W Chinach powstają miasta-widmo. Wyglądają jak z horroru!
Jak wygląda duże miasto, ale kompletnie opuszczone? To nie tylko scenografia postapokaliptycznego filmu, ale także coś, co od lat możemy zobaczyć w Chinach. Władze budują tam metropolie zwane widmami lub duchami, które... świecą pustkami! Dlaczego?
Czy to możliwe, żeby państwa projektowały i budowały duże miasta, ale... nikt w nich nie mieszkał? Okazuje się, że tak. Przykłady tego możemy znaleźć w Chinach, gdzie tego typu projekty miast-duchów powstają od lat i robią niezwykle mroczne i piorunujące wrażenie, wyglądając jak scenografia filmu postapokaliptycznego.
Jednym z najbardziej znanych przykładów chińskiego niezamieszkałego miasta-widmo jest dystrykt Ordos-Kangbashi. O jego budowie zdecydowano w 2004 roku po odkryciu w okolicy złoża węgla. Władze Państwa Środka postawiły na pustynnym obszarze Mongolii Wewnętrznej prawdziwą metropolię. Zajmuje ona powierzchnię 355 kilometrów kwadratowych i została zaprojektowana na przyjęcie nawet 1,5 miliona mieszkańców.
Jeśli chodzi o infrastrukturę, jest ona w pełni kompletna - zadbano o biurowce, osiedla mieszkaniowe, drogi, hotele, budynki administracyjne, boiska, a nawet... muzea. Stanęło tam m. in. Muzeum Ordos, które zostało zaprojektowane przez architektów z firmy MAD, a także Muzeum Sztuki projektu Ordos 100 Al Weiwei. Problem jest tylko jeden - brak mieszkańców. Opustoszały miejski krajobraz robi upiorne wrażenie.
Dlaczego Ordos-Kangbashi w ogóle powstało? To skutek decyzji chińskich władz, które postanowiły o przekształceniu rolniczego społeczeństwa w miejskie. Postanowiono wybudować metropolie gotowe do zamieszkania przez ludność wiejską. Plan realizuje się powoli, choć już w 2011 roku osiągnięto cel - to wtedy oficjalnie ponad połowa mieszkańców Chin zaczęła mieszkać w miastach.
Według danych z 2018, w dystrykcie Ordos-Kangbashi mieszka już około 200 tysięcy ludzi. Mimo powolnego wzrostu liczby mieszkańców, nadal trudno mówić, że to miasto tętni życiem. BBC nazwało Ordos-Kangbashi "największym miastem duchów w Chinach", a magazyn "Time" - "współczesnym miastem duchów" - wciąż jest to największe miasto-widmo w Azji.
Nie tylko dystrykt Ordos-Kangbashi oczekuje na zamieszkanie przez chińskich obywateli. Innym przykładem jest Zhengdong, nowa dzielnica prowincji Zhengzhou - to również jedno z największych chińskich miast-duchów. Zajmuje aż 150 kilometrów kwadratowych i straszy pustymi drapaczami chmur.
Według szacunków mogłoby tam osiedlić się nawet 2,5 miliona ludzi, w rzeczywistości mieszka tam jednak zaledwie kilkadziesiąt tysięcy.
Przykłady tego można zobaczyć rozsiane właściwie po całym kraju. Miastami, które przyciągały najwięcej uwagi mediów, były pastiszowe miasta europejskie, takie jak Tianducheng, chińska wersja Paryża, wraz z postawioną tam repliką wieży Eiffla. Miasto zostało zbudowane jako przedmieście stolicy prowincji Hangzhou. Wiele lat po ukończeniu Tianducheng podobno pozostaje w dużej mierze niezamieszkane.
Liczba pustych mieszkań i lokali w całych Chinach jeszcze w 2010 roku wynosiła aż 64 miliony. Jaki jest tego powód? Przede wszystkim finanse. Standardowe ceny mieszkań są poza zasięgiem większości Chińczyków.
O chińskich miastach-duchach powstało wiele reportaży i relacji. Jedną z nich jest projekt pochodzącego z San Francisco fotografa Kaia Caemmerera, który w 2015 roku wybrał się do Chin, by sfotografować niezamieszkałe miasta. Tak powstała seria "Unborn Cities" (pol. "Nienarodzone miasta").
Projekt skupił się wokół trzech nowych miast: Orgos-Kangbashi, dzielnicy finansowej Yujiapu w pobliżu Tianjin oraz rozwoju jeziora Meixi w pobliżu Changsha.
- opisuje to artysta na swojej stronie internetowej.
Podkreśla także, że chińskie miasta-widma "bardziej przypominają modele architektoniczne niż miejsca do życia".
Przeczytaj też:
Nie tylko Tatry i Zakopane. Tam zakochasz się w górach
Niezwykłe osiedle o "wszystkich kolorach tęczy"! Znajduje się w Kijowie
Jak zatrzymać ciepło w domu dzięki folii aluminiowej?
* * *
Zobacz więcej: