"I jeszcze jedno... "

"I jeszcze jedno..." zaczyna się tam, gdzie kończy się "W zasadzie niegroźna", piąta część "Autostopem przez galaktykę".

Okładka książki
Okładka książkiStyl.pl/materiały prasowe
Okładka książki
Okładka książkiStyl.pl/materiały prasowe

"I jeszcze jedno..." zaczyna się tam, gdzie kończy się "W zasadzie niegroźna", piąta część "Autostopem przez galaktykę". W książce powracają ukochani przez czytelników bohaterowie, zgraja dziwaków, ekscentryków i szaleńców - ziemianin Artur Dent, używający życia kosmita Ford Prefect, eksprezydent rządu galaktycznego Zaphod Beeblebrox i Trilian. Szukając swego miejsca, Artur zdążył zwiedzić galaktykę wzdłuż i wszeż, zapuścić się w jej największe otchłanie, wielokrotnie przemieścić się w czasie w obu kierunkach. Przy okazji wysadzano go w powietrze, składano ponownie z części, brutalnie więziono i obrzucano wyzwiskami więcej razy niż to naprawdę konieczne. Pomimo tego i tak nie udało mu się pojąć sensu życia, ani rozwiązać jakiejkolwiek z zagadek wszechświata, ani odnaleźć ukochanej Fenchurch, która zaginęła gdzieś w hiperprzestrzeni. Nawet powrót na ziemię nie ratuje bohatera przed przeznaczeniem, dając w końcu możliwość wypicia filiżanki przyzwoitej herbaty. Vogoni ponownie chcą zniszczyć planetę. Sytuację może uratować tylko jedno: dobry bóg klasy A...

Eoin Colfer

"I jeszcze jedno..."

Styl.pl/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas