie koniec - "demoniczny kot" miał się też pojawić w noc poprzedzającą zamach na Abrahama Lincolna w 1865 roku i w listopadzie 1963 roku przed zamordowaniem prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Wtedy widziano go po raz ostatni.
Początki mrocznej legendy o "demonicznym kocie" sięgają połowy XIX wieku. To wtedy koty zostały wprowadzone do tuneli w piwnicach budynku Kapitolu. Powód? Oczywiście pomoc w pozbyciu się myszy i szczurów.
Zobacz również: Polska stolica duchów. Tutaj możesz poznać datę swojej śmierci
Kot, który może być wielki jak... słoń
Legenda głosi, że "demoniczny kot" to jedyny z kotów, który nigdy nie opuścił piwnic. Ma się ukrywać w jednej z piwnic pod Kapitolem, która pierwotnie miała być komorą grobową prezydenta George’a Washingtona.
Świadkowie twierdzili, że wygląda jak typowy kot dachowiec. Według legendy może jednak przybierać rozmiary... słonia lub ogromnego tygrysa. Tak przynajmniej relacjonował świadek gazecie "Washington Post" w 1898 roku.
Dziennikarze przedstawili w artykule logiczne wyjaśnienie tajemniczych spotkań. Do wielu państwowych budynków koty były wówczas wpuszczane celowo, bo pomagały w pozbywaniu się myszy. Dlatego też spotkanie jakiegokolwiek kota w podziemiach budynków raczej nie było niczym niezwykłym.
Zobacz również: Nietypowe życzenie 99-latki. Tak wygląda jej nagrobek
"Demoniczny kot". Legenda wiecznie żywa
Znawcy historii Białego Domu nie wykluczają, że "demoniczny kot" to tak naprawdę kot, który poluje na myszy w podziemiach lub... wyobrażona postać upojonych alkoholem strażników. Na stronie Stowarzyszenia Historycznego Białego Domu czytamy, że zwierzę po raz pierwszy ukazało się w 1862 roku. Strażnik miał go zobaczyć w podziemiach Kapitolu. Mężczyzna miał do niego strzelić z pistoletu, ale kot zniknął.
Ślady "demonicznego kota"
Opowieści o tajemniczym zwierzęciu powróciły w 1898 roku, gdy Kapitol uległ zniszczeniu w wyniku wybuchu gazu. Wówczas ktoś ponoć zauważył na betonie odciski łap i litery "DC". Niektórzy stwierdzili, że oznaczają one słowa "demon cat", czyli "demoniczny kot". Dla zwolenników legendy był to jasny sygnał, że zwierzę istnieje i to wcale nie tylko w ludzkich wyobrażeniach.
Główny przewodnik Towarzystwa Historycznego Kapitolu Stanów Zjednoczonych uważa, że nocni stróże nie byli profesjonalistami.
- Często byli to szwagrowie jakiegoś senatora, mający problem z alkoholem - powiedział w rozmowie z portalem "Atlas Obscura" Steve Livengood. Stwierdził, że strażnik mógł wymyślać historie o atakach, aby uniknąć kary za spożywanie alkoholu w pracy. Inni stróże również podchwycili tę historię - za "atak" mogli otrzymać dzień wolny w pracy. - I tak legenda się rozwijała - zaznaczył Livengood.
Stowarzyszenie Historyczne Białego Domu podkreśla, że "demoniczny kot" tak naprawdę nie jest wymysłem amerykańskich nocnych stróżów. Legenda o tym stworzeniu miała się narodzić w Anglii w epoce renesansu i była przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie, zwłaszcza na wsi.
***