Moda ulicy lat 70. i 80. we wspomnieniach ikon stylu
26 listopada w Teatrze Sabat odbyła się uroczysta premiera książki Agnieszki L. Janas "Dziewczyny. Moda ulicy lat 70. i 80.". Jest to zbiór wspomnień prawdziwych ikon swoich profesji tamtych lat na temat mody, kreowania swojego wizerunku poprzez ubiór oraz tego, jak słodko-gorzka rzeczywistość była kolorowana przez to, co wówczas noszono.
"Pokaz mody lat 70. i 80. odbywający się wprost na stronach książki" - tak wielu czytelników określa najnowszą książkę Agnieszki. L Janas - dziennikarki i historyczki, która modą fascynowała się już od najmłodszych lat. Do współpracy zaprosiła grono kobiet, które w tamtych czasach uchodziły za prawdziwe ikony stylu i dyktatorki mody ulicznej, a swoim gustem inspirują inne kobiety do dziś. Wspomnieniami podzieliły się między innymi: Jolanta Kwaśniewska, Bożena Walter, Teresa Rosati, Małgorzata Ostrowska, Maria Szabłocka, Mariola Bojarska-Ferenc Lidia Popiel czy Małgorzata Potocka, w której teatrze odbyła się uroczysta premiera książki.
Gospodyni Teatru Sabat przywitała swoich gości w klimacie rewiowym prezentując podczas części artystycznej swój zespół - balet Teatru Sabat. Występ był nawiązaniem do tego, czym bohaterka książki dzieliła się ze swoimi gośćmi - wspomnieniami z początków teatru w kontekście tworzenia pierwszych strojów na przedstawienia. - Pamiętam pierwsze zaprojektowane przeze mnie kostiumy dla zespołu. Zostały wykonane z firanek, bo nie było na rynku niczego innego, co byłoby odpowiednie do tego celu i przypominało siatkę. Radziłam sobie jak mogłam, szukałam zamienników. Na przykład potrzebne do kostiumów łańcuszki znalazłam w sklepie z akcesoriami samochodowymi - wspominała.
Bożena Walter, która w dalszym ciągu figuruje jako ikona stylu wyznała, że w tamtych czasach nie było łatwo kreować modę, być w pewnym sensie jej dyktatorem, bo ciężko było cokolwiek kupić. Wspominała swoją pracę w telewizji w Studio 2: "Ubierałam się tam sama. Nie było wtedy stylistów. Nienawidziłam falbanek, haftów, koronek, dlatego zamówiłam sobie marynarki i spodnie, co było niespotykane, ponieważ spodni garniturowych dla kobiet się nie szyło. Gdy pojawiły się możliwości wyjazdów zagranicznych, zawsze coś przywoziłam, a to skromny klasyczny sweterek, albo ozdobę do bluzki. Na wiele nie można było sobie pozwolić".
Na spotkaniu była obecna również osoba, która w książce pojawia się wielokrotnie we wspomnieniach bohaterek. Mowa o Grażynie Hase, która pod koniec lat 70. Wywołała prawdziwą rewolucję projektując pierwszą kolekcję za własne pieniądze i marzyła, by w Polsce powstawały prawdziwe domy mody. Na rynku ciężko było o materiały wysokiej jakości i wyróżniające się ubrania, a ona projektowała ubrania z dbałością o każdy detal, z najlepszych materiałów. Młode dziewczyny stały godzinami w kolejkach, by kupić jej ubrania. Na spotkaniu dzieliła się anegdotami z czasów, gdy ubierała gwiazdy estrady.
- Pamiętam moją współpracę z Haliną Frąckowiak. Przygotowywałam jej kreację na występ podczas festiwalu w Sopocie w 1984 roku. Było to jakiś czas po jej wypadku, Halinka występowała w długich sukniach zasłaniających jej nogi - opowiadała. - Postanowiłam je zatem wyeksponować i zaprojektowałam dla niej czekoladowy kostium kąpielowy ze złotym wzorem, dodałam do tej stylizacji marynarkę. Kreacja była zachwycająca, jednak w tamtych czasach nie spotkała się z aprobatą. Artystce zarzucano, że zapomniała włożyć spódniczkę... To trochę pokazuje, jak trudno było wtedy być dyktatorem mody, jak nieprzychylnie przyjmowane były jakiekolwiek zmiany.
Agnieszka L. Janas powiedziała podczas spotkania, że moda ulicy to sztafeta pokoleń. Chodzi o potrzebę autentycznego wyrażania siebie, co w właśnie w tamtych czasach nabrało tempa. Zbiór historii o modzie, trendach lat 70. i 80., randkach, ślubach, balach i po prostu - o kobiecości w wymiarze tego co i dlaczego nosimy na co dzień został wydany przez Arkady i jest nie tylko świetną lekturą na zimowe wieczory, lecz także nieocenionym źródłem wiedzy o modzie z tamtych czasów.