Reklama

Puk-puk. Kto tam? To przyszłość!

Pandemia koronawirusa uświadomiła nam wiele rzeczy. Między innymi to, że wizje z filmów science-fiction ziszczają się szybciej, niż można by się spodziewać. Kto nie wierzy, niech obejrzy odcinek „Jetsonów” – kultowej kreskówki z lat 60., której elementy do złudzenia przypominają współczesny, pandemiczny świat.

Miało być tak: zamiast wychodzić na siłownię, wstajesz z kanapy, wkładasz wygodny dresik, włączasz odpowiedni ekran i już możesz spalać kalorie w towarzystwie wirtualnego trenera. Do pracy również nie musisz chodzić. Wystarczy, że włączysz kolejny ekran i twoim oczom już ukazują się twarze kolegów z biura. Kawa w kawiarni? Po co? Kawę można zrobić w kuchni, a potem wystarczy włączyć ekran i... wiadomo, już można plotkować ze znajomymi. 

Tak miało być, a jest... jest dokładnie tak samo. Może minus żywe kolory, skoczna muzyka i futurystyczne ciuchy. 

Reklama

Pewnego razu w Orbit City

Jeśli jeszcze nie skojarzyliście, powyższa, naszpikowana inteligentnymi ekranami wizja, to koncepcja świata przyszłości, stworzona przez autorów "Jetsonów" - jednej z najpopularniejszych produkcji studia Hanna Barbera. Bohaterami odcinkowej animacji była sympatyczna, mieszkająca w Orbit City  familia o modelu 2+2: George Jetson - głowa rodziny, pracujący w firmie "Kosmiczne koła zębate", jego żona, Jane Jetson - codziennie odwiedzająca galerię handlową, ich córka, Judy Jetson - nastolatka, śledząca nowinki ze świata celebrytów i  syn, Elroy Jetson - mały geniusz, przyszły wynalazca. W codziennych obowiązkach Jetsonom pomagała gosposia - robot, a radości dostarczał pies imieniem Astro.

Brzmi stereotypowo? I nic dziwnego  - kreskówka powstała przecież w Ameryce lat 60, w której na idealny model rodziny składał się dom na przedmieściach, dobrze zarabiający mąż, żona - perfekcyjna pani domu i dwójka uroczych dzieci. Koncepcja ta zachwieje się dopiero za kilka lat, wraz z "Mistyką kobiecości" Betty Friedan i wybuchem drugiej fali feminizmu.

Ta konserwatywna Ameryka lat 60. była też jednak Ameryką marzeń o podboju kosmosu. W 1962 roku - czyli w tym samym roku, w którym wyemitowano pierwszy odcinek "Jetsonów" - prezydent Kennedy wygłosił przemówienie, zawierające słynne zdanie "We choose to go to the moon", rozpoczynając tym samym amerykańska drogę do lądowania na Księżycu.

Program badań kosmicznych zaowocował nie tylko technologiczną, ale i estetyczną rewolucją.  W architekturze i wzornictwie ogromną popularność zyskał styl "googie" - pełen futurystycznych, geometrycznych form (jedną z ulubionych był romb z zaokrąglonymi rogami), załamanych dachów i dekoracyjnych detali w kształcie gwiazd lub komet. Utrzymane w tej estetyce budynki (głównie kawiarnie, stacje benzynowe i motele), wyglądały, jakby za moment miały oderwać się od ziemi i wraz z członkami misji Apollo poszybować w kosmos.  

Pamiętacie, kiedy to wydawało się niemożliwe?

Choć "Jetsonowie" byli tylko jedną z wielu filmowych produkcji, nawiązujących do tej stylistyki, czy szerzej - do spacemanii, która ogarnęła świat w latach 60. - zaproponowanej w nich wizji udało  się przetrwać próbę czasu. Część współczesnych komentatorów nazywa ją nawet "jedną z najcelniejszych futurystycznych koncepcji", powstałych w ubiegłym wieku.

Trafnym przewidywaniem okazały się nie tylko wspomniane wideokonferencje, ale również minaturyzacja: nasze sprzęty, podobnie jak sprytne walizki Jetsonów, systematycznie zmniejszają swoje gabaryty (dość spojrzeć na smartfony, mieszczące w sobie funkcje kilku, jeśli nie kilkunastu urządzeń). Codziennością stały się także rozwiązania, ułatwiające zarządzanie domem: samosterujące odkurzacze czy technologie smart-dom. A to prawdopodobnie nie koniec ziszczonych wizji twórców "Jetsonów". W 2019 roku dwa technologiczne giganty: Boeing i Porshe ogłosiły, że rozpoczęły wspólne prace nad pojazdem, który ma przypominać latający samochód rodziny z Orbit City. 

Na aktualność kreskówki ostatnio zwrócili też uwagę internauci. Okazją do powspominania wizji studia Hanna Barbera stała się pandemia i związane z nią obostrzenia sanitarne. Zamknięci w domach, za podstawowe narzędzie pracy, komunikacji i rozrywki, mając komputer, wielu z nas przypomniało sobie o ekranikach Jetsonów.

Jak to często dziś bywa: refleksja została ubrana w obrazkową formę. Po sieci od niedawna krąży zabawny mem, będący kompozycją kilku kadrów z "Jetsonów". Widzimy na nim m.in. home office, wideo chat z bliskimi, treningi, a nawet terapię online. Nad wszystkim widnieje napis: "Pamiętacie, jak to wydawało się absolutnie niemożliwe?"

"Ta bajka była ponadczasowa" - komentują internauci.

To, jak szybko science-fiction stało się prawdą, może zaskakiwać. Z drugiej jednak strony, twórcy serialu jego akcję osadzili w 2062 roku. Przecież to już nie tak daleko...

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy