​W drodze przez Wiedeń do Włoch

​Na tej trasie mijamy tę krainę nieświadomie. To błąd. Jest w niej wszystko, za czym tęskni zapracowany człowiek. Cesarskie miasta ulokowane wśród winnic. XVIII- wieczne kamieniczki z piwnicami pełnymi morawskich win. Tradycyjne knajpy, które karmią po staremu i obficie. Zanurzyć się w tym historycznym klimacie, którego nie zmąciła nawet wojenna nawałnica, to tak, jakby nasz czas się zatrzymał. Warto.

Morawy Południowe to kraina skąpanych w słońcu winnic, malowniczych miasteczek
Morawy Południowe to kraina skąpanych w słońcu winnic, malowniczych miasteczek123RF/PICSEL

Prawdopodobnie to legioniści rzymscy w III wieku n.e. przywieźli na Morawy sadzonki winorośli. Dowodem na to jest znaleziony przez archeologów nóż, który służył im do przycinania pędów. Przez całe wieki tutejsze wino dostarczano nie tylko do rezydencji szlacheckich, ale nawet na wiedeński dwór. Potem nastały lata stagnacji, ale dziś znowu pije się tu świetne trunki. Główne uroczystości związane z winobraniem odbywają się w Mikulovie.

W tym czasie miasto rozbrzmiewa gwarem, muzyką, tańcem i zabawą. Ulicami sunie historyczny orszak dam i rycerzy z królem Wacławem IV na czele, a barwny pochód winiarzy niesie wieniec dożynkowy w postaci ogromnej kiści winogron. Na ulicach mnóstwo kramów i straganów. Można tu kupić wszystko: lniane obrusy, staromodne makatki, czeskie szkło, biżuterię, drewniane zabawki. Nie brak tradycyjnych wyrobów: złocących się w słońcu słojów z naturalnym miodem, wędzonych kiełbas i okrągłych żółtych serów poukładanych w piramidy. W powietrzu unosi się zapach grillowanych mięs, smaženego sýra i słodkich wypieków. Bohaterem uroczystości jest jednak wino.

Przeważają miejscowi producenci z regionu palavskiego, w większości właściciele rodzinnych winnic. Zachęcają do degustacji i zakupu. Wśród win białych prym wiodą: Vetlínské Zelené i Müller- Thurgau, wśród czerwonych: Modrý Portugal i Rulandské Modré. Królem jest burczak, napój powstały z częściowo sfermentowanego moszczu z winogron. Każdego dnia zmienia smak i zawartość alkoholu. Szybko wchodzi do głowy, po paru wypitych kieliszkach robi się wesoło, a nogi same rwą się do tańca.

Wielka beczka z golem 

Kiedy umilkną echa winiarskiego święta, warto przyjrzeć się Mikulovowi bliżej. Jest to jedno z piękniejszych czeskich miasteczek. Jego architekturę uwydatnia malownicze położenie: wokół winnice i dwa charakterystyczne wzniesienia - Kozi Wierch i Święte Wzgórze. Nad miastem góruje olbrzymi zamek z wieżą. Budowę rozpoczęto w XIII wieku. Należał kolejno do dwóch rodów magnackich: Lichtensteinów i Dietrichsteinów. 

Jego mury gościły wiele świetnych postaci historycznych. To tutaj po bitwie pod Austerlitz (obecnie Slavkov) w 1805 roku Napoleon podpisał preliminarz traktatu pokojowego z Austrią i Rosją. W piwnicach zamkowych znajduje się wystawa poświęcona winiarstwu na Morawach. Wśród eksponatów wyróżnia się ogromna beczka o pojemności 101 tys. litrów wykonana w 1643 roku. Wypełniano ją winem stanowiącym chłopską daninę. Niezwykły jest mikulovski rynek. Zdobią go renesansowe kamienice, wśród których wyróżnia się dom U Rycerzy z malarskim zdobnictwem fasadowym, czyli sgraffito. Stojąc na rynku, widzimy Święte Wzgórze, które koronuje kaplica św. Sebastiana z dzwonnicą. Wzdłuż drogi na szczyt kardynał Dietrichstein polecił zbudować kaplice i stacje Drogi Krzyżowej. 

Od 1865 roku do dzisiejszego dnia raz w roku, w pierwszą niedzielę września, wędrują nią pielgrzymi, niosąc figurę Czarnej Madonny Loretańskiej. Warto wspiąć się też na Kozi Wierch, na szczycie którego stoją ruiny baszty strzelniczej. Roztacza się stąd piękny widok na miasto i okolice. Znaczący rozdział w historii Mikulova napisali Żydzi, którzy zaczęli się tu osiedlać po 1421 roku i stworzyli jedno z ważniejszych żydowskich centrów kulturalnych, gospodarczych i religijnych na ziemiach czeskich. Zachowała się Synagoga Górna, a cmentarz żydowski należy do największych w Europie Środkowej. Na tzw. wzgórzu rabinów nagrobek słynącego z cudów rabina Mordechaja Baneta (zmarł w 1829 roku) pokryty jest karteczkami z prośbami, które przynoszą tu pielgrzymujący Żydzi. W mieście przez 20 lat żył, pełniąc obowiązki rabina Jehuda Loew, mistyk i filozof. To jemu przypisuje się stworzenie praskiego Golema, ulepionego z gliny olbrzyma, który ożywał dzięki wypowiedzianemu kabalistycznemu zaklęciu. 

Przyjemna megalomania 

W niewielkiej odległości od Mikulova znajdują się dwa szczególne miasteczka, Lednice i Valtice, tworzące ciekawy kompleks urbanistyczny będący efektem kilkusetletniej obecności książęcego rodu Lichtensteinów. Pałace, parki i ogrody, które powstawały od XII wieku do II wojny światowej, do dziś zachwycają rozmachem i pięknem. W 1996 roku teren objęty został patronatem UNESCO i wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego. 

Lednice, czyli letnia rezydencja, to pełen przepychu pałac w stylu neogotyckim z oryginalnym wyposażeniem i osobistymi przedmiotami właścicieli. Misternie zaprojektowane i wykonane wnętrza są dowodem potęgi i bogactwa. Na szczególną uwagę zasługują drewniane samonośne schody w holu i drugie, wyrzeźbione z jednego dębowego pnia, w bibliotece. Ścianę sali błękitnej zdobi obraz Rafaela. Pałac otoczony jest rozległym Ogrodem Europy, ale najlepiej przespacerować się po romantycznych alejkach parku angielskiego aż do liczącego 60 metrów minaretu, jednego z najwyższych na świecie poza krajami muzułmańskimi. Turyści po pokonaniu ponad 300 stopni mogą z jego szczytu ogarnąć wzrokiem całą okolicę. Na terenie posiadłości napotkać można co i rusz przejawy przyjemnej megalomanii jej dawnych właścicieli - na jednym z pagórków stoi klasycyzująca świątynia Apolla. Gdzie indziej wzrok przyciąga półokrągła budowla o wdzięcznej nazwie Trzy Gracje, w której na plan pierwszy wysuwają się wyrzeźbione z jednego kawałka kamienia postaci trzech nagich, obejmujących się panien. Zobaczyć tu można wystylizowaną na rzymski łuk triumfalny Świątynię Diany, zwaną Rendez-vous, rzymski akwedukt, a nawet egipski obelisk. Ukryty wśród drzew zameczek myśliwski Janohrad wspomina stare, dobre czasy. W swoim wnętrzu kryje okazałą kolekcję wypchanych zwierząt. Przez park przepływa rzeka Dyja, której wód użyto do budowy stawów, gdzie można pływać łódkami.

Salon win 

Codzienne życie Lichtensteinów toczyło się w Valticach w monumentalnym zamku otoczonym - a jakże! - ogromnym parkiem. Warto zajrzeć do środka i obejrzeć komnaty. Właściciele mieszkali tu do 1945 roku, kiedy to zmuszeni byli go opuścić, uciekając przed Armią Czerwoną. Spakowali obrazy, meble, złote sztućce, porcelanowe zastawy - i w kilkunastu wagonach wywieźli wszystko do Vaduz, stolicy Księstwa Lichtenstein. Zostały tylko budynki i kwitnące ogrody. Spacerując po valtickim parku i okolicznych winnicach, dochodzi się do wzgórza, na którym stoi gigantyczna kolumnada, tzw. Reistna, wzniesiona przez Jana Józefa Lichtensteina, upamiętniająca śmierć ojca i dwóch braci. W piwnicach valtickiego zamku znajduje się Salon Win Republiki Czeskiej. Co roku wystawia się tu sto najlepszych butelek z ostatniego rocznika. Koneserzy mogą skorzystać z kilku programów degustacji, a wybrane wina na miejscu kupić. 

Atrakcję stanowi dzień 11 listopada - można wtedy spróbować wina św. Marcina, którego wprowadzenie na rynek oznacza rozpoczęcie sezonu winiarskiego. Pije się je przez cały dzień, zazwyczaj z pieczoną gęsią z jabłkami i ziołami. Kuchnia morawska jest gratką dla tych, którzy lubią rozkoszować się smakiem tradycyjnych potraw. Trzeba koniecznie spróbować knedlików ziemniaczanych lub bułczanych podawanych z pieczoną wieprzowiną i zasmażaną kapustą, zupy fasolowej, słodkich placuszków z musem śliwkowym oraz kiszonych jabłuszek. Czas łasuchowania jednak dobiega końca. Opuszczamy gościnne Morawy, ale bynajmniej nie z pustymi walizkami. Pobrzękują w nich przyjemnie butelki wybornego wina, które umilą nam podróżnicze opowieści w gronie znajomych podczas jesiennych i zimowych wieczorów.

Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas