Wybrzeże, gdzie lato trwa cały rok

Costa Blanca nie odpoczywa, teraz jest taniej i nie tak tłoczno.

Widok z twierdzy św. Barbary
Widok z twierdzy św. Barbary123RF/PICSEL

Nie ma nic piękniejszego niż ten ciepły wiatr, który owiewa nas po wyjściu z samolotu. Nim człowiek się zorientuje, kurtki same zsuwają się z ramion. Uwielbiam ten czas na podróże.

Kiedy nad Wisłą deszcz pada poziomo, a noc zapada w środku dnia, południe Europy wciąż w nim się kąpie. Słońce i temperatury w okolicach 20°C w środku zimy to jest to, czego potrzebuję.

W linii prostej bliżej stąd do Afryki niż do Madrytu. Nic dziwnego, że czuć tu powiewy powietrza wprost znad Sahary. Wybrzeże, na którym leży miasto Alicante nazywa się Costa Blanca, czyli "białe wybrzeże". Nazwa pochodzi od wspaniałych plaż z jasnym, drobnym piaskiem.

Plaża Albir
Plaża Albir123RF/PICSEL

Las hoteli w jasnym kolorze, który wyrósł tu żeby pomieścić chętnych na wypoczynek przez cały rok, idealnie wpasował się w nazwę.

Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, wszyscy - słońce i ciepło. Alicante to miasto z długą, niekiedy burzliwą historią, ścierały się w niej dwie wielkie kultury i religie: chrześcijańska i muzułmańska. Przez pięć stuleci - do połowy XIII wieku - miasto było we władaniu Maurów.

Po tych czasach pozostała jego nazwa - pochodząca od Al-Akant. Odbite z rąk muzułmańskich miasto dołączyło do Hiszpanii. Barwną historię regionu najlepiej poznamy, gdy pójdziemy na spacer na wzgórze Monte Benacantil. Stoi na nim zamek-twierdza św. Barbary. Jego przepastne wnętrze chętnie pokazuje tajemnice i legendy. Budowla była mauretańską warownią, hiszpańską twierdzą, więzieniem, a dzisiaj stało się turystyczną atrakcją.

Zima w Alicante nie jest dokuczliwa
Zima w Alicante nie jest dokuczliwa123RF/PICSEL

Spacerując wzdłuż jej murów można podziwiać wspaniałe widoki na morze, port pełen jachtów, kasyno, plażę i pozostałe wzgórza.

Szybko zjeżdżam nad morze i kieruję się na biegnącą wzdłuż plaży promenadę Esplenada de España. Trakt wysadzony jest dziesiątkami palm. W pobliżu można kupić pamiątki i ważne dla turysty drobiazgi - np. okulary. Wieczór kończę spacerem do portu jachtowego.

W tamtejszych tawernach można zjeść owoce morza i tapas (rodzaj typowych dla Hiszpanii małych dań) lub inne przekąski i napić się piwa, oglądając zacumowane jachty. Opodal młodzi studenci robią sobie piknik na plaży. Kiedy koło północy wracam do hotelu, okazuje się, że wszyscy są na parkiecie. Zabawa dopiero się zaczyna!

Świat & Ludzie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas