Kocia stylizacja na MET Gala to ukłon w stronę... kota legendarnego projektanta
Doja Cat zadała szyku! W tej misternie uszytej w domu mody Oscara de La Renty "kociej" kreacji trudno rozpoznać amerykańską raperkę. Stylizacja jest naprawdę dopracowana, zadbano o najdrobniejsze nawet szczegóły.
To pierwsza MET Gala w życiu Doja Cat. I trzeba przyznać, że gwiazda zaliczyła iście królewskie wejście po słynnych schodach. Jej kreacja należała do wąskiego grona najbardziej spektakularnych i najbardziej na temat. A tematem przewodnim tegorocznej gali była twórczość Karla Lagerfelda. Raperka swoją sukienką postanowiła uczcić ukochanego kota projektanta - Choupette.
Zobacz też: MET Gala 2023. Jenna Ortega w stroju Wednesday
Suknia, w której wystąpiła Doja Cat, powstawała pół roku. Prace nad nią nadzorował Fernando Garcia, dyrektor kreatywny domu mody Oscar de La Renta. Suknia w całości jest całkowicie ręcznie obszyta koralikami. Tym, co ją wyróżnia, jest kaptur zwieńczony kocimi uszami.
Kaptur i uszy były pomysłem samej wokalistki. W rozmowie z "Vogue" wraz z projektantem przyznali, że nie było łatwo stworzyć coś, co nie będzie protezą, bijącą po oczach sztucznością. W przypadku takich projektów łatwo przekroczyć tę cienką linię dzielącą sztukę od tandety.
Twórca "stelarza" w kształcie kocich uszu przyznał, że jako punkt odniesienia wziął sobie zdjęcie Choupette.
Choupette to ukochany kot Karla Lagerfelda. Legendarny projektant zrobił z niego prawdziwą gwiazdę - był motywem przewodnim w kolekcjach. Jego podobizna zdobi bluzy, czapki czy pokrowce na smartfony.
Lagerfeld otrzymał kota w prezencie gwiazdkowym. Pokochał zwierzątko do tego stopnia, że w 2013 r. ogłosił, że chce Choupette poślubić. W rozmowie z CNN wyznał, że nigdy nie myślał, że kiedykolwiek obdarzy tak wielkim uczuciem zwierzę.
Po śmierci projektanta wokół Choupette zrobiło się spore zamieszanie - trzeba było dochodzić np. które konto na Instagramie jest tym oficjalnym. Głośno było też od plotek, że to właśnie kotu Karl Lagerfeld zapisał część swojej fortuny - zasugerował to bowiem kiedyś w jednym z wywiadów.