Reklama

Piękne i dzikie Bieszczady. Co warto zobaczyć?

Kochają je miłośnicy wspinaczki, rowerzyści i ci, którzy po prostu szukają kontaktu z naturą. W Bieszczadach wciąż można znaleźć miejsca rzadko uczęszczane przez człowieka, ale za to spotkać niedźwiedzia i wilka…

"To jest cudowny kawałek świata. Mimo tego, że coraz więcej ludzi się tam wyprowadza, cały czas można czuć, że jest się bardzo blisko natury. Cisza, piękne niebo… Nigdzie nie ma takiego nieba nocą, jak w Bieszczadach”, zachwala Anna Dereszowska. Sentyment aktorki do tego miejsca trwa od wielu lat.

„Zakochałam się w nim jeszcze w liceum i w tej miłości trwam do dziś”, zapewnia. Nie lubi tłumów, więc zwykle wypoczywa w małych miejscowościach. Odwiedza też swoją „macoszkę”, byłą żonę ojca, która ma tam dom.

Gdy Anna jest na miejscu, spaceruje, czyta, jeździ konno w „Kulbace”, jednej z miejscowych stadnin. Uważa, że Bieszczady mają tylko jedną wadę: są zbyt daleko od Warszawy. „Obowiązki zawodowe i macierzyńskie nie pozwalają mi odwiedzać ich tak często, jakbym chciała”, mówi z żalem Dereszowska.

Reklama

Muzeum Kultury Łemkowskiej to miejsce, gdzie mamy szansę cofnąć się w czasie i wyobrazić sobie, jak kiedyś wyglądały Bieszczady. Kryte dwuspadowym dachem łemkowskie chaty można zobaczyć już tylko w skansenie.

Wilki wyjątkowo upodobały sobie Bieszczady. Żyje ich tam najwięcej w Polsce. Zdaniem naukowców można tam się natknąć na 7 watah, czyli około 40, 50 osobników.

Cerkiew w Komańczy. Drewniany budynek w stylu łemkowskim został pieczołowicie odbudowany po pożarze wywołanym przez turystów w 2006 roku i jest dokładną repliką świątyni z 1802 roku. Starcie z ogniem przetrwały drewniane krzyże, dzwonnica z 1834 roku oraz fragment przedsionka.

Ukochane miejsce

W Bieszczadach jest wiele miejsc wartych obejrzenia i uwiecznienia na zdjęciach, a Anna Dereszowska wciąż odkrywa je na nowo. Jej znajomi dziwią się, gdy aktorka mówi im, że to właśnie tam, a nie w luksusowych kurortach, najbardziej lubi odpoczywać. „Połowę swojego dzieciństwa spędziłam w Bieszczadach, jeżdżę konno i na rajdy samochodowe”, zdradza gwiazda.

Kozi nabiał to samo zdrowie, a ten wytwarzany w bieszczadzkich ekologicznych gospodarstwach to prawdziwa gratka dla smakoszy. Warto o nim pamiętać także, gdy mamy w domu małego alergika.

Biżuteria w stylu folk wróciła do łask. Oryginalne łemkowskie korale lub przypominające kołnierzyk krywulki to dobry pomysł na prezent. Dla kogoś bliskiego lub dla… siebie.

Szlaki rowerowe. Drogi przeznaczone dla miłośników kolarstwa w Bieszczadach pojawiają się niemal wszędzie. Bez trudu można dopasować trasę i długość wycieczki do swoich umiejętności, a cyklistów ogranicza tylko ich wyobraźnia.

Wyroby z wikliny są od lat wyplatane przez Łemków tradycyjnym sposobem i nie sposób ich pomylić z „masową produkcją”. Będą ozdobą każdego mieszkania.

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy