Moja ulubiona pastac kobieca w literaturze
Nat..kobieta mocna duchem..
Ona Nat, ułożona z dobrego domu. On Neli z pomysłem na życie, wie czego chce.
Oboje lubią sery pleśniowe, nienawidzą opery i kochają się w pozycji misjonarskiej którą oboje preferują i najważniejsze gdy się poznali
wiedzieli że nie chcą mieć dzieci, gdy się pobierali to z zamiarem rodziny bez dzieci. Nat pracuje ostro i lubi swoją pracę kreuje
nową kobiete na współczesne czasy w których żyje, to nie to ze nie lubi dzieci czy nie może mieć. To decyzja przemyślana i zaakceptowana
przez rodzinę i nie których znajomych.Nat gdyby chciała to była by matką najlepszą na świecie lecz do tej decyzji musi się przełamać
i do tego potrzeby jej On stanowczy zdecydowany który troche musi nią pokierować. Decyzja o dziecku wogóle w domu nie była podejmowana
nawet nie wisiała delikatnie w powietrzu..Do chwili..
Nie spodziewanie z ust Neli'ego padają słowa o dziecku..pieluszkach..zarwanych nocach..tatusiowaniu..Nat ignoruje wszelkie pytanie słowa, temat dziecka.
Ten moment jest przełomowy w całej książce, w głowie głównej bohaterki pada pytanie czy poślubiła właściwego mężczynę..czy Neli to ten jedyny?
Nat była atrakcyjną nastolatką,studentką i nie miała problemu z facetami, miała ich sporo zaczyna telefonować do nich z prośbą spotkania i sprawdzenia czy
"dobrze wybrała"
Nat jest odważna, ale tez zdesperowana trudno jej zrozumieć dlaczego Neli chce mieć dziecko. Nie ma zamiaru zdradzić męża, nie jest głupia.
Myśli o rozwiązaniu problemu..
Kobieta ta zachwyciła mnie ponieważ stara się rozwiązać problem nie poddaje się i choć nie postawiła na swoim to jest szczęśliwa i dzięki temu książka kończy się dobrze..