Czym zachwyca Kazimierz Dolny?
I znów, znów mi się śnił Kazimierz wiosną, Ten biały dom i sad jak bukiet bzu. Dziś inny ktoś chce jechać tam, a ja, no cóż, zanucę mu... śpiewała przed laty Halina Kunicka piękny tekst Agnieszki Osieckiej.
Wiele się od tamtych czasów zmieniło, ale Kazimierz nic nie stracił ze swego powabu. Przyciąga na dłużej artystów szukających natchnienia, a włóczykijów na chwilę, rozkochuje w sobie na lata.
Kazimierzowi reklama nie jest potrzebna, bo jest wyjątkowy.
Każdy ma swój powód, by pokochać niepowtarzalne miasteczko. Jedni uwielbiają knajpki w sąsiedztwie wspaniałej kamienicy Przybyłów. Inni wolą drugą stronę rynku – okolice fary, jeszcze inni widok z zamkowej wieży albo spacer nad rzeką w stronę spichlerzy nad Wisłą. Tak, to wszystko jest wspaniałe, niepowtarzalne, zachwycające.
Jest jednak coś, co sprawia, że jakieś miejsce kochamy bardziej niż inne z imponującymi zabytkami lub widokami. To duch miejsca, specyficzna atmosfera. Coś, czego nie można kupić ani zaprojektować. To zbiór wspomnień, opowieści, ulotnych wrażeń, kolekcjonowanych przez dziesiątki, setki lat. Wnikają w mury zabytków, rozwiewa je wiatr w lessowych wą wozach jak pyłki kwiatów na wiosnę, są w smaku chleba... Kazimierz ma to coś.
Jego legenda jako miejsca niezwykłego jest długa. Żyła swoim życiem już przed stuleciem. Inspirowała, przyciągała, budziła zaciekawienie. Kazimierz Dolny to nie tylko wspomnienie ulotnych wrażeń, to pięknie zachowane miasteczko z wysokiej klasy zabytkami. XVII-wieczne kamieniczki przy rynku i ulicy Senatorskiej, pochodzące z tego samego okresu spichrze oraz kościół farny z wyjątkowymi organami.
Jest też, oczywiście, zamek. Wybudował go założyciel miasta – Kazimierz Wielki. To od jego imienia pochodzi prawdopodobnie nazwa. Skąd jednak drugi człon – Dolny?
Dla odróżnienia od założonego w górnym biegu Wisły Kazimierza pod Krakowem. Uwielbiam Kazimierz, czasem śni mi się jak Agnieszce Osieckiej, niestety... uwielbiają go też tysiące turystów zaglądających tu co weekend...
Monika Rawska