Gwiazdy konta menedżerka: Afera finansowa
Kilka celebrytek niemal jednocześnie zwolniło menedżerkę. Zarzuty są poważne! My sprawdzamy, po co gwiazdom agentka i jak może dojść do sporu o duże pieniądze
Czy można nie zauważyć braku dwóch, pięciu, dziesięciu tysięcy złotych na koncie? Po co celebrytkom, znanym między innymi z bywania na bankietach, menedżerka? Wielu zadaje sobie te pytania przy okazji głośnej afery z osobą, którą dotąd była w show-biznesie bohaterką drugiego planu.
Nazwisko Małgorzaty Herde (29), która do niedawna pełniła rolę menedżerki Aleksandry Kwaśniewskiej (33), Edyty Herbuś (32), Karoliny Malinowskiej (31) i Kamili Szczawińskiej (27) nie schodzi z czołówek portali. Gwiazdy, którymi się zajmowała, podziękowały jej za współpracę. Każda z nich wydała lakoniczne oświadczenie. "Jestem przekonana, że wprowadzone przeze mnie zmiany ułatwią nam komunikację i współpracę. Z pozdrowieniami", napisała Herbuś.
"Informuję, że z dniem 26 stycznia 2014 r. zakończyłam współpracę z panią Małgorzatą Herde. W sprawach związanych z modelingiem, tak jak dotychczas, proszę o kontakt z reprezentującą mnie agencją Model Plus", poinformowała zdawkowo Szczawińska. Żadna z gwiazd nie chce więcej wypowiadać się na ten temat.
O komentarz poprosiliśmy też Małgorzatę Herde. "Sytuacje osądzeń już przerabiałam z moimi klientami biznesowymi. Ale ta sytuacja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Dowodów na to, co się pisze w mediach, nie ma, żadna z dziewczyn się nie wypowiedziała w tej sprawie i się nie wypowie. Mogę powiedzieć tyle - ja tego tak nie zostawię. Niebawem na łamach odpowie nich mediów wydam stosowne oświadczenie, w sposób jaki uważam za właściwy", powiedziała nam. Będzie musiała zmierzyć się z bardzo poważnymi zarzutami...
Mimo milczenia samych zainteresowanych, temat podjęły wszystkie media związane z show-biznesem. Z dziesiątek publikacji wyłania się bardzo niepokojący obraz sytuacji. Podobno gwiazdy często nawet nie wiedziały, ile zarabiają za występy w reklamach, prowadzenie eventów, chodzenie na bankiety. Umowy - ustne lub pisemne - w imieniu celebrytek zawierała agentka. Z tym, że w rozliczeniu miała pozostawiać sobie niezwykle wysoki, niespotykany w branży procent. Albo przyznawać sobie całą wypłatę... Trwało to latami i dlatego sumy, które Herde powinna zwrócić klientkom, są pokaźne. Mówi się nawet o milionie złotych!
Ile w tym prawdy? Jak ustalił SHOW, obecnie menedżerka komunikuje się ze swoimi byłymi podopiecznymi za pośrednictwem prawników. Są tacy, którzy twierdzą, że milczenie gwiazd należy wytłumaczyć nadzieją na szybkie odzyskanie gotówki. A to da się osiągnąć, jeśli podpiszą stosowne ugody. Sprawa sądowa mogłaby przecież toczyć się latami! Jeśli zarzuty wobec Herde są prawdziwe, ciekawi to, jak gwiazdy mogły pozwolić tak się oszukiwać?
SHOW skontaktował się ze znanymi w środowisku menedżerami. Zapytaliśmy, po co celebrytce taki współpracownik? "Po to, by zwłaszcza na początku drogi celebryta ominął błędy, które mogą być przyczyną jego szybkiego upadku", tłumaczy nam Magdalena Czerwiec, która zajmuje się karierą m.in. Tamary Arciuch, Krystiana Wieczorka i Joanny Koroniewskiej. "Dobry agent 'prowadzi za rękę' przez labirynt show-biznesu. To jest skomplikowany i często niełatwy związek, a agent odgrywa nawet rolę terapeuty, szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Zbudowanie i utrzymanie relacji opartych na wzajemnym szacunku i lojalności to fundament sukcesu. Nie trzeba się we wszystkim zgadzać, ale trzeba sobie ufać i grać do tej samej bramki", dodaje.
Na nasze pytanie, czy normą jest, że menedżer podpisuje umowy w imieniu gwiazd, odpowiada zdecydowanie: "Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej". Z kolei Filip Mecner, który zajmuje się karierą m.in. Anny Muchy, Joanny Brodzik i Anny Starmach, mówi: "Obowiązkiem menedżera jest reprezentowanie gwiazdy, dbanie o jej karierę i kwestie formalne. Dobry menedżer jest łącznikiem pomiędzy artystą a światem. Jest kilka modeli, według których działają menedżerowie. Ja podpisuję umowy w imieniu własnym, a moje gwiazdy zawsze mają wgląd do dokumentów. Bo w tym zawodzie trzeba sobie ufać i zwyczajnie być uczciwym. Ale bywa i tak, że menedżer podpisuje umowę w imieniu gwiazdy, a ona nawet nie wie, jaki jest jej zapis. Myślę, że ten model stosowała Małgosia Herde".
Ekonomista i doradca finansowy Marek Zuber deklaruje, że ślepe zaufanie celebrytek do swoich menedżerek go nie dziwi: "Często artyści, którzy wiążą się z menedżerami, to ludzie bardzo młodzi, którzy w dosyć szybkim czasie dorobili się dużych pieniędzy. Najczęściej pochodzą z biednych rodzin, dlatego kwoty, jakie nagle zaczynają zarabiać, są dla nich gigantyczne. Do tego stopnia, że zera zaczynają im się mylić. Często też jest tak, że to ten menedżer otworzył przed nimi drzwi do kariery. To dzięki niemu pojawiły się pieniądze. W związku z tym rodzi się między nimi bardzo specyficzna relacja. Z jednej strony zaufanie, a z drugiej wdzięczność. Tym bardziej że menedżer często powtarza: 'Kochany, jakby nie ja, to byś tego wszystkiego nie miał'. Często jest też tak, że więzi łączące agentów i ich podopiecznych mocno się zacieśniają. Menedżer poznaje wiele sekretów swojego podopiecznego. I to już może być bardzo niebezpieczne", mówi ekspert.
Ci, którzy znają Herde dobrze wiedzą, że z gwiazdami łączyła ją wieloletnia przyjaźń. Nie było granicy menedżer - klient. Małgorzata towarzyszyła klientkom na imprezach, wyjeżdżała z nimi za granicę, wysłuchiwała zwierzeń. Wiedziała wiele o życiu prywatnym, tajemnicach i rozterkach każdej z nich. Była na przykład gościem na ślubie i weselu Oli Kwaśniewskiej. Co ciekawe, sama bardzo lubi wystawne życie. Na jej profilu facebookowym można znaleźć mnóstwo zdjęć z drogich restauracji, z kieliszkiem szampana w ręku, z podróży.
Trzeba przyznać, że Herde przebyła bardzo długą drogę na salony. Karierę zawodową zaczynała w... salonie kosmetycznym. Potem była asystentką Edyty Górniak. Potem z roku na rok umiejętnie powiększała grono klientek. Czy ta sprawa zakończy się batalią w sądzie? Znamy takie przypadki. Michał Wiśniewski oskarżył byłą menedżerkę Katarzynę Kanclerz o oszustwa finansowe. Sprawa trafiła na wokandę. A niedawno Edyta Górniak została pozwana przez choreografa, Błażeja Szychowskiego, za niewypłacenie mu zaległej pensji. Sąd przyznał mu rację, ale Edyta odwołuje się od wyroku. Co zrobi teraz Herde? Czekamy na rozwój wydarzeń...
Justyna Kasprzak
SHOW 3/2014