Tajemnice białego złota w fabryce porcelany

Niewielkie, obronne miasteczko niedaleko granic Polski zdobyło wielką sławę i ogromne pieniądze na początku XVIII wieku, kiedy wymyślono w nim, po raz pierwszy w Europie, jak robić porcelanę. Do tej pory przez 11 wieków potrafili to robić tylko Chińczycy. Miśnieńska porcelana, zwana białym złotem, stała się źródłem bogactwa władców Saksonii i wpłynęła na rozwój miasta, które do dziś zachowało swój piękny i kameralny charakter.

Zamek Albrechtsburg i katedra ze wspaniałym widokiem na wolno płynące wody Łaby
Zamek Albrechtsburg i katedra ze wspaniałym widokiem na wolno płynące wody Łaby123RF/PICSEL

Chiński monopol na produkcję porcelany trwał przez kilkanaście wieków. Delikatne, ale twarde, trwałe, choć kruche naczynia miały ogromną wartość, a kolejni władcy Państwa Środka czerpali z ich sprzedaży gigantyczne zyski. W końcu handlarze chińscy pokazali też białą porcelanę wędrownym arabskim kupcom i kaznodziejom, którzy Jedwabnym Szlakiem przemierzali pustkowia Azji. I tak porcelanowe talerze, filiżanki i spodeczki trafiły do Europy, choć dopiero w XV w.

Wcześniej Europejczycy jadali na drewnianych albo cynowych misach, a pili z dzbanów glinianych. Chińska nowinka trafiła nie tylko w zainteresowanie Europejczyków egzotycznym pięknem, ale i w podsycane przez odkrycia geograficzne zainteresowanie nowymi zamorskimi smakołykami. Trudno było rozkoszować się smakiem sprowadzanych na dwory herbaty, kawy czy kakao pitych w kubkach struganych z drewna!

W poszukiwania sposobu na odtworzenie receptury produkcji porcelany w Europie zaangażowali się i szpiedzy i alchemicy, próbujący zaglądać do chińskich manufaktur. Sukces odnieśli ci drudzy - w Miśni. Po raz pierwszy europejska porcelana ujrzała światło dzienne za sprawą talentu i dociekliwości Ehrenfrieda Walthera von Tschirnhausa, alchemika pochodzącego z dzisiejszych Sławnikowic koło Zgorzelca.

W 1708 roku połączył on lokalne saksońskie minerały: kaolin, skaleń i kwarc i odpowiednio je wypalając uzyskał idealną białą porcelanę - dokładnie taką, jaką sprowadzano z Chin. Mocodawca alchemika - elektor saski i zarazem król Rzeczypospolitej August II Mocny, był wniebowzięty. Już rok później nakazał otwarcie w Miśni manufaktury, w której produkowano białe złoto, jak wówczas porcelanę nazywano z uwagi na jej wartość i fakt, że zastępowano nią tradycyjne złote podarki królewskie.

Porcelanowe przedmioty to tutaj prawdziwe dzieła sztuki!
Porcelanowe przedmioty to tutaj prawdziwe dzieła sztuki!Agencja FORUM

Żeby jednak tajemnica receptury produkcji porcelany nie rozniosła się, możnowładca na pierwszą siedzibę zakładu przeznaczył własny zamek warowny - strzelisty, czteropiętrowy, przepięknie położony na wysokim wzgórzu nad Łabą. Komnaty władcy, jego żony i dworzan opróżniono, by urządzić w nich pomieszczenia do mieszania składników, wyrabiania i formowania porcelany, malowania, zdobienia i na koniec dwukrotnego wypalania. W podziemiach zamkowej wieży konie zaprzężone do kieratu napędzały młyn do rozdrabniania potrzebnych do produkcji minerałów.

Miśnieńska porcelana podbiła rynek i przyniosła władcom Saksonii fortunę. Miasto i okolica rozkwitły niczym pustynny kwiat po nagłym deszczu. W obrębie murów wyrosły bogate domy mieszczan, ozdobiono katedrę i pałace. Wokół Placu Katedralnego powstały liczne karczmy i gospody - dzisiaj zamienione na przytulne bary, restauracje i hotele. Samą manufakturę wkrótce przeniesiono do osobnego budynku, przywracając saskiej rezydencji na wzgórzu splendor należny monarchom, a z czasem i udostępniając turystom.

Dzisiejsza Miśnia, choć pozostaje w cieniu Drezna, wciąż jest wielką atrakcją. Już samo zajrzenie za kulisy produkcji białego złota w udostępnionej turystom części fabryki może przyprawić o zawrót głowy. Podobnie jak... ceny gotowych cacek. W sklepie przy manufakturze mikroskopijne czarki do espresso kosztują 100 euro, eleganckie herbaciane filiżanki zdobione malunkami barwnych polnych kwiatów - 400, a robione na specjalne zamówienia porcelanowe rzeźby i stojące wykwintne zegary sprzedawane są za dziesiątki tysięcy euro.

Oczywiście znaczną część tych kwot stanowi wielowiekowa legenda, jaka wciąż stoi za charakterystycznym znakiem miśnieńskiej fabryki - dwóch skrzyżowanych szpad. Bez względu na zasobność portfela warto te tworzone przez rzemieślników cuda obejrzeć i podziwiać. A potem zatopić się w gąszczu uliczek na zamkowym wzgórzu i usiąść mając przed oczami fantastyczny widok na wolno płynącą Łabę, by rozkoszować się kawą i szarlotką. Oczywiście podanymi na miśnieńskiej porcelanie!

M. Hmielewicz i M. Jamkowski

Świat i Ludzie 11/2013

Miejsce 10. Rhossili Bay, Rhossili, Swansea - Walia, Wielka Brytania
Miejsce 2. Grace Bay, Providenciales - Turks i Caicos
Miejsce 6. Playa de las Catedrales, Ribadeo - Hiszpania
Miejsce 7. Lopes Mendes Beach, Ilha Grande - Brazylia
+6
Świat & Ludzie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas