Reklama

Szczyt głupoty! Turyści jeżdżą w najgorętsze miejsca i robią zdjęcia z termometrem

Chociaż to wydaje się niewiarygodne, nowy turystyczny trend zdobywa coraz więcej zwolenników. Łowców wysokich temperatur nie interesują piękne widoki, zapierające dach w piersiach zabytki, czy nawet lokalna kuchnia. Przemierzają kilometry tylko po to, by zrobić sobie zdjęcie z termometrem. Łakną rekordów temperaturowych i ciągle im mało. Obecnie podróżują do Doliny Śmierci - to dopiero adrenalina!

Ryzykują życie dla zdjęcia?

Chociaż specjaliści ostrzegają, żeby bez powodu nie wychodzić z domu, gdy temperatura przekracza 30 st. Celsjusza, "łowcy" nie słuchają i bagatelizują zagrożenie. Zdobycie kolejnego zdjęcia z termometrem przedstawiającym meteorologiczny rekord jest dla nich absolutnym priorytetem. Niektórzy od wielu lat śledzą prognozy pogody, by nie przegapić żadnego skoku temperaturowego. Inni na gorące wyprawy wybierają się całym rodzinami. Pozytywnie zakręceni szaleńcy, a może nierozsądni ludzie bez wyobraźni? Zdania są podzielone.  

Raj dla "upalnych turystów"

"Łowcy temperatur" nie są turystyczną nowością, chociaż wyjątkowo intensywne fale upałów, które od jakiegoś czasu nawiedzają Wybrzeże Północno-Zachodnie Stanów Zjednoczonych, spowodowały wzrost popularności tego zjawiska. W stanach Oregon i Waszyngton odnotowuje się obecnie temperatury aż o 20-30 st. Celsjusza powyżej normy! Prognozy pokazują, że będzie coraz cieplej. Ben Noll, meteorolog z nowozelandzkiego Narodowego Instytutu Badań Wody i Atmosfery na Twitterze wymownie skomentował to, co obecnie dzieje się w Stanach.

Wyprawa do Doliny Śmierci

Reklama

"Łowców temperatur" zdecydowanie najbardziej interesują rekordy, dlatego w ostatnim czasie wyjątkowo chętnie podróżują do Doliny Śmierci. To park narodowy położony na granicy Kalifornii i stanu Nevada. Turyści często przyjeżdżają tu w czasie zimowych miesięcy, ponieważ wtedy temperatura powietrza jest znośna - oscyluje w granicy 30 st. Celsjusza. W lecie Dolina Śmierci  zamienia się w istne piekło. Termometry wskazujące ponad pięćdziesiąt stopni to norma! Rozsądnych turystów taki upał zniechęca. Z kolei "łowcy temperatur" traktują go jak wyzwanie. Przemierzają kilometry, by do swojej "gorącej kolekcji" dodać kolejną pamiątkę.

Obecny sezon jest dla "upalnych turystów" wyjątkowy, ponieważ w Dolinie Śmierci zdaniem niektórych meteorologów odnotowano najwyższą temperaturę w dziejach. Poprzedni rekord, zmierzony rok temu, wynosił 54,38 st. Celsjusza. 9 lipca temperatura osiągnęła wartość aż 54,4 st. Celsjusza! Na taką atrakcję "upalni turyści" czekają przez całe życie.

Co ich motywuje?

Większość ludzi ich nie rozumie i uważa za wariatów. Billy Jack Jory, student geologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara w wywiadzie dla "The Washington Post" wyjaśnił, dlaczego podróżuje w najcieplejsze miejsca świata, narażając zdrowie. "Człowiek może pobić rekord, kiedy tylko zechce, ale być w momencie, gdy Ziemia bije rekord. To trzeba zobaczyć" - stwierdził. Takich osób jak Billy jest więcej. Niektórzy tak jak Steve Forsell z Santa Barbara maja już ponad 70 lat! Twierdzą, że wiek nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzi rekord.

"Upalni turyści" po osiągnięciu celu publikują na swoich mediach społecznościowych zdjęcia, poświadczające dokonania. Obecnie furorę w sieci robią fotografie właśnie z Doliny Śmierci. "Łowcy temperatur" chwalą się, że moment, w którym elektroniczny termometr wskazał aż 135 stopni Fahrenheita przeżyli, będąc na miejscu.

Przeczytaj również:

Gwiazda TVP w opinającym kostiumie kąpielowym. Jakie ona ma ciało!

Wakacje 2021 a koronawirus 

Ceny nad Bałtykiem rekordowo wysokie! 

Zobacz również:

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Upał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy