100 metrów pod ziemią. Uczucie nieskończonej przestrzeni

Od pierwszego kroku w podziemną ciemność nasz hipokamp, tak niezawodnie prowadzący nas przez świat na powierzchni, zaczyna szwankować jak radio, które straciło zasięg. Jesteśmy odcięci od gwiazd, słońca i księżyca. Nawet horyzont znika – gdyby nie grawitacja, ledwie wiedzielibyśmy, gdzie jest góra, a gdzie dół – pisze Will Hunt w książce „Podziemie. Świat pod naszymi stopami”, której fragment prezentujemy poniżej.

Michel Siffre po wydostaniu się z jaskini udał się na badania do szpitala
Michel Siffre po wydostaniu się z jaskini udał się na badania do szpitalaAGIP/Rue des ArchivesAgencja FORUM

16 lipca 1962 roku, wysoko we francusko-włoskich Alpach, Michel Siffre, dwudziestotrzyletni francuski geolog, przypiął kask, uroczystym skinieniem głowy pozdrowił zgromadzonych wokół przyjaciół i sympatyków, a następnie zszedł po drabince w głąb jaskini Scarasson.

Na dole znalazł się w zupełnej ciemności, ponad sto metrów pod ziemią, a kiedy oświetlił wnętrze latarką, w mroku zalśnił gruby błękitny lód pokrywający ściany. W centralnej komorze czekały na niego: czerwony nylonowy namiot, kilka składanych mebli, spora spiżarnia zaopatrzona w konserwy i wodę oraz polowy telefon jednokierunkowy z przewodem, który prowadził na powierzchnię.

Siffre szarpnął za drabinę, dając znak, że można ją wciągnąć na górę, po czym patrzył, jak powoli znika, aż w końcu został zupełnie sam w ciemności i ciszy. W tej podziemnej jamie miał spędzić - w całkowitej izolacji i bez wychodzenia na powierzchnię - kolejne dwa miesiące.

Był to eksperyment z dziedziny chronobiologii: badanie wrodzonych rytmów biologicznych. Założenie polegało na tym, że w próżni jaskini - gdzie Siffre przebywał pogrążony w absolutnej ciemności, odcięty od wschodów i zachodów słońca, bez dostępu do kalendarza czy zegarka - organizm geologa powróci do naturalnego cyklu snu i jawy, czyli pierwotnego zegara biologicznego.

Jak to określił Siffre, miał nadzieję odkryć "oryginalny rytm człowieka". Podczas pobytu w jaskini Siffre w określaniu upływu czasu zdawał się całkowicie na instynkt. Wszystko notował w dzienniku: za każdym razem, gdy czuł się śpiący i szykował się do snu, gdy się budził i gdy jadł posiłek, zapisywał, która, w jego odczuciu, była godzina. Przekazywał te dane przez telefon członkom zespołu na powierzchni, którzy porównywali je z czasem mierzonym obiektywnie.

Nie licząc tych raportów, wszelka komunikacja pomiędzy Siffre’em i resztą ekipy - złożonej z kilku kolegów Siffre’ego ze studiów na Sorbonie - była zabroniona, by nie ujawnili żadnych wskazówek dotyczących pory doby na powierzchni. Po zakończeniu eksperymentu Siff re zamierzał porównać swoją subiektywną, podziemną tabelę, w której za jednostkę czasu przyjął okresy "przebudzenia", z obiektywnym zapisem czasu na powierzchni i sprawdzić, gdzie się rozmijały.

Drabina z chrzęstem wyjechała na powierzchnię, a Siffre został pełnoprawnym mieszkańcem ciemnej strefy. Miał kilka słabych latarek i lampę karbidową, ale zamierzał oszczędzać baterie i paliwo, więc przez większość czasu były wyłączone. Siffre całymi dniami - czy też raczej "dniami" - słuchał sonat Beethovena, czytał przy świetle latarki (Tacyt, Cyceron i kilka książek o tematyce survivalowej; chciał też zabrać Państwo Platona, ze względu na alegorię jaskini, ale zapomniał wziąć je z domu).

Rozmyślał o swojej dziewczynie, która została w Paryżu, albo grał w grę polegającą na tym, że w zupełnej ciemności próbował wrzucać bryłki cukru do garnka z wrzątkiem. W pewnym momencie zaprzyjaźnił się z pajęczycą, którą trzymał w małym pudełku. ("I ona, i ja jesteśmy tutaj całkiem sami" - zanotował w dzienniku).

Zanurzywszy się w rutynie - sen, przebudzenie, sen - Siffre zmagał się z kaprysami podziemnego środowiska, świata "nieubłaganej samotności". Z czasem wpadł w hibernacyjny letarg, jego metabolizm zwolnił, wzrok i słuch uległy przytępieniu, a umysł stopniowo zaczął go zawodzić. Nawiedzało go "przerażające uczucie nieskończonej przestrzeni" i zastanawiał się, co skłoniło go do udziału w tym przedsięwzięciu.

"Na pewno nie zdecydowałem się na to z własnej woli - napisał. - Musiały mnie do tego popchnąć jakieś zewnętrzne i nadrzędne siły!" Pojawiły się halucynacje, widział migające przed oczami plamy. W pewnym momencie zaczął krzyczeć w ciemność. "Teraz rozumiem - zanotował później - dlaczego w każdej mitologii piekło zawsze mieści się pod ziemią". 

Po kilku dniach spędzonych pod ziemią, mózg zaczyna płatać figle
Po kilku dniach spędzonych pod ziemią, mózg zaczyna płatać figlemateriały prasowe

Czternastego września, sześćdziesiątego trzeciego dnia pobytu Siffre’ego w jaskini, członkowie zespołu spuścili drabinkę do środka, ogłaszając tym samym zakończenie eksperymentu. Zaskoczyli tym Siffre’ego: według jego rejestru "przebudzeń" był dwudziesty sierpnia, czyli dwadzieścia pięć dni wcześniej. Co ciekawe, z dziennika prowadzonego na powierzchni wynikało, że jego organizm zachował poprzedni rytm funkcjonowania: przeciętny cykl dobowy Siffre’ego trwał około dwudziestu czterech godzin.

Siffre poświęcił całe życie na badanie swoich naturalnych biorytmów w głębi jaskiń. Kilka lat po eksperymencie w jaskini Scarasson Jacques Cousteau Podziemia, jak zaczęto go nazywać, zaszył się głęboko w jaskini nieopodal Cannes. Następnie, w 1972 roku, podczas sponsorowanej przez NASA wyprawy przez sześć miesięcy mieszkał w izolacji w jaskini Midnight Cave w Teksasie.

W wieku sześćdziesięciu lat spędził samotnie dwa miesiące we francuskiej grocie zwanej Clamouse. Niemal w każdym przypadku nadchodził moment, gdy jego umysł zwracał się przeciwko niemu, a on sam doświadczał oderwania od rzeczywistości. Czytając raporty ze wszystkich eksperymentów Siffre’ego, czułem, że w tych wyprawach chodziło o coś więcej niż cykle snu, że to długie odosobnienie w ciemności dotykało czegoś osobliwszego i bardziej pierwotnego.

Fragment książki Willa Hunta "Podziemie. Świat pod naszymi stopami". To splot mitologii i antropologii, historii naturalnej i neuronauki, literatury i historii. Wydawnictwo Marginesy.

Okładka książki "Podziemie. Świat pod naszymi stopami"
Okładka książki "Podziemie. Świat pod naszymi stopami"materiały prasowe
"Ewa gotuje": Krem z batatówPolsat
Fragment książki
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas