Reklama

Kozłówka. Magnacka rezydencja

Pałac został zbudowany prawie 300 lat temu, w latach 1736- 42 dla Michała Bielińskiego. Wzniesiono go według projektu słynnego architekta Jakuba Fontany. Później, aż do roku 1944, należał do Zamoyskich. Teraz mieści się tu muzeum imienia tej rodziny.

Wchodzimy do środka. Oglądamy gabinety, sypialnie i łazienki panów i pań domu, pomieszczenia wspólne - jadalnię, bibliotekę, klatkę schodową, sień. W osobnym budynku jest pałacowa kaplica. 

W Kozłówce przez rok w czasie okupacji znalazł schronienie ksiądz, późniejszy kardynał i prymas Polski, Stefan Wyszyński. Upamiętnia to stosowna tablica. Po II wojnie światowej i przejęciu majątku przez państwo w pałacu i zabudowaniach dworskich Ministerstwo Kultury i Sztuki urządziło Centralną Składnicę Muzealną. Gromadzono w niej dzieła, które nie przetrwały próby czasu, a których na śmietnik (także historii), z przyczyn politycznych, wyrzucić się nie dało albo nie chciano. 

Reklama

Kolekcja eksponatów robi wrażenie

Pierwsza duża grupa eksponatów napłynęła tu w 1956 roku, w czasie gomułkowskiej odwilży. Kolejne fale pojawiały się tu wraz z kolejnymi polskimi próbami odnowy. Dziś w powozowni pałacu Zamoyskich znajduje się kolekcja robotników i kołchoźnic, górników i byłych przywódców, składająca się z około 1600 przedmiotów. Są tu sztandary, plakaty, gazetki i socrealistyczne obrazy. 

Część zalega w magazynach, ale około 300 eksponatów tworzy ciekawą wystawę. Dla tych, którzy o PRL-u nie mają pojęcia i dla tych, którzy co prawda w nim żyli, ale już zapomnieli jak to było. Zwiedzaniu towarzyszą pełne werwy rewolucyjne pieśni, z głośników usłyszymy charakterystyczny głos pierwszego sekretarza PZPR, Władysława Gomułki. W tle odtwarzane są kroniki filmowe. Trzeba przyznać, że atmosfera jest charakterystyczna.

Spacer po pięknym parku 

Galeria Sztuki Socrealizmu jest jedyną tak dużą w Polsce. Dookoła powozowni stoją pomniki "gabarytowe". Jest słynny Lenin z Poronina. Gdy górale, zakładając mu na szyję stalową linę, zrzucali go z postumentu, uszkodzili wodzowi rewolucji prawy bok. Ma teraz dziurę w ramieniu. Bolesław Bierut stał kiedyś na skraju lubelskiego osiedla Kalinowszczyzna, ale zrzucono go z cokołu. Odpadła mu wtedy ręka. Okaleczony prezydent PRL stoi teraz w parku, ale rękę można zobaczyć pod dachem, w galerii. Julian Marchlewski pochodzi w Włocławka. Nie ma nosa, a mimo wysiłków konserwatorów zabytków do dziś nosi ślady farby, którą ochlapano go u progu nowej epoki. Pałac otacza duży i piękny park po części francuski, po części angielski.

Zobacz także: 

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy