Tokio 2020: Masomah Ali Zada pokazuje kobietom, że wszystko jest możliwe
Urodzona w Afganistanie kolarka Masomah Ali Zada reprezentuje drużynę olimpijską uchodźców na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio 2020. Jej historia pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Ktoś uderzył mnie pięścią, mijając mnie samochodem. Niemal wszystkie kobiety próbujące swoich sił w tym sporcie miały podobne doświadczenia. Ludzie nas obrażali.
- wyznała w jednym z wywiadów Masomah Ali Zada, 25-letnia kolarka pochodząca z Afganistanu. Jej droga na Olimpiadę była trudna i wyboista, ale swoją historią chce pokazać innym kobietom, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Masomah swoją przygodę z jazdą na rowerze zaczęła jeszcze w liceum. Niestety, największą trudnością w realizowaniu pasji okazało się piekło, którego doświadczają kobiety w tamtejszej kulturze ze strony mężczyzn, którzy zabraniają uprawiać im sport.
- powiedziała kolarka w wywiadzie dla France24. W jednej z rozmów wyznała też, że wujowie wielokrotnie przekonywali jej rodziców, że musi skończyć ze sportem.
Prawdziwym przełomem dla kolarki i jej siostry Zahry był udział we francuskim programie "Les Petites Reines de Kaboul" ("Małe królowe Kabulu"), który ukazywał trudności wiążące się z jeżdżeniem na rowerze w ich kraju. Po obejrzeniu programu emerytowany francuski prawnik Patrick Kommunal załatwił im możliwość przyjazdu do Francji na wizie humanitarnej i złożył pomyślnie rozpatrzony wniosek o azyl.
Dzięki temu obydwie siostry studiują teraz we francuskim mieście Lille, a Masomah otrzymała stypendium dla uchodźców MKOI, dzięki czemu mogła wziąć udział w tegorocznej Olimpiadzie w Tokio.
Choć podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio 2020 w kolarskiej jeździe indywidualnej na czas zajęła ostatnie miejsce, była najszczęśliwszą kolarką na mecie. Jeszcze kilka lat temu nie mogła swobodnie jeździć rowerem po ulicach Afganistanu. Dziś może mierzyć się z najlepszymi kolarkami na świecie.
Pomyślałam sobie, że wygrałam z ludźmi, którzy uważają, że kobiety nie mają prawa jeździć na rowerze. Wzięłam udział w igrzyskach olimpijskich, więc już ich pokonałam. Kieruję moje przesłanie do osób, które myślą, że nie mamy do tego prawa, bo jesteśmy za słabe lub chcą nas ograniczać. Mój start tutaj pokazuje, że kobiety są silne i mogą robić, co chcą. Nie potrzebujemy na to od nikogo przyzwolenia, bo nawet jeśli ktoś nie chce uznać naszych praw, to będziemy o nie walczyć.
- powiedziała po wyścigu Masomah Ali Zada.
Choć nie wygrała olimpijskiego wyścigu, z pewnością zwyciężyła najważniejszą walkę w swoim życiu. Walkę o coś, co dla nas może wydawać się codziennością i oczywistością - o prawo do uprawiania sportu.
Zobacz także:
Oto najlepiej zarabiający uczestnicy Igrzysk Olimpijskich