Reklama

Archibubel: Kraków wybiera najgorszy przykład patodeweloperki

Działacze z krakowskiego stowarzyszenia "Ulepszamy Kraków!" ogłosili plebiscyt na najgorszy przykład niewygodnego, niefunkcjonalnego i absurdalnego budownictwa w mieście. Konkurs "Archibubel" to kolejna inicjatywa, mająca na celu nagłośnienie problemu patodeweloperki w Polsce. - To krzyk rozpaczy, ale trzeba o tym mówić - przyznaje jeden z organizatorów.

Patodeweloperka to jedno z najmodniejszych ostatnio haseł związanych z budownictwem w naszym kraju. Co prawda nie jest to zjawisko zauważalne jedynie nad Wisłą, ale trzeba przyznać, że możemy "pochwalić się" sporą liczbą potworków budowlanych. 

Deweloperzy z łatwością obchodzą dziurawe przepisy, tworząc kolejne dziwaczne projekty bloków z oknami usytuowanymi tak, aby dokładnie móc obejrzeć, w jaki sposób sąsiad smaży rano jajecznicę, biurowców wciśniętych między ulice i parki niczym klocki w grze Tetris czy całych antyfunkcjonalnych osiedli. Wszystko ku rozpaczy mieszkańców i osób promujących zrównoważony rozwój polskich miast. 

Reklama

Ci ostatni mogą jedynie próbować nagłośnić proceder stawiania budynków mieszkalnych, które mają niewiele wspólnego z komfortem i szpecą miejski krajobraz. 

Działacze stowarzyszenia "Ulepszamy Kraków!" podjęli taką właśnie próbę zwrócenia uwagi na fatalną jakość współczesnej architektury w Mieście Królów poprzez zorganizowanie konkursu na Archibubel, czyli "najbardziej jaskrawy przejaw patodeweloperki w Krakowie".

"Duża opłacalność inwestycji i mała ilość wolnej przestrzeni są bardzo niebezpieczną mieszanką" - informują organizatorzy na stronie konkursu. "Koszty związane z rozwojem nierzadko przerzucane są na dotychczasowych mieszkańców, którzy tracą dostęp do światła słonecznego i muszą żyć w klaustrofobicznej przestrzeni. Sporo na sumieniu mają również władze miasta, które przez lata biernie się przyglądały wielu patologicznym praktykom deweloperów. Wolne tempo uchwalania planów zagospodarowania  przestrzennego i niezbyt fortunne zapisy wielu dokumentów przyczyniają się do niekontrolowanej zabudowy Krakowa".

"Pod koniec grudnia poprosiliśmy mieszkańców o przesyłanie propozycji nominacji ArchiBubli" - czytamy dalej. "W odpowiedzi otrzymaliśmy setki wiadomości. Oglądając niektóre zdjęcia nadesłanie przez mieszkańców trudno było uwierzyć, że to nie jest fotomontaż. Smutne jest to, że pod projektami tych architektonicznych potworków podpisali się architekci, którzy mają stosowne uprawnienia, a praktycznie wszystkie inwestycje uwzględnione w plebiscycie uzyskały wymagane prawem pozwolenia. Dużo inwestycji sprowadza się do tego żeby jak najniższym kosztem upchnąć na działce jak najwięcej powierzchni użytkowo-mieszkalnej".

Ostatecznie wybrano 12 kandydatów do tytułu perły krakowskiej patodeweloperki. Wśród nich znalazły się głównie bloki i apartamentowce, zasługujące na szczególną uwagę ze względu na bardzo małą odległość pomiędzy balkonami (zwane prześmiewczo "blokami integracyjnymi") czy lokalizację: centymetry od linii wysokiego napięcia bądź zaraz przy cmentarzu. 

Do stawki trafił też zakratowany miniaturowy plac zabaw dobrze znany mieszkańców krakowskiego Kazimierza, zwany "Więzieniem dla dzieci" oraz bardzo niepraktyczny parking na jednym z osiedli.

- Postanowiliśmy przeprowadzić to wszystko w luźnej formie, ale tak naprawdę to śmiech przez łzy - wyjaśnia Krzysztof Kwarciak, prezes stowarzyszenia "Ulepszamy Kraków!". - Deweloperzy bez problemu obchodzą prawo, na przykład przepisy dotyczące odstępu między oknami Te zapisy są pełne luk, a firmy korzystają z usług prawników, którzy skrzętnie te luki wykorzystują. 

- Nie rozumiem, dlaczego to jest takie proste - mówi dalej Kwarciak. - Instytucje, które w Polsce odpowiedzialne są za nadzór budowlany nie spełniają swojej roli, co z resztą wychodziło już nieraz w raportach Najwyższej Izby Kontroli. W większości przypadków te inwestycje są więc teoretycznie zgodne z prawem. 

Jak wyjaśnia działacz, patodeweloperkę napędza popyt ze strony funduszy inwestycyjnych i klientów korporacyjnych, którzy kupują mieszkania pod wynajem krótkoterminowy. Dla nich jakość wykonania, komfort życia i funkcjonalność budynków jest na dalszym planie. Liczy się cena i ilość. 

Jego zdaniem w ostatnich latach niewiele jest inwestycji, które wyróżniałyby się pozytywnie. W ten sposób deweloperzy "wychowują" sobie klientów, nie dając żadnej alternatywy.

To nie jedyna inicjatywa stowarzyszenia w ostatnich miesiącach. Pod koniec 2021 "Ulepszamy Kraków!" wysłało do magistratu prawie tysiąc zgłoszeń zebranych od mieszkańców związanych z miejscami w Krakowie, które od lat wymagają remontów lub poprawek. Nadal są to jednak jedynie apele i działania o nikłej sile rażenia. 

- Akcja z konkursem to nasz krzyk rozpaczy - mówi Kwarciak. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że niewiele możemy zdziałać, ale trzeba mówić o tych problemach, bo inaczej nikt nie zwróci na nie uwagi. Niezwykle ciężko będzie doprowadzić do jakichkolwiek zmian, ale jeśli będziemy milczeć, to nic nigdy się na pewno nie zmieni.

Początkowo głosowanie miało trwać do 1 lutego, do północy, jednak - jak tłumaczą organizatorzy - "plebiscyt" cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że możliwość oddania głosu zostanie przedłużona do piątku, 4 lutego. 

Głosować można na stronie archibubel.pl. Tam zostaną również opublikowane wyniki konkursu.

Przeczytaj także:

Patodeweloperka: Klitki i zagęszczone osiedla. Winne wadliwe przepisy

Mikrokawalerki mniejsze niż cele więzienne? Deweloper zabrał głos

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: patodeweloperka | Kraków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy