Swołowo – to tu czas zatrzymał się w miejscu
Wieś gdzieś na Pomorzu, zapach racuchów robionych na starym, kuchennym piecu, pianie koguta i domy z bielonymi ścianami. Tak właśnie wygląda Swołowo, gdzie czas zatrzymał się w miejscu na wiele lat. Jeszcze do niedawna był to jeden z wielu zapomnianych zakątków w Polsce, dziś jest wyjątkowym wehikułem czasu, który rozgrzewa wyobraźnię i pamięć o starej, polskiej wsi.
Swołowo, czyli „Kraina w Kratę”
Swołowo leży w województwie Pomorskim, 16 kilometrów od Słupska. Niewielka wieś, która mogłaby być podobna do wielu tutaj spotykanych, jednak czymś się wyróżnia.
Jadąc do Swołowa mijamy piękne pola, często wąskie drogi dojazdowe okryte są tunelem drzew, co już tworzy magiczny, sielankowy nastrój. Kiedy jesteśmy już coraz bliżej miejsca docelowego, częściej możemy spotkać charakterystyczne domy... domy w kratę.
To one są powodem odwiedzin turystów. Swołowo zostało uznane za Europejską Wieś Dziedzictwa Kulturowego i za stolicę "Krainy w Kratę". Tę nazwę Swołowo zawdzięcza zabudowie - domy w tej wsi były budowane w tradycyjny sposób z konstrukcją ryglową.
Smołowane na czarno belki przecinają się na planie kwadratu na całej długości bielonych ścian domów. To właśnie to ułożenie czarnych belek i białych świat przyniosło Swołowu sławę i miano "Krainy w Kratę".
Ową kratę widać także z lotu ptaka - w zabudowie całej wsi. Typowa "zagroda w kratę" to budynek mieszkalny, budynki gospodarskie po obu stronach dziedzińca i brama wjazdowa. Swołowo to niejedyne takie miejsce w województwie Pomorskim, gdzie plan życia rozrysowany jest w kratę.
Do tej krainy zalicza się także Darłowo, Ustka, Sławno, czy Słupsk, ale to właśnie Swołowo najpiękniej reprezentuje ten styl.
Swołowo, czyli „Zagroda Albrechta”, „wieś królewska” i szachulec
Pierwsze wzmianki o wsi Swołowo są z 1230 roku. Jednak to w 1474 roku Swołowo stało się własnością księcia słupskiego Eryka II, a od XVII wieku pod zarządem Słupska Sowołowo zostało wsią królewską.
Zachowało się tu najwięcej obiektów budownictwa szachulcowego liczące ponad 150 lat, czyli charakterystycznego typu ściany szkieletowej, w którym zastosowana jest drewniana rama wypełniona gliną. Najbardziej kojarzony jest on z charakterystycznymi deskowaniami układanymi w kwadraty, ale także w prostokąty lub trójkąty.
W takiej zabudowie szachulcowej często stosowane są małe okna oraz niezbyt pokaźne drzwi. Dachy często kryte są strzechą, ale mogą występować w połączeniu z nowoczesną dachówką, tak jak właśnie ma to miejsce w Swołowie. Zabudowa szachulcowa często mylona jest z murem pruskim. Nic w tym dziwnego, są do siebie podobne i niezbyt różną się na pierwszy rzut oka.
Jednak mur pruski wypełniony jest cegłami, a ściany zabudowy szachulcowej to gliniano - słomiane lub gliniano - trzcinowe wypełnienie. To właśnie Swołowo idealnie reprezentuje ten typ budowania domów, co dzięki odrestaurowaniu obiektów, można oglądać do dziś. Przez lata budynki w Swołowie stały i niszczały, zapomniane przez świat. Na szczęście władze dostrzegły potencjał w tym miejscu i przywróciły mu dawny blask.
To tu mieści się 70 obiektów budowanych tą tradycyjną techniką, a w jednej z zabytkowych zagród mieści się filia Muzeum Pomorza Środkowego. Zaczynając zwiedzanie Swołowa warto zaopatrzyć się w mapkę obiektów i podążać wyznaczonym na niej szlakiem, bo w każdym z budynków, czeka na nas inna wystawa.
Wśród nich znajdziemy dom zagrodnika, remizę, kościół, gospodę Swołowo, Stodołę, dom mieszkalny na nawsiu, serowarnię, Zagrodę Inicjatyw Twórczych, czy najsłynniejszą - Zagrodę Albrechta. Zagroda Albrechta to typowe czworoboczny budynek, który należał do bogatego chłopa na Pomorzu. Na teren obiektu wchodzi się przez murowaną bramę na kwadratowy plan podwórza. Na wprost po przekroczeniu bramy widzimy budynek mieszkalny, a dziś w nim urządzone wszystko tak, jakby... czas zatrzymał się w miejscu.
Mieszkanie odtworzone jest co do najmniejszego detalu, jak chociażby przycisk do papieru, czy stare radio, a nawet zapach pieczonych na starym, kuchennym piecu racuchów.
Tak, w tym budynku dziś panie kucharki pieką racuchy z cukrem pudrem dla turystów, a fenomenalny zapach dopełnia całości. Kto swoje dzieciństwo spędzał na wsi, może poczuć się znów dzieckiem, przez te drobiazgi, jak skrzypiąca podłoga, widok za oknem, czy owe racuchy i domowe ciepło.
Po obu stronach budynku mieszkalnego mamy zabudowę gospodarczą - stodołę oraz pomieszczenia inwentarzowe.
Dziś wszystko jest utrzymane w zgodzie z pierwotnym przeznaczeniem - w pomieszczeniach dla zwierząt mieszkają obecnie polskie owce długowełniste - odmiana pomorska, gęś pomorska, kury zielononóżki, kaczki, konie zimnokrwiste o imieniach Atena i Maja oraz cap Leon.
Zwierzęta prócz zabudowy gospodarczej mają do dyspozycji spory teren pastwiska za zagrodą Albrechta, gdzie codziennie są wyprowadzane.
Tuż przy zagrodzie znajduje się Gospoda Swołowo (mieści się w budynku nr 8), gdzie serwowane są gęsina oraz klasyczna kuchnia polska.
Komu jednak zawdzięcza swoją nazwę słynna Zagroda Albrechta? W latach 30. XIX w. zagroda należała do Joachima Albrechta I.
W połowie XIX w., a już na pewno w 1865 r., właścicielem był chłop Michael I Albrecht, a gospodarstwo potocznie nazywano "Michaelshof ". Albrechtowie byli w posiadaniu tego miejsca aż do 1947 roku, kiedy to w zagrodzie zamieszkali Józefa i Tadeusz (sołtys) Piecuscy. W 2002 r. zagroda została przejęta przez Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
W zagrodach pełnych wspomnień i starych czasów
Każda zagroda w swołowskim muzeum dostarcza nam innych wrażeń i informacji. Znajdziemy tu wystawę poświęconą pracy cieśli, pracy piekarza, kowala, rybaka, czy tkaczki.
Nie brakuje wystaw poświęconym okolicznym baśniom i legendom, dożynkom, czy tradycjom weselnym. Każda z zagród skrywa w sobie wiele cennych eksponatów, które przywołują często wspomnienia z dzieciństwa u zwiedzających.
Stare młynki do kawy, kanki na mleko, ręcznie tkane dywany, czy kaflowe piece, to często elementy dzieciństwa wielu osób już dorosłego pokolenia, a ich ponowny widok przywołuje miłe ciepło w okolicach serca.
Może dlatego Swołowo jest tak wyjątkowe? Skansen w Swołowie to powrót do wakacji na wsi, dla tych, którzy już dawno zapomnieli o zapachu ciasta drożdżowego w niedzielne popołudnie, ale także nauka dla tych młodszych, którzy nigdy nie mieli szansy poznać takiego życia. To tu, w Krainie w Kratę łączy się starsze pokolenie z tym młodszym.
W małej, pomorskiej wsi w jedno popołudnie wracają wspomnienia, które nie mają swojej ceny. Może dlatego warto odwiedzić to miejsce?
***
Zobacz także: