Gołuchów. Zamek jakby przeniesiony z Doliny Loary
Takiego zamku nie powstydziliby się władcy zachodniej Europy. Tym bardziej zaskakuje fakt, że znajduje się on zaledwie 15 km od Kalisza. To zasługa Elżbiety z Czartoryskich Działyńskiej, która postanowiła w XIX wieku przebudować starą renesansową rezydencję starosty radziejowskiego Rafała Leszczyńskiego.
Sprowadziła do Polski francuskich artystów, którzy odrestaurowali pałac na wzór najpiękniejszych zamków budowanych nad Loarą.
Zdarzają się podobno noce, szczególnie gdy dolinę otulają jesienne mgły, że okna rezydencji rozświetla światło świec, a w parku słychać przytłumione rozmowy. To państwo Działyńscy urządzają jedno ze swoich artystycznych spotkań dla przyjaciół.
O ile Elżbieta gromadziła dzieła sztuki (w muzeum w Gołuchowie można podziwiać bogatą kolekcję antycznych waz, malarstwa i tkanin), o tyle jej mąż Jan Kanty Działyński był wielkim miłośnikiem i znawcą roślin. To on zajmował się urządzaniem parku.
Z licznych zagranicznych podróży przywoził sadzonki i nasiona. Nic dziwnego, że wokół zamku rośnie wiele rzadkich i egzotycznych gatunków drzew i krzewów, takich jak platany, tulipanowce czy miłorzęby wtopione między rodzime dęby i lipy.
W Gołuchowie znajduje się też pokazowa zagroda, gdzie można podziwiać żubry, daniele, dziki i koniki polskie. Park zamkowy naturalnie przechodzi w lasy, które otaczają sztuczne jezioro powstałe na rzece Trzemnej.
Jedna z leśnych ścieżek zaprowadzi nas do kamienia św. Jadwigi, największego głazu narzutowego w Wielkopolsce. Według legendy to mogiła rycerzy, którzy zginęli podczas bitwy z Tatarami.
Jednak za sprawą żarliwej modlitwy księżnej św. Jadwigi Śląskiej ich śmierć została zamieniona w sen. Dzielni woje ponownie staną do walki, kiedy ojczyźnie będzie grozić niebezpieczeństwo.