Stolica ojczyzny Wikingów

Położone pomiędzy górami, nad głębokim fiordem, Oslo jest uosobieniem marzeń o spokoju, porządku i urodzie.

Ratusz w Oslo
Ratusz w Oslo123RF/PICSEL

Nie wiadomo dokładnie skąd pochodzi nazwa stolicy Norwegii. Prawdopodobnie jest to zbitka słowa oznaczającego długie wąskie wzgórze (lub - według innych badaczy - imię pogańskiego boga) ze słowem, które znaczy tyle, co pole lub pastwisko. Oslo znaczyłoby więc dosłownie - "pole pod wzgórzem" albo "pole bogów". Dzisiejsi mieszkańcy mówią z dumą, że przede wszystkim było jednak polem popisu... Matki Natury.

Fantastyczne warunki naturalne otoczenia, w którym dziś tętni prawie milionowe Oslo jako pierwszy docenił w 1048 król Harald III Srogi. Wbrew imieniu władcy, klimat miejsca nie okazał się być zbyt srogi. Dzięki falom napływającego aż z Zatoki Meksykańskiej ciepłego prądu Golfsztrom Norwegia jest najdalej na północ terenem, którego wód przybrzeżnych nawet zimą nie skuwa lód. Średnie temperatury w Oslo są wyższe niż w Polsce, mimo iż stolica Norwegii leży tysiąc kilometrów na północ...

Pierwszy władca Oslo, zakładając niewielką warownię u stóp łańcucha porośniętych lasem łagodnych gór, nad głęboko wciętym w ląd fjordem, docenił strategiczne położenie miejsca. Blisko stamtąd do dzisiejszej Szwecji, Danii i Wielkiej Brytanii. Dla zaprzyjaźnionych z morzem Norwegów (wówczas Wikingów) była to wspaniała baza wypadowa. Morscy kupcy, wojownicy i rabusie w jednym zapędzali się do brzegów Wysp Brytyjskich, a nawet, podobno, na Grenlandię i do Ameryki (i to grubo przed Kolumbem!).

Doskonale położone Oslo szybko przyćmiło inne osady i w 1299 roku stało się stolicą Norwegii. Wspaniałości, które można podziwiać do dziś pochodzą jednak z czasów późniejszych. Kiedy w XVII wieku Oslo, znajdujące się wówczas pod panowaniem duńskim, strawił pożar, duński król Christian, postanowił odbudować je w stylu renesansowym. Za jedyny dopuszczalny materiał uznał niepalną cegłę. Kogo na tak drogi dom nie było stać, musiał osiedlić się poza miastem.

Kościół typu stav w Norweskim Muzeum Ludowym
Kościół typu stav w Norweskim Muzeum Ludowym123RF/PICSEL

Centrum miasta, nazwanego na cześć twórcy aż do początków XX wieku Christianią, stało się architektoniczną perełką. Osią miasta jest Karl Johans Gate - szeroka, ruchliwa ulica, której panoramę pięknie zamyka górujący nad centrum Pałac Królewski. To właśnie przy niej znajduje się najsłynniejszy norweski hotel - Grand - w którym zatrzymują się laureaci jedynego Nobla wręczanego poza Szwecją - nagrody pokojowej. I to wokół niej koncentruje się życie całego miasta - tak kulinarne (Norwegowie od niedawna chętnie jadają poza domem), kulturalne (kina i teatry), jak i sportowe (przy Karl Johans Gate każdej zimy czynne jest miejskie lodowisko).

Sport jest ważnym elementem życia Norwegów i mieszkańcy Oslo nie różnią się w tym od reszty kraju. W parkach zimą można jeździć na nartach biegowych, grać w hokeja, a w okolicach miasta jeździć na nartach i snowboardzie. Dla zawodowców jest słynna skocznia narciarska w Holmenkollen (najstarsza na świecie). Skoki narciarskie to narodowy sport Norwegów, jednak nawet amatorzy mogą spróbować tam swych sił... na symulatorze skoków. Nie jest łatwo!

Miłośnicy historii podróży i odkryć znajdą dla siebie coś w pobliżu skoczni, w Muzeum Narciarstwa. Zgromadziło ono pamiątki po historycznych wyprawach polarnych Fridtjofa Nansena i Roalda Amundsena (pierwszego zdobywcy bieguna południowego). Norwegia to kraj odkrywców. W Oslo ich osiągnięcia można podziwiać w muzeum statku "Fram", szkunera, który służył w wielu wyprawach polarnych, a także w słynnym na cały świat Muzeum Wikingów, oraz w muzeum Kon-Tiki, poświęconemu Thorowi Heyerdahlowi.

Te trzy muzea leżą po sąsiedzku na półwyspie Bygdøy, kwadrans od centrum. Nie sposób wyjechać z Oslo nie zobaczywszy ratusza, w którym co roku 10 grudnia wręcza się laureatom pokojowe nagrody Nobla oraz nie wejść na dach Opery Norweskiej. Jej kształt przypomina gigantyczne kry w wodach fjordu.

Widok na port i twierdzę Akershus
Widok na port i twierdzę Akershus123RF/PICSEL

Wieczorem, znużony po całodziennej wędrówce, każdy turysta z przyjemnością opadnie w fotel wystawiony (nawet zimą!) na zewnątrz jednej z knajpek w dzielnicy Grünerløkka lub przy nowoczesnym nabrzeżu Akker Brygge. Tam, otuliwszy się w rozdawany klientom pled, sącząc importowane chardonnay i chrupiąc miejscowe owoce morza, można słuchać lokalnego jazzu i bez końca gapić się na spokojne wody fjordu.

Marzena Hmielewicz
Świat i Ludzi 05/2013

Świat & Ludzie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas