Morskie Oko całkowicie odmarzło. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

- Takiego czegoś jeszcze nigdy nie widziałem – mówi leśniczy Tatrzańskiego Parku Narodowego z Morskiego Oka. – Silny wiatr „wydmuchał” cały lód z jeziora. Morskie Oko całkowicie odmarzło – dodaje w rozmowie z Interią Grzegorz Bryniarski.

Wiejący na Podhalu porywisty wiatr przyspieszył rozmarzanie tatrzańskich jezior
Wiejący na Podhalu porywisty wiatr przyspieszył rozmarzanie tatrzańskich jeziorKatarzyna PiątkowskaINTERIA.TV

Najsłynniejsze tatrzańskie jezioro już całkowicie odmarzło

Wiejący na Podhalu porywisty wiatr przyspieszył rozmarzanie tatrzańskich jezior. - Na Morskim Oku nie ma już w ogóle lodu - mówi Grzegorz Bryniarski, leśniczy Obwodu Ochronnego Morskie Oko. - Jezioro odmarzło wcześniej niż w ubiegłych latach. Pamiętam, że dwa lata temu też szybciej odmarzło, 13 kwietnia, ale w tym roku aż dziesięć dni wcześniej. 3 kwietnia nie było śladu po lodzie - opowiada leśniczy. Przyczyniła się do tego nie tylko ciepła zima, ale silny wiatr, który wiał w ostatnim czasie na Podhalu. Halny to porywisty, ciepły i suchy wiatr fenowy. W rejonach górskich występuje dosyć często, szczególnie wczesną wiosną i jesienią. - Podmuchy wiatru z dużą siłą napierały na taflę jeziora. Lód "tańczył" na wodzie - opowiada Interii Grzegorz Bryniarski, leśniczy Obwodu Ochronnego Morskie Oko. -  Kry zaczęły pękać i w ciągu jednego dnia i kawałka nocy, tafla lodu pokruszyła się i zaczęła spływać Rybim Potokiem. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek coś podobnego się wydarzyło - przyznaje leśniczy.

Przy mroźnych i śnieżnych zimach tafla lodu na Morskim Oku może mieć nawet 80 cm grubości. W tym roku zima przyszła szybko, jezioro zamarzło już w listopadzie, ale zaczęło puszczać w grudniu. - Myślę, że w tym roku grubość lodu nie przekroczyła 40 cm, ze względu na słabiutką zimę i brak temperatur poniżej 15 - 20 stopni - twierdzi leśniczy TPN.

Pozostałe tatrzańskie jeziora wciąż odmarzają, dlatego Tatrzański Park Narodowy apeluje, aby nie wchodzić na tafle lodu, który w wielu miejscach jest bardzo cienki i w każdej chwili może się załamać.

Tatrzański Park Narodowy apeluje, aby nie wchodzić na tafle lodu
Tatrzański Park Narodowy apeluje, aby nie wchodzić na tafle loduKatarzyna PiątkowskaINTERIA

Uwaga na niedźwiedzie

W ostatnim czasie po słowackiej stronie Tatrach doszło do kilku dramatycznych zdarzeń z udziałem niedźwiedzi. Zwierzę zaatakowało 35-letniego leśnika. Mężczyzna z poważnymi ranami trafił do szpitala. W połowie marca niedźwiedź biegał ulicami Liptowskiego Mikulasza. Zwierzę atakowało przechodniów, pięć osób zostało rannych. Kilka dni później niedźwiedź został zastrzelony. Do najtragiczniejszego wypadku doszło 15 marca w Tatrach Niskich w rejonie Sinej koło Demianowskiej Jaskini Lodowej. 31-kobieta spadała z wysokości 150 metrów, próbując uciec przed niedźwiedziem.

W Tatrach żyje obecnie około 70 niedźwiedzi. - Niedźwiedź nie zna granic - mówi w rozmowie z Interią Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Ten sam niedźwiedź, który był w Dolinie Kościeliskiej i biegał przy schronisku, chwilę później może być już po stronie Słowackiej. Nie ma takiego pojęcia jak polski czy słowacki niedźwiedź - dodaje.

Niedźwiedź jest szybszy od najszybszego człowieka świata

Niedźwiedź, mimo że jest największym drapieżnikiem lądowym, maksymalny ciężar karpackich osobników przekracza 350 kg, nie poluje na człowieka. - Mamy wiele przykładów, gdzie te zwierzęta są blisko szlaków, ale nie interesują się ludźmi - opowiada Tomasz Zając z TPN. - Zdarzają się sytuacje, że niedźwiedź zaatakuje, ale należy to traktować w kategorii wyjątku, a nie reguły - dodaje. Niedźwiedź to nie miś, przypominają leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, a turyści są jedynie gośćmi na jego terenie. W przypadku spotkania niedźwiedzia należy zachować spokój i powoli oddalić się w przeciwnym kierunku. - Nie wolno uciekać. Na krótkim dystansie niedźwiedź potrafi rozpędzić się do 50 km/godz. - mówi Tomasz Zając z TPN. - Dla porównania najszybszy człowiek świata Usain Bolt w swoim rekordowym biegu osiągnął prędkość 42 km/godz. Uciekając, sprowokujemy atak niedźwiedzia - dodaje. - Jeżeli jesteśmy blisko zwierzęcia, należy położyć się na ziemi, udawać martwego, przykryć głowę plecakiem, żeby ją chronić - radzi edukator TPN. - Prawdopodobnie po jednej próbie ataku, niedźwiedź odejdzie. To są sytuacje skrajne. Drugą niebezpieczną sytuacją, w której zwierzę może zaatakować to, jak byśmy weszli między niedźwiedzice a młode - mówi Tomasz Zając.

Turyści w Tatrach nie zawsze wykazują się rozsądkiem i swoim zachowaniem stwarzają groźne sytuacje. - Podchodzą do zwierząt, robią zdjęcia z bliska. Trzy lata temu turysta chcąc nagrać filmik z niedźwiedziem, zwabił go i mimo, że zwierzę dawało znaki, że mu się to nie podoba, stając na dwóch łapach, mężczyzna nadal nagrywał. W końcu zwierzę zaatakowało. Był to atak sprowokowany w stu procentach przez człowieka - opowiada Tomasz Zając z TPN.

- Pamiętajmy, że przemierzając szlaki Tatrzańskiego Parku Narodowego jesteśmy na terenie tych zwierząt, więc jeżeli idziemy po zmroku albo przed świtem, to jest to czas żerowania i wtedy rzeczywiście niedźwiedź może człowieka nie zauważyć, potraktować jak intruza i zaatakować - ostrzega edukator TPN.

Dziurka z Morskiego Oka

W obwodzie Ochronnym Morskie Oko żyje niedźwiedzica Dziurka. - Nasza Dziurka już się obudziła - mówi Grzegorz Bryniarski, leśniczy TPN. - W młodości prawdopodobnie nadziała się na coś albo walczyła z innym niedźwiedziem i ma dziurę między oczami a końcówką nosa i dlatego tak ją nazywamy - opowiada leśniczy. - Nie wiemy, czy ma młode, jeszcze ich nie widzieliśmy.

Wiktoria Gąsiewska: Kiedy mówię Interia, myślę Pogoda INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas