Chiński kolejowy cud świata, który prowadzi do podbitego Tybetu
Kolej Tybetańska łącząca Pekin z Lhasą to najwyżej położona linia kolejowa na świecie. Trasa łącząca stolicę Chin i Tybetu liczy 4 tysiące kilometrów. Ruszamy zatem w długą drogę.
Chiny słyną z budowli, w których tkwi mania wielkości. Pierwszym tego przykładem był Wielki Mur.
Gdy pod koniec XX wieku budowa Tamy Trzech Przełomów na rzece Jangcy, najdroższej konstrukcji człowieka i największej elektrowni wodnej na świecie, była już na ukończeniu, chińscy inżynierowie musieli znaleźć sobie nowy ambitny cel. Tak się zrodził projekt najwyższej kolei świata, przechodzącej w swym szczytowym punkcie przez przełęcz Tanggula na wysokości 5072 m n.p.m.
Budowa końcowego odcinka z Golmudu do Lhasy, liczącego 1142 km była wyzwaniem. W układanie torów na wiecznej zmarzlinie przez pięć lat było zaangażowanych ponad 40 tys. robotników. Problemem okazało się jednak nie zimno, ale wysoka temperatura podczas budowy i eksploatacji trasy, która mogła rozmrozić skuty lodem grunt i zagrozić stabilności konstrukcji.
Zdecydowano się podnieść szyny na wysokie betonowe wiadukty. Hulający pod nimi wiatr w naturalny sposób ochładzał ziemię. W innych miejscach zainstalowano specjalne rury z płynnym azotem utrzymujące niską temperaturę gruntu.
Uroczystego otwarcia nowego połączenia dokonano latem 2006 r. Wielka chińska inwestycja, mimo że wywoływała kontrowersje otworzyła nowe możliwości rozwoju masowej turystyki.
Do niedawna podróż do Tybetu była karkołomnym przedsięwzięciem. Od dekady można dotrzeć na Dach Świata bez wysiłku. Podróżując w wygodnej kuszetce podziwia się po drodze: historyczne miasta dawnego imperium, wspaniałe widoki na Płaskowyż Tybetański i niezwykłe klasztory.
Pełna podróż pociągiem z Pekinu do Lhasy (4046 km) trwa dokładnie 47 godzin i 28 minut. Pociąg wyrusza codziennie wieczorem z Dworca Zachodniego
w Pekinie. Po drodze zatrzymuje się jedynie w sześciu miejscowościach.
Konstrukcja lokomotywy i wagonów została przygotowana z tą myślą, by sprostać ekstremalnym warunkom klimatycznym. W pociągu nie otwierają się okna. Zostały one specjalnie uszczelnione, żeby do środka nie przedostawało się rzadkie, ubogie w tlen wysokogórskie powietrze.
Szyby pokrywa specjalna warstwa chroniąca przed promieniowaniem ultrafioletowym, którego działanie na tych wysokościach może być groźne. Jak wybrać się w podróż tym pociągiem? Można oczywiście skorzystać z oferty polskiego biura podróży.
Jednak woleliśmy zorganizować eskapadę samodzielnie. Fakt wszystkie formalności (bilety, zezwolenie wjazdowe do Tybetu, hotel, itd.) musimy pokonać sami.
W Pekinie trudno porozumieć się w innym języku niż chiński. Na potężnym dworcu w Pekinie w jednej z 36 kas jest jeden pracownik, który powinien mówić po angielsku.
W pociągu wszystkie napisy są w trzech językach: po chińsku, tybetańsku i angielsku. Jadąc samemu, można trasę podzielić na odcinki. Można wysiadać po drodze, jednak za każdym razem trzeba rezerwować bilet na nowo.
Najatrakcyjniejsze miejsca na trasie to stacja początkowa i końcowa. W Pekinie koniecznie trzeba znaleźć czas, aby odwiedzić gigantyczny Plac Niebiańskiego Spokoju, czyli Tian’anmen.
Widok powiewających czerwonych flag i ostentacyjnie defilujących żołnierzy nie pozwala zapomnieć o dramatycznej masakrze studentów z 1989 r. Tuż obok placu znajduje się kolejna atrakcja, jeden z największych zespołów pałacowych świata, czyli Zakazane Miasto. W przypadku Lhasy największa atrakcja nie ma konkurencji. Jest nią wznoszący się na wzgórzu nad miastem Pałac Potala.
Do 1959 roku był siedzibą Dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków, obecnie na uchodźctwie w Indiach. Co ciekawe, podobny do pałacu kształt ma też budynek dworca kolejowego w Lhasie. Ta sama pochyła bryła i prawie identyczna kolorystyka. Różni je tylko potężny, ustawiony obok maszt, na którym dumnie powiewa chińska flaga. Przypomina w brutalny sposób do kogo należy Tybet.
M&M OSIP-POKRYWKA