Justyna Kowalczyk: Tym razem da radę?
Żegna się z nartami, ale na pewno nie będzie to ekspresowy koniec kariery.

"Ekspercki nos mi podpowiada, że tej biegaczki nie należy jeszcze skreślać". Taki wpis pojawił się na facebooku Justyny Kowalczyk (32) po zakończeniu inauguracyjnych startów w najnowszej edycji Pucharu Świata w fińskim Kuusamo. I, co tu kryć, nie był to zbyt udany początek sezonu narciarskiego dla Justyny.
Wirus tuż przed startami
Na usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że zawodniczka przed startami w Kuusamo zmagała się z wirusem oraz bolącym kolanem. Dlatego nawet najwierniejsi fani zawodniczki nie oczekiwali w Finlandii wielkich sukcesów.
- Od trzech tygodni wrzucam w siebie leki przeciwzapalne na to kolano. Tyle nie brałam nawet po wiosennej artroskopii. O przeziębieniu już nawet nie wspominam. A ta farmakologia nie działa najlepiej na krew, na wydolność. Aż mnie to wszystko zdołowało psychicznie - mówiła Kowalczyk po zawodach w wywiadzie dla "Sport.pl".
Zresztą jeszcze przed sezonem zapowiadała, że obecne starty traktuje inaczej niż w te z przeszłości. - Priorytetem jest powrót na wysoki poziom w biegach stylem klasycznym, jaki prezentowałam dwa lata temu - opowiadała pani Justyna na konferencji pod koniec października i zaraz dodała, że teraz jest czas na wyluzowanie i świadomość, że nie wszystko jest tylko na jej barkach! Dlatego też Puchar Świata i Kryształowa Kula, która za niego jest przyznawana, będzie raczej poza jej zasięgiem.
Ona po prostu zostawia to młodszym zawodniczkom, które wciąż są głodne sukcesów. Cel na najbliższe lata i miesiące jest klarowny i prosty. Obecne starty to przedsionek do mistrzostw świata w lutym i marcu 2017 roku w fińskim Lahti oraz efektownego zakończenia kariery, które ma zwieńczyć dobry start na olimpiadzie w Pjongczang w Korei Południowej w 2018 roku.
Jedziemy z tym wszystkim dalej
Tego planu Justyna stara się trzymać i dlatego uważa, że nie należy przywiązywać wielkiej wagi do jej obecnych występów, bo pytanie, czy tym razem da radę, jest pytaniem z wyjątkowo długą perspektywą czasową.
- To, czy jestem teraz 11. czy 24., nie ma tak wielkiego znaczenia. Liczy się, która będę w tych biegach, na których mi najbardziej zależy. O Kryształowe Kule będzie się bił kto inny - jeszcze raz dobitnie podkreśla Justyna Kowalczyk, która, to nowość, od tego sezonu oprócz startów w Pucharze Świata chce występować w narciarskich biegach maratońskich. To one mają jej pomóc zachować motywację oraz sprawić, że nie zaniknie w niej głód sukcesów.
Po pierwszych startach, wbrew malkontentom, Justyna Kowalczyk twierdzi, że nie jest źle i że wciąż jedzie dalej. W końcu wiele razy udowodniła, że to właśnie ona ma rację.