Era listów powraca z aplikacją „Slowly”?

Wiele wskazywało na to, że era pisania listów minęła już bezpowrotnie. Że papierowe kartki skrywające ludzkie myśli i sekrety zostały na zawsze zastąpione przez SMS-y i elektroniczne komunikatory. Czy jednak na pewno?

Czy "Slowly" ma szansę stać się nowym hitem wśród tysięcy aplikacji służących zawieraniu znajomości?
Czy "Slowly" ma szansę stać się nowym hitem wśród tysięcy aplikacji służących zawieraniu znajomości?123RF/PICSEL

Kiedyś dziadek opowiadał mi, jak słał do babci długie listy i tygodniami czekał na odpowiedź. Faktura papieru, zapach atramentu - wszystko wydawało mi się tak magiczne, mimo że nawet osobiście tego nie doświadczyłam. Czułam w sobie tęsknotę za tym wszystkim, co mnie ominęło. Jasne, że pisanie wiadomości na Messengerze jest wygodniejsze, ale to wcale nie znaczy, że lepsze. Dzisiejszy świat jest o wiele szybszy, przez co zbudowanie głębokich relacji stało się dużo trudniejsze.

Dawniej wszystko miało lepszy smak, bo ludzie mieli czas, aby poczuć wartość poszczególnych aspektów życia. Doceniali wartość rozmowy z drugim człowiekiem, relacji. Nie rezygnowali tak łatwo z drugiej osoby. Nie wymieniali na nową, jeżeli im się znudziła albo pojawiały się problemy, tylko próbowali ratować to, co wspólnie stworzyli.

Dlatego dziś, wbrew pozorom, coraz większa ilość młodych ludzi marzy o „powrocie do przeszłości”. Pojawiają się więc aplikacje, które mają im ten powrót umożliwić. W ostatnim czasie coraz większą popularnością cieszy się aplikacja „Slowly”, która ma szansę, aby na nowo spopularyzować wśród młodego pokolenia pisanie listów.

To trochę jak wehikuł czasu, który ma za zadanie umożliwić nam doświadczenie choć w niewielkim stopniu tego, nieco archaicznego już, sposobu na komunikowanie się ze sobą.

Użytkownicy doceniają aplikację za fakt, że dzięki niej tworzą dłuższe i bardziej interesujące komunikaty. Tu nikt nie zadowoli się zdawkowymi zdaniami
Użytkownicy doceniają aplikację za fakt, że dzięki niej tworzą dłuższe i bardziej interesujące komunikaty. Tu nikt nie zadowoli się zdawkowymi zdaniami123RF/PICSEL

Na czym to polega?

Po zainstalowaniu odpowiedniej aplikacji (dostępnej dla użytkowników systemów IOS i Androida) w smartfonie wybieramy pseudonim. Następnie tworzymy swój awatar i wybieramy tematy, na które chcemy rozmawiać z innymi w elektronicznych listach. Z oczywistego względu wybieramy też języki, w których będziemy rozmawiać.

W aplikacji nie dodaje się swojego zdjęcia zdjęcia, więc nie widzimy drugiego człowieka, chyba, że na późniejszym etapie rozmowy dojdzie do wymiany takich informacji. Aplikacja losuje dla nas osoby do rozmowy na podstawie podobieństwa zainteresowań i języków, w których się komunikujemy. 

Jest to komunikacja przez Internet, a nie tradycyjnie wysyłane papierowe listy, co może być nieco rozczarowujące dla niektórych użytkowników. Wysyłamy internetowe listy, zbieramy wirtualne znaczki i zawieramy nowe znajomości.

To, jak długo idzie list, zależy od odległości, jaka dzieli użytkowników. Dlatego może się pojawić to, dobrze niektórym znane, uczucie długiego wyczekiwania. Zupełnie, jak na prawdziwy list, czy ważną przesyłkę. Z tego względu ludzie piszą na ogół dłuższe listy, bo nie  byłoby sensu czekać tak długo na krótką i powierzchowną wiadomość, z której nic nie wynika. Głębokie rozmowy to wartość, która ma duże znaczenie, a w obecnym szybkim świecie odrobinę się już zatraciła.

Kiedyś słanie do siebie listów było bardzo popularne. Wiele długotrwałych znajomości rozwinęło się właśnie w ten sposób
Kiedyś słanie do siebie listów było bardzo popularne. Wiele długotrwałych znajomości rozwinęło się właśnie w ten sposób123RF/PICSEL

Czy warto?

I tak, i nie.

Na pewno taki sposób komunikacji może mieć swoją wartość dla osób, które cenią sobie głębokie relacje. Jednak czy obecnie mamy na to jeszcze czas? Jeżeli szukamy tylko znajomego, z którym chcemy sobie pokorespondować, to na pewno warto. Ale jeżeli interesuje nas głęboka relacja lub związek (w większości przypadku na dużą odległość) - musimy się przygotować na wiele przeszkód.

Prędzej czy później pojawi się tęsknota i chęć przebywania z drugą osobą cały czas, a nie tylko na chwilę. Trudno też nie zauważyć tego, że wielu ludzi nie traktuje tej aplikacji poważnie. Mimo tego, że w trakcie korzystania z niej udało mi się wymienić kilka naprawdę fajnych, długich listów, wiele osób przysyła kilkuzdaniowe wypowiedzi. A czy warto jest czekać na kilka pustych zdań godzinami? 

Po wymianie kilku lub kilkunastu wiadomości pojawi się również pytanie o Facebooka albo inny sposób sprawdzenia tego, jak druga osoba wygląda. Tego nie można już chyba uniknąć w dzisiejszych czasach. Aplikacja na pewno jest czymś nowym, czego warto spróbować. To miła odmiana od Tindera i innych aplikacji, gdzie ocenia się ludzi głównie na podstawie powierzchowności. Tu (przynajmniej w założeniu) ma być inaczej. 

Plusy:

- Dłuższe oczekiwanie na wiadomość budzi emocje.

- Tworzące się relacje są głębsze przez to, że ich budowanie wymaga więcej czasu.

- Można poczuć coś z klimatu dawnych lat.

- Aspekt wizualny nie jest pierwszoplanowy, bo nie wiemy jak ktoś wygląda. Liczy się jakość konwersacji z drugą osobą.

- Można doskonalić języki obce, dzięki rozmowom z ludźmi z całego świata.

Minusy:

- Nie da się uciec od tego, że aspekt wizualny zawsze będzie mieć pewne znaczenie w nawiązywaniu relacji.

- Długi czas oczekiwania na wiadomość może zniechęcić niektórych do rozwijania znajomości.

- To nigdy nie będzie to samo, co papierowe listy.

- Duże odległości między ludźmi będą utrudnieniem, jeżeli celem jest zbudowanie bliskiej relacji.

Aleksandra Waleczek

Zobacz także:

"Naprawdę się wzruszyłam! Dopiero teraz mi to mówisz?" Styl.pl/materiały prasowe
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas