Dygant & Warnke: Zdesperowane 40-stki
Nie zamierzają ustępować pola młodszym i ostro walczą o karierę. Robią wszystko, by widzowie i producenci o nich nie zapomnieli.
Są w trudnym dla aktorek wieku. Ale Agnieszka Dygant (44) i Katarzyna Warnke (40) postanowiły zawalczyć o uwagę widzów i reżyserów.
Dygant przyznała niedawno, że czuła się źle, kiedy po zakończeniu zdjęć do serialu "Prawo Agaty" zrobiła sobie przerwę. Ona siedziała w domu, a koleżanki grały... Frustracja aktorki rosła.
Pomocną dłoń wyciągnęli ku gwieździe, wątpiącej we własną wartość, twórcy "Listów do M." oraz Patryk Vega. Dla tego właśnie reżysera Dygant po raz pierwszy zgodziła się rozebrać na ekranie - efekt można podziwiać w "Kobietach mafii".
Do rosołu!
Nigdy wcześniej nie wystąpiła topless. Dlaczego? "Mam za dużo kompleksów, żeby się pokazać. Trzeba mieć duże poczucie akceptacji swojego ciała, żeby inni je zobaczyli. Nie narzekam na siebie, akceptuję, ale żeby pokazywać się rozebraną do rosołu? Chyba, że rola by tego wymagała", wyznała w "Dzień Dobry TVN".
Udało się: w "Kobietach mafii" stworzyła bardzo wyrazistą oraz wulgarną postać (tak w polskim kinie nie przeklinała jeszcze żadna aktorka!) i zwróciła na siebie uwagę. Dygant udowodniła też, że na planie filmowym nie uznaje granic ani tematów tabu.
W "Pitbullu. Nowych porządkach" zagrała przecież psychopatyczną prostytutkę, brutalnie mszczącą się na kliencie. Aktorka wie, że głośne role podsycają zainteresowanie, więc żeby kuć żelazo póki gorące, aktywniej niż kiedyś udziela się w mediach społecznościowych i ma nawet więcej fanów niż Warnke.
Zaczęła też bywać na premierach filmowych i teatralnych, na imprezach modowych oraz branżowych. Zaliczyła też kilka okładek i wywiadów telewizyjnych oraz wizyt w programach śniadaniowych.
"Zdejmuję szlafrok i tyle"
Katarzyna Warnke nie ma za to żadnych skrupułów, żeby się przed kamerą rozbierać, a odważne sceny erotyczne to jej żywioł. Pojawiają się w niemal każdym jej filmie!
"Jeśli uznam, że propozycja ma sens, to przychodzę na plan, zdejmuję szlafrok i tyle", zapewniała podczas kręcenia "Kobiet mafii", gdzie także się nie oszczędza.
Aktorka wierzy też, że nic tak dobrze nie robi karierze, jak mały skandal od czasu do czasu... I właśnie taki wywołała na ostatnim pokazie Macieja Zienia. W finale widowiska Warnke ukazała się nago, a projektant ubierał ją na oczach zaskoczonych widzów.
I wszyscy dyskutowali, czy była to odwaga, artystyczna prowokacja, czy też skłonność do ekshibicjonizmu. Bo Kasia robi wszystko, by o niej mówiono i pisano. I w kontekście młodszego męża, Piotra Stramowskiego (30), i kariery, i skandalu.
"Wystarczy chwila i media o tobie zapomną. Jeśli ktoś ucieka przed fotoreporterami, zasłania obiektyw ręką i narzeka na swój trudny los, to niech nie chodzi na bankiety, nie podgrzewa atmosfery wokół siebie. Jesteśmy w tym świecie z własnej woli", tłumaczy aktorka w wywiadzie dla portalu Plejada.pl.
Taka strategia chyba się opłaca, bo Warnke zrezygnowała z etatu w teatrze Studio na rzecz kariery medialnej. W swoim dorobku ma i granie, i reżyserowanie, i sztukę własnego autorstwa. Do pełni szczęścia brakowało jedynie sławy, ale to marzenie właśnie się spełnia.
Katarzyna Jaraczewska
SHOW 5/2018