- Baba się tu nie nadaje - mówili. Tymczasem na Hali Gąsienicowej podleśniczą jest baba. I to jaka!
- Baba się tu nie nadaje - takich głosów bała się najbardziej. Przyszła i zamieszała w męskim gronie. Bogusława Filar jest pierwszą i jedyną kobietą podleśniczym w Tatrzańskim Parku Narodowym. Praca wymagająca, niełatwa, ale za to z widokami! "Biuro" to najpiękniejsza część polskich Tatr - Hala Gąsienicowa.
Bogusia Filar przełamała męski monopol
W Tatrzańskim Parku Narodowym jest dziesięć obwodów: Morskie Oko, Łysa Polana, Kośne Hamry, Zazadnia, Brzeziny, Gąsienicowa, Strążyska, Kuźnice, Kościeliska i Chochołowska. W każdym szefuje mężczyzna - leśniczy. Ma pod sobą podleśniczych, tu też prym wiodą panowie. Inaczej jest w Obwodzie Ochronnym Hala Gąsienicowa. Tu drugie skrzypce gra kobieta, będąc jednym z trzech podleśniczych. Bogusia Filar pracuje na tym stanowisku od 2020 roku. Wcześniej przez kilkanaście lat pracowała za biurkiem, w dziale udostępniania TPN. Po powrocie z urlopu macierzyńskiego zdecydowała się porzucić wygodne biuro i ruszyć w teren. Przełamała męski monopol.
- Były obawy czy sobie poradzę - przyznaje. - To jest specyficzna praca, wymaga dobrej kondycji, umiejętności poruszania się w terenie górskim czy jazdy na nartach. - Nie są to spacerki w ładną pogodę i opalanie w dolince. Wychodzimy na patrol bez względu na pogodę - opowiada Bogusia - Naszym zadaniem jest, oprócz monitoringu fauny i flory, kontrola szlaków turystycznych czy drobne naprawy. Czasem trzeba wnieść, na przykład na Przełęcz Krzyżne, ciężki plecak a na górze odpalić wiertarkę i wymienić tabliczki kierunkowe - opowiada.
Obwód Ochronny Hala Gąsienicowa ma powierzchnię 1845 hektarów. Leży na pograniczu Tatr Wysokich i Zachodnich. Miejsce absolutnie wyjątkowe, plasuje się w trójce najpopularniejszych i najchętniej odwiedzanych obok Morskiego Oka i Doliny Kościeliskiej. - Od zawsze żyję blisko natury. Wychowałam się na wsi, las był tuż obok. Wiedziałam, że moja praca musi być związana z ruchem, z przyrodą. Pod koniec nauki w liceum pojawił się pomysł na studia na kierunku leśnictwo - opowiada Bogusia Filar. - Po studiach byłam na stażu w Lasach Państwowych, a następnie otrzymałam pracę w Tatrzańskim Parku Narodowym.
Turyści zaskakują zachowaniem
Wymagające górskie szlaki, nieprzewidywalna i zmienna pogoda, szansa na bliskie spotkanie z niedźwiedziem to codzienność pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Bywa, że gorsze od spotkania dzikiego zwierza jest spotkanie z... turystami.
- Pamiętam jak dwóch dorosłych mężczyzn weszło po kolana do stawu, pili piwo i palili papierosy - wspomina Bogusia Filar. - Sprawdzali krzycząc jeden do drugiego jak głośno roznosi się echo po górach. Złamali jednocześnie kilka zakazów - dodaje.
Turyści na tatrzańskich szlakach potrafią swoim zachowaniem zaskakiwać. Niestety zamiast wspinać się na szczyty gór osiągają te mniej chwalebne, głupoty.
- Palą papierosy, rozdeptują pobocza szlaków, karmią dzikie zwierzęta, wchodzą do stawów - wylicza Bogusia. - Są takie dni, że można siedzieć w jednym miejscu i tylko prowadzić interwencje. Bywa tak w szczycie sezonu i w najpopularniejszych miejscach np. w naszym Obwodzie na Kasprowym Wierchu. Dużym problemem jest też załatwianie potrzeb fizjologicznych przez turystów. Natura naturą, ale czy trzeba zostawiać tonę śmieci w krzakach? - pyta retorycznie podleśnicza. W Tatrzańskim Parku Narodowym kary za nieprzestrzeganie przepisów wynoszą do 500 złotych. Jeżeli turysta popełni więcej niż jedno wykroczenie może zapłacić nawet 1000 złotych.
- Z reguły wystarczy zwrócenie uwagi. Turyści tłumaczą, że nie wiedzieli o zakazie i przepraszają. Zdarza się, że usłyszę, mówiąc delikatnie, parę niemiłych słów - opowiada moja rozmówczyni. - Trzeba trzymać nerwy na wodzy - dodaje. Na szczęście takie sytuacje nie są częste a turystów odwiedzających Tatry jest coraz więcej. W zeszłym roku po tatrzańskich szlakach wędrowało 4,5 miliona osób.
- Na szczęście większość turystów, których spotykam to osoby, które przyjechały w góry cieszyć się przyrodą, podziwiać widoki, zmęczyć na szlaku. Lubię kontakt z ludźmi, lubię dzielić się wiedzą o Tatrach. Z kolei turyści lubią dzielić się pomysłami na udogodnienia w Tatrzańskim Parku Narodowym. Wśród tych zasługujących na miano "wybitnych" można wymienić oświetlenie krzyża na Giewoncie, żeby łatwiej było trafić na szczyt czy założenia siatek zabezpieczających przed upadkiem z wysokości.
Zobacz też: Kamperem po wybrzeżach Hiszpanii i Portugalii - Polka znalazła sposób na piękne życie i dobry biznes
Tatry zamknięte dla turystów
- Tatry są dla każdego. Nie jestem zwolenniczką radykalnych decyzji. Często słyszę głosy, że może należałoby Tatry zamknąć dla ruchu turystycznego albo przynajmniej ten ruch mocno ograniczyć. Jako leśnik mam świadomość, że przyrodę należy chronić, ale jednocześnie uważam, że wszyscy powinni mieć możliwość doświadczenia tej przyrody. Kwestia udostępniania Parku to trudne decyzje, często wymagają szeregu analiz, badań, obserwacji - podsumowuje Bogusława.
Praca na tatrzańskich szlakach to marzenie niejednego miłośnika gór. Bogusia przyznaje, że nie zamieniałaby jej na żadną inną. - Są takie dni, gdzie szlaki zapchane są turystami, a my mamy dużo pracy, ale też takie, kiedy spacerkiem patrolowo przemierzam Halę Gąsienicową, obserwuję, robię zdjęcia. Jest cisza i spokój. W górach każdego dnia jest inaczej, te widoki nigdy mi się nie znudzą.