Atrakcje Jeziora Solińskiego
W zeszłym roku temu sztucznemu zbiornikowi z Bieszczadami w tle stuknęła pięćdziesiątka. Zmienił krajobraz i mikroklimat tej części Podkarpacia. Kiedyś budził wątpliwości, które na szczęście okazały się nieuzasadnione.
Kiedyś były tu dzikie i rozległe bieszczadzkie góry. Wzgórza porośnięte gęstymi mieszanymi lasami, kilka małych wsi i głęboka dolina, której dnem płynął niesforny strumień. Latem potrafił prawie wysychać, wiosną – wylewać, robiąc przy tym szkody na okolicznych polach.
Pierwszy pomysł na okiełznanie Solinki, bo tak nazywał się strumień, i spiętrzenie jego wód pojawił się przed II wojną światową. Na realizację wizjonerskiego pomysłu zdecydowano się jednak dopiero trzy dekady później.
W 1968 roku stanęła ponad 80-metrowej wysokości zapora spiętrzająca wody Solinki i Sanu. Na mapach pojawił się głęboki na ponad 60 metrów sztuczny zbiornik – Jezioro Solińskie. Nie tylko reguluje on wybryki strumienia, ale dzięki budowie elektrowni wodnej zaopatruje w prąd duże połacie Podkarpacia.
Z czasem doceniono też walory turystyczne nowego jeziora. Dzięki temu, że powstawało w dolinie meandrującej rzeki, jego kształt jest nieregularny, a linia brzegowa rozbudowana i urozmaicona. Zatoki, zatoczki, odnogi dają schronienie licznym rybom i ptakom wodnym. Cieszą wszystkich, którzy nad wędrówki po górach przedkładają wodę.
Dzisiaj po wodach Jeziora Solińskiego pływają statki wycieczkowe białej floty. Zabierają na malowniczy rejs kilka razy dziennie po kilkadziesiąt osób. Śmigają kajaki i rowery wodne z licznych wypożyczalni. Pływają jachty i deski windsurfingowe.
Żeglowanie po akwenie ulokowanym pomiędzy wzgórzami i przełęczami, gdzie silny, górski wiatr potrafi płatać figle, jest prawdziwym testem umiejętności dla wielu skipperów.
Czyste górskie wody stwarzają fantastyczne warunki do życia dla wodnej fauny. Jezioro Solińskie znane jest dużej obfitości sandaczy, okoni, boleni i leszczy. Kto nie wierzy, niech po południu wybierze się na spacer po koronie zapory i wpatrzy się w wodę.
Tuż pod jej powierzchnią niczym zjawy krążą rybie okazy dochodzące do metra długości.
Marzena Hmielewicz
Zobacz także: