Kanye West stanie przed sądem? Poważne zarzuty pod adresem rapera
Raper i biznesmen, który niedawno przeprosił za serię antysemickich wypowiedzi, może stanąć przed sądem w zupełnie innej sprawie. Chodzi o napaść i pobicie, do których miało dojść w styczniu 2022 roku przed klubem nocnym w Los Angeles.
Według dokumentów sądowych, do których dotarły m.in. serwisy "Radar Online" i "TMZ", dwa lata temu raper wdał się w konfrontację z Justinem Poplawskim.
Stało się to przed Soho House, klubem, do którego wstęp mają tylko członkowie.
Więcej w serwisie: Prosty psychotest: Który kwiat wpadł ci w oko? To wiele mówi o twoich wadach
"Łowca autografów" o incydencie przed klubem
Poszkodowany we wniesionym właśnie pozwie twierdzi, że tylko poprosił o autograf, na co West krzyknął:
"Zrobię z ciebie pie*****ony przykład" i znienacka go uderzył. Mężczyzna miał zażądać przeprosin, na co raper podobno odpowiedział: "Przeprosiny za co?", po czym miał uderzyć jeszcze kilka razy "poważnie go raniąc". Mimo że jedna z towarzyszących muzykowi osób prosiła go, by przestał.
Teraz pozywający twierdzi, że na skutek owej napaści i pobicia doznał oszpecenia oraz cierpienia emocjonalnego. Do tego utracił zarobki. Oczywiście, domaga się odszkodowania (kwota nie została ujawniona).
Kanye West tłumaczy swój występek
Incydent, o którym mowa, był już wcześniej badany przez funkcjonariuszy Departamentu Policji w Los Angeles, ale wtedy nie wniesiono żadnych zarzutów.
Krótko po rzekomym pobiciu West udzielił wywiadu dla "Hollywood Unlocked", w którym stwierdził, że wychodził wtedy ze studia nagraniowego, a mężczyzna go wyraźnie prowokował.
Stwierdził też, że Justin nie był fanem, ale raczej kimś, kto "zbierał autografy, by na nich zarabiać".
***
Zobacz w serwisie: