Anna Bojanowska - serum Vichy Aqualia Thermal
Z wielkim podekscytowaniem wzięłam w dłoń nowe serum Vichy Aqualia Thermal. Marka ta zawsze było dla mnie uosobieniem bezpieczeństwa. Stale stosuję wodę termalną Vichy bez której nie wyobrażam sobie dnia.
Ujął mnie kartonik, niby nic, bo przecież go wyrzucamy, ale hologramowe, połyskujące opakowanie byłoby pięknym prezentem dla kogoś i ja też poczułam się obdarowana. Przyszła mi też do głowy myśl, że jeśli z jakichś powodów moja skóra nie polubi się z tym serum, to oddam go mojej Mamie, bo tak ładnie się ono prezentuje.
Otwarłam kartonik i moim oczom ukazał się elegancki flakonik o subtelnej linii ze srebrnym dozownikiem-pompką. Wow! Buteleczka naprawdę robi wrażenie i nie powstydziłyby się jej nawet perfumy od znanego projektanta. Dobrze leży w dłoni, nie ślizga się, a niebiesko-granatowe wykończenie sprawiło, że nie chciałam chować go do szafki, bo zdobi moją łazienkę.
Jako, że był wieczór i twarz miałam już oczyszczoną z makijażu, nacisnęłam pompkę, która dozuje "akuratną" ilość produktu. Jedna porcja starczyła idealnie na twarz i szyję. Konsystencja jest gładka i przyjemnie miękka. Zapach delikatny, nienachalny. Produkt nie jest przesadnie wodnisty, uciekający z dłoni, ani też zbyt zbity, za to taki w sam raz jak na nawilżający kosmetyk-serum. Aplikacja jest przyjemna i łatwa, a dzięki pompce również higieniczna. Od razu poczułam gładkość skóry - w dotyku stała się miękka jak skóra niemowlęcia. Świetne, długotrwałe nawilżenie.
Rano powtórzyłam aplikację. Przy świetle dziennym zaobserwowałam, że produkt dobrze się wchłania nie pozostawiając świecącej się warstwy. Mam skórę normalną choć zdarza mi się świecić w strefie T. Serum jednak wchłonęło się błyskawicznie nie zostawiając tłustego, niemiłego filtru. Na niego użyłam kremu na dzień i nałożyłam makijaż. Serum daje bardzo przyjemne ukojenie, poczucie, że spragniona skóra w końcu "napiła się" wystarczająco. Po kilku dniach aplikowania produktu mam wrażenie, że drobne zmarszczki mimiczne - poziome linie na czole, są mniej widoczne i płytsze. Myślę, że skóra gdzieś głębiej była przesuszona i stąd linie były bardziej widoczne. Serum aplikowałam również pod oczami, a także pod łukiem brwiowym (bo tak powinno się nawilżać powiekę) i nie miałam żadnego podrażnienia, uczucia dyskomfortu, skóra pod oczami była napięta i wygładzona. Cera twarzy była uspokojona co jest dla mnie ważne, bo mam problem z rumieniem. Dzięki serum moja naczynkowa cera skłonna do zaczerwienień była jasna, zniknęły podrażnienia. Zniknęło też uczucie ściągnięcia, które mam czasem po prysznicu, bo efekt nawilżenia z Vichy Aqualia jest naprawdę długotrwały. W ciągu dnia nie miałam potrzeby kolejnej aplikacji, mimo że pracuję w klimatyzowanym pomieszczeniu i krążące tam powietrze wysusza moją skórę.
Po kilku dniach stosowania serum usłyszałam opinię, że chyba dobrze się wyspałam, bo wyglądam na wypoczętą. Ale spałam tyle co zawsze, czyli za krótko natomiast to dzięki serum moja skóra była taka promienna i zdrowa. Poczułam się pewniejsza siebie, tym bardziej, że, niestety, palę, a to też jest widoczne na skórze, która staje się zszarzała. Serum sprawiło, że moja skóra jaśnieje blaskiem jak po użyciu dobrego kremu BB. Efekt taki jakby nawdychała się czystego powietrza, wygląda na taką dotlenioną. W ciągu dnia chętnie jej dotykam, bo jest teraz taka aksamitna. Serum Vichy Aqualia Thermal stało się moim numerem jeden w pielęgnacji nawilżającej i tak bardzo przypadło mi do gustu, że nie oddam go mojej Mamie, faktem jednak jest, że po prostu kupię dla niej kolejny flakonik, bo chciałabym, żeby "na własnej skórze" odczuła czym jest prawdziwe nawilżenie i ukojenie, a że kartonik jest ładny... to tylko dodatkowy plus:)