Takich Tatr nie znacie!

Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego widzą rzeczy ukryte przed okiem zwykłego turysty. W niedostępnych miejscach, często w niesprzyjających warunkach i o zupełnie dziwnych porach odkrywają piękno tatrzańskiej przyrody i robią zdjęcia, które możemy obejrzeć w albumie "Opowieści z serca Tatr". Ale nawet nie schodząc z wytyczonego szlaku można zobaczyć Tatry na nowo i dostrzec to, co do tej pory umykało naszej uwadze.

fot. Piotr Krzan
fot. Piotr Krzanmateriały prasowe
Opowieści z serca TatrStyl.pl

Izabela Grelowska, Styl.pl: W albumie "Opowieści z serca Tatr" zobaczymy sporo niezwykłych zdjęć. Między innymi takie, które pokazują przełom nocy i dnia. O której trzeba wyruszyć w góry, żeby zrobić takie zdjęcie? Jak jest wtedy na szlaku?

Marcin Bukowski: - To zależy od pory roku. Zima jest pod tym względem łaskawa, dni są krótkie i słońce wstaje późno. W grudniu, styczniu czy lutym trzeba wyruszyć o czwartej, jeśli chcemy uchwycić przejście miedzy nocą a dniem, kiedy na horyzoncie pojawia się srebrzysta łuna i następnie wschód słońca.  W górach panuje wtedy cisza.

I ciemność?

M.B: - Nie zawsze. Podczas pełni księżyca, można obyć się nawet bez latarki.

Zbigniew Mierczak: - Wszyscy, którzy chcieliby robić zdjęcia o świcie czy po zmroku powinni pamiętać, że w lecie obowiązuje zakaz poruszania się po szlakach po zachodzie słońca. Zwierzęta też muszą mieć chwilę spokoju.

- My, pracownicy parku, również staramy się nie łamać takich zakazów, i chociaż ze względu na obowiązki bardzo często jesteśmy w terenie po zmroku, to staramy się, aby nasza obecność była jak najmniej inwazyjna i miała jak najmniejszy wpływ na otoczenie.

fot. Marcin Bukowski
fot. Marcin Bukowskimateriały prasowe

Podczas pracy zawsze macie przy sobie aparaty fotograficzne  czy zdjęcia  robicie raczej w czasie wolnym?

Paweł Kauzal: - Czasami mam aparat, aby wykonać dokumentację. Jeśli wiem, że będę w miejscu, gdzie mogę trafić na rzadkie rośliny również zabieram aparat. Ale nie nosimy ich cały czas ze sobą. A szkoda, bo czasem trafia się scena, jaką można zobaczyć raz w życiu np. niedźwiedzica z młodymi.

ZM: - Każdy z nas pełni w parku inne funkcje. Marcin zajmuje się systemem informacji i wszystkie jego wyprawy w góry są prywatne i zaplanowane. Zawsze zabiera ze sobą aparat.

Paweł zajmuje się roślinami, więc więcej czasu spędza w terenie, lokalizując gatunki. Ja jako leśniczy rzadko kiedy mam okazję robić zdjęcia  w czasie pracy.

Tak naprawdę spędzamy w Parku każdą wolną chwilę, także urlopy i dni wolne i to właśnie wtedy mamy najwięcej czasu na robienie zdjęć. A przy okazji jesteśmy w terenie i mamy oko na to, co się dzieje.

fot. Marcin Strączek-Helios
fot. Marcin Strączek-Heliosmateriały prasowe

 A jak to jest z fotografowaniem zwierząt. To kwestia przypadku czy skrupulatnych przygotowań i wielogodzinnego wyczekiwania?

ZM: - Idąc w góry, łatwo jest spotkać kozicę i wtedy -jeśli tylko mamy aparat w gotowości  - to mimo trudnego terenu możemy zrobić zdjęcie.  Czasami wymaga to jednak czasu - jeśli chcemy np. podejść do kozicy, którą widzimy z daleka, to nie możemy po prostu ruszyć w jej kierunku najkrótszą drogą.

Ja zajmuję się fotografowaniem drobnych gryzoni, co wymaga więcej cierpliwości niż fotografowanie niedźwiedzi. Niedźwiedź przyjdzie albo nie i jeśli mamy wystarczająco długi teleobiektyw, to  można zrobić mu zdjęcie nawet z pewnej odległości.

Do małego gryzonia musimy podejść na odległość 1-2 metrów i wykazać się cierpliwością oraz sprytem, bo one wcale nie chcą współpracować. Trzeba umieć je przechytrzyć albo przekupić. Taki proces może trwać tydzień lub nawet dłużej.

fot. Marcin Strączek-Helios
fot. Marcin Strączek-Heliosmateriały prasowe

Pośredni udział w powstaniu tego albumu miały również koty...

ZM: - To właśnie dzięki moim kotom zainteresowałem się małymi ssakami (Micromammalia). Zalicza się do nich dość sporo gatunków. Są to zwierzęta wielkości wiewiórki i mniejsze,  owadożerne, jak jeż czy ryjówka, oraz gryzonie: myszy, darniówki i inne. Moje koty przynosiły mi na wycieraczkę takie myszki i zauważyłem , że one bardzo się między sobą różnią. Zacząłem badać ich występowanie na terenie TPN. Dzięki umiejętności rozpoznawania, a czasami nawet złapania takiego zwierzątka, łatwiej mi jest robić im zdjęcia.

Tatry kojarzą się z kozicami, świstakami i niedźwiedziami. A zwierząt występujących w Parku jest przecież więcej...

ZM: - Na terenie Parku żyje bardzo rzadka darniówka tatrzańska. To mały gryzoń troszkę większy od myszki, ale z krótszym ogonem. Występują tu też norniki śnieżne, gronostaje, łasice i wiele innych zwierzą które nie są typowe wyłącznie dla TPN.

PK: -  Mamy intersujące gatunki ptaków, jak pomurnik, którego można spotkać też w Pieninach, ale, ale tylko u nas przystępuje do lęgów. W Tatrach występuje też orzeł przedni, to prawdziwa rzadkość -  jedynie ok 30 par gniazduje w Polsce.

fot. Piotr Krzan
fot. Piotr Krzanmateriały prasowe

ZM: - Chciałbym podkreślić, że TPN nie stara się chronić poszczególnych  gatunków, a siedlisko, aby cały ekosystem mógł właściwie pracować. W takim ekosystemie jest miejsce i dla drapieżników i dla ofiar. Ochrona poszczególnych gatunków może przynieść więcej szkody niż pożytku. Tak było na terenach, na których wprowadzano bobry, a te bobry wycinały stuletnie dęby.

W Tatrach w miarę łatwo jest spotkać kozicę.  A czy przeciętni turyści mają szanse dostrzec te drobniejsze zwierzęta?

ZM: - Zwierzęta są płochliwe i czują strach - również te, które podchodzą blisko ludzi, jak kozice na Kasprowym Wierchu.  Z badań wiemy, że mają podwyższony poziom hormonu stresu, ale wybierają bliskość człowieka to mniejsze ryzyko ataku  drapieżników.

Turystom najczęściej udaje się zobaczyć właśnie kozice. Rzadziej widzą świstaki, bo często obok nich przechodzą nawet ich nie zauważając. Słyszą natomiast glos świstaka, który gwiżdże, gdy jest przestraszony.  Często, szczególnie jesienią, ludzie słyszą głos jelenia na rykowisku, ale najczęściej myślą, że to ryczą niedźwiedzie. Tymczasem niedźwiedź w naturze ma bardzo mało powodów do ryczenia, bo nie musi się nikogo bać i nikogo odstraszać.

Małe gryzonie i małe ptaki są na tyle ruchliwe i płochliwe, że turyści rzadko je widzą. Jeśli chcemy zaobserwować zwierzęta, powinniśmy się przede wszystkim zachowywać cicho. Jeśli przystaniemy, by odpocząć lub coś zjeść, rozejrzyjmy się uważnie. Może okazać się, że ryjówka przebiegnie nam tuż pod nogami.

MB: - Zdarzyło mi się, że wracając zimą po zmroku wszedłem prosto w kierdel kozic. Stałem między nimi, a wiatr wiał w ten sposób , że w ogóle mnie nie wyczuły. Nie mogłem przejść, bo zablokowały szlak. Dopiero kiedy powiedziałem "usuniecie się?", rozpierzchły się.

fot. Zbigniew Mierczak
fot. Zbigniew Mierczakmateriały prasowe

Pracownika parku biorą za swojego...

ZM: - Wtapiamy się w naturę. Przy okazji nagrań na 60-lecie TPN dzieci zapytane z kim im się kojarzy pracownik parku odpowiedziały, że z "takim zielonym włochatym trollem".

Czy fotografowanie roślin może być równie emocjonujące?

PK: - Wciąż odkrywamy nowe siedliska roślin. A natrafienie na rzadki gatunek jest ekscytujące.  Są takie gatunki, które mają jedno dwa stanowiska w obrębie parku . Jeśli uda się na nie natrafić, kiedy ma się przy sobie aparat, a jeszcze do tego są dobre warunki pogodowe, oświetleniowe, to naprawdę cieszy.

ZM: - Wbrew pozorom robienie zdjęć roślinom jest trudniejsze niż fotografowanie zwierząt.  Kiedy  młoda kozica ssie mleko matki to mamy fajną scenę,  niezależnie od tego, w jakim ona będzie świetle.  A z roślinami musimy się nieco bardziej wysilić, zadbać o kompozycję, o szczegóły techniczne, o takie ujęcie, które będzie atrakcyjne. Sprawienie, by roślina interesująco wyglądała na zdjęciu nie jest już takie proste. Trzeba mieć warsztat.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że ciekawe zdjęcia dokumentacyjne można zrobić nawet telefonem komórkowym.

fot. Zbigniew  Mierczak
fot. Zbigniew Mierczak materiały prasowe

Często osoby zajmujące się ochroną przyrody nie chcą ujawniać stanowisk rzadkich roślin z obawy, że ludzie będą je wykopywać, niszczyć. Czy ujawniacie informacje o stanowiskach rzadkich roślin?

PK: - My też chronimy takie informacje. Wiemy, że dochodziło do wykopywania, bo w wielu ogródkach można zobaczyć tak rzadkie rośliny jak obuwik pospolity, ginący gatunek i największy storczyk Polski. W tej chwili zdarza się to rzadziej, bo staramy się kontrolować takie miejsca.

ZM: - Jeśli ktoś chciałby mieć takie rzadkie górskie rośliny, to wcale nie musi chodzić w góry ,żeby je wykopywać. W Zakopanem na Antałówce znajduje się Stacja Ochrony Roślin PAN, gdzie można je zdobyć.

A jeśli ktoś chce poznać te rośliny, to czy wędrując z atlasem wzdłuż szlaków ma szanse trafić na rzadkie gatunki?

PK: Tak. Wiele z tych roślin ma stanowiska przy szlakach i uważny obserwator może je wyszukać i sfotografować. Wcale nie trzeba zbaczać ze szlaków, by spotkać gatunki zagrożone, czy specyficzne.

Wystarczy uważność.

fot. Piotr Krzan
fot. Piotr Krzanmateriały prasowe

ZM: - Wbrew pozorom te rzadkie gatunki mogą wyglądać zupełnie niepozornie. Wiechlina granitowa to jest niepozorna trawa, ale możemy przemierzyć Polskę wzdłuż i wszerz i nigdzie poza Tarami takiego gatunku nie znajdziemy.

MB: - Niebawem wypuścimy aplikację dla turystów, którzy chcą zgłaszać obserwacje fauny i flory za pośrednictwem telefonu komórkowego zintegrowanego GPS.  Wtedy będziemy mogli mieć pewność co do wartości zgłoszeń jakie do nas docierają,  Będziemy mogli sprawdzić czy ktoś się np. nie pomylił.

O czym jeszcze powinny pamiętać osoby chcące robić zdjęcia na terenie Parku?

ZM: - Jak zawsze uczulamy wszystkich turystów, nie tylko tych robiących zdjęcia, na właściwe przygotowanie się do wyjścia w góry i założenie stosownego obuwia. Wyjście w góry w klapkach to narażanie życia i zdrowia, możemy pokaleczyć stopy, możemy zostać ukąszeni przez żmiję lub nawet pośliznąć się i spaść ze szlaku.  Powinniśmy też zaplanować ubiór i długość trasy do warunków atmosferycznych i swoich możliwości fizycznych, tak by nie zaskoczyły nas na przykład opady deszczu, czy zapadający zmrok.

fot. Zbigniew Mierczak
fot. Zbigniew Mierczakmateriały prasowe

Album nosi tytuł "Opowieści z serca Tatr", ale tekstu w nim nie wiele. Czy nie było pokusy żeby więcej opowiedzieć, podzielić się okolicznościami powstawania zdjęć?

MB: - Uznaliśmy, że obraz mówi sam za siebie, że można z niego wyczytać więcej. Pozwala też uruchomić wyobraźnię. Czytelnik może się zastanowić, jaka była temperatura, jakie panowały warunki, jak można się w takich warunkach czuć. To oddziałuje silniej niż opis.

ZM: - Zrezygnowaliśmy nawet z podpisów pod zdjęciami.  Czytelnik nie zobaczy w tym albumie zbyt wielu szerokich kadrów. Brakuje typowych pocztówkowych widoków znad Morskiego Oka. Chcieliśmy pokazać Tatry od mniej typowej strony. Zwrócić uwagę na to,  co wielu turystów w ogóle pomija, bo kojarzą Park jedynie ze strefą, która jest nad górną granicą lasu, tam gdzie zaczyna się kosodrzewina i hale. Ale większa część obszaru Parku znajduje się w strefie regla górnego i dolnego.  Chcieliśmy pokazać trochę tego sekretnego życia lasu.

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas