Bożonarodzeniowe karpie co roku cierpią w milczeniu. Jak im pomóc?
Jak co roku, w grudniu, aktywiści prozwierzęcy licznie pojawiają się na targach, placach handlowych i w dużych galeriach, by przyjrzeć się warunkom, w jakich trzymane są bożonarodzeniowe karpie. Wyniki tych śledztw nie nastrajają optymizmem - ryby trzymane są często w ciasnych, nienatlenionych basenach, sprzedawanie w foliowych jednorazówkach bez wody i żywe transportowane do domów. Wciąż nie wszyscy pamiętają, że polskie prawo chroni karpie, a o znęcanie się nad nimi może być oskarżony zarówno sprzedawca jak i klient.
W pierwszych dniach grudnia prozwierzęca Fundacja Viva! ujawniła szokujący proceder, do którego doszło na jednej z krakowskich uczelni wyższych. Aktywiści otrzymali od studentów film, na którym widać jak wykładowczyni i lekarka weterynarii piłuje nożem głowę żywego karpia. Ryba nie została wcześniej ogłuszona, co jest sprzeczne z przepisami ustawy o ochronie zwierząt, której podlegają także karpie. Z informacji zebranych przez Vivę! wynika, że dręczona na zajęciach ryba nie była pierwszą - mogło być ich nawet kilkadziesiąt!
Według informacji zgromadzonych przez fundację, karpie dostarczane były na zajęcia w pojemnikach z niewielką ilością wody, która w dodatku nie była natleniana.
Ryby były przetrzymywane po kilka w jednym pojemniku, w którym nie były się w stanie wyprostować, czyli przyjąć naturalnej, fizjologicznej pozycji ciała. W wyniku tego zwierzęta przez cały czas były zgięte. O pływaniu, z powodu braku miejsca, nawet nie było mowy. Część z nich miała duże rany nieosłonięte skórą, co samo w sobie sprawia im ból i powoduje cierpienie
- poinformowali pracownicy fundacji.
Ujawniony proceder nie powinien ich szczególnie szokować - choć od lat apelują oni bowiem o właściwe zabijanie karpi, po wcześniejszym ogłuszeniu, to wciąż, szczególnie w grudniu, zmuszeni są ujawniać kolejne przypadki dręczenia tych zwierząt. Tym razem jednak sytuacja dotyczy uczelni wyższej, a osoba, która znęcała się nad karpiem jest lekarką weterynarii.
Mnie szokuje też to, że tyle się o tym mówi od lat, a mimo to wciąż dochodzi do takich sytuacji, w dodatku na wyższej uczelni. W ostatnim czasie mieliśmy już kilka prawomocnych wyroków w zakresie zabijania karpi bez ogłuszania. I sądy są tu zgodne, że karpi nie można zabijać bez uprzedniego pozbawienia tych zwierząt świadomości. A media nagłaśniają te sprawy, bo takie zachowania bulwersują opinię publiczną. Nie wierzę, że wykładowczyni, zajmująca się naukowo rybami, nie zna tych spraw i wytycznych EFSA
- powiedziała Katarzyna Topczewska z Vivy!
Fundacja złożyła już w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Powiadomi też władze uczelni o tym procederze.
Grudzień to dla aktywistów prozwierzęcych gorący okres. Jak co roku, są oni obecni na targowiskach, w sklepach i oczywiście w dużych sieciach handlowych, by zapobiegać znęcaniu się nad żywymi karpiami. Mają po swojej stronie zdecydowaną większość Polaków - jak wynika bowiem z z najnowszego badania IBRiS z listopada 2023 roku, 71,5 proc. konsumentów nie planuje zakupu żywego karpia na święta. Dobrostan zwierząt zaczyna więc powoli wygrywać z okrutną tradycją i przedstawiciele Vivy! są przekonani, że jesteśmy obecnie w najlepszym momencie, by wprowadzić w Polsce zakaz sprzedaży żywych ryb, który zakończy w końcu cierpienie karpi. Pozwoli on też inaczej spojrzeć na te mądre, wrażliwe i podatne na ból zwierzęta, o których wciąż niewiele wiemy.
Nie taka ryba głupia jak ją malują
Choć latami wmawiano nam, że jest inaczej, ryby to inteligentne zwierzęta, które nie tylko postępują intencjonalnie i potrafią używać narzędzi, ale także doskonale komunikują się między sobą, dzielą się informacjami i uczą się od siebie. Ryby różnią się także osobowością, choć wciąż w niewielkim stopniu znamy wymiar tego zjawiska.
Latami zastanawiano się także, czy ryby odczuwają ból. Nie są one przecież w stanie głośno miałczeć, szczekać, wyć lub w inny, charakterystyczny dla naszych czworonożnych przyjaciół sposób okazać nam, że cierpią. W "Farmagedonie" Philipa Lymbery'ego czytamy, iż "panuje przekonanie, że ponieważ nie są to ptaki ani ssaki, ich cierpienie nie ma znaczenia".
Ryby nie mają kory nowej, głównej ostoi inteligencji u niektórych kręgowców, i w dużej mierze z tego powodu pojawiły się wątpliwości co do stopnia, w jakim ryby mogą odczuwać ból. W napisanym w 2016 roku tekście dla ogólnodostępnego czasopisma "Animal Sentience" naukowiec biomedyczny Brian Key stwierdza, że "ryba nie posiada niezbędnej cytoerchitektoniki neuronowej, mikrokrążenia ani struktur koniecznych do przetwarzania nerwowego wymaganego do odczuwania bólu. (...). Co zatem czują ryby, gdy stykają się ze szkodliwymi bodźcami? Dowody wyraźnie wspierają założenie, że ryby niczego nie czują
- pisze Barbara J. King w książce "Osobowość na talerzu".
Autorka tłumaczy, że dziś wiemy już, iż jest to bzdura, a wyniki badań biologów są jednoznaczne i powinny zmienić nasz sposób postrzegania tych zwierząt - ryby cierpią i odczuwają ból, mocniej niż sądziliśmy, a neocortex nie jest im do tego niezbędny.
Ryby posiadają inne obszary mózgu, które na pewno przetwarzają bodźce odpowiedzialne za czucie bólu, mają również receptory bólowe oraz włókna nerwowe. Stres i ból fizyczny odczuwają często nawet silniej, niż inne zwierzęta - rybia skóra jest bowiem bardzo wrażliwa i podatna na zniszczenia.
Co ciekawe, ryby uczą się także unikania bólu, a jeśli tylko da się im taką możliwość, potrafią same zaaplikować sobie środki przeciwbólowe! Choć ryby wciąż postrzegane są jako stworzenia mocno prymitywne, jest wręcz odwrotnie - badania dowodzą, że prezentują one zachowania wymagające bardzo dużej inteligencji, mają świetną pamięć długoterminową i zapamiętują nawet wydarzenia sprzed wielu lat. Potrafią też odstraszać intruzów i ostrzegać towarzyszy przed niebezpieczeństwem, a to już całkiem spora umiejętność jak na stworzenia postrzegane jako pozbawione zdolności logicznego myślenia.
Mimo to, w dniach poprzedzających święta Bożego Narodzenia serwujemy tym zwierzętom prawdziwy horror - przetrzymywane w tragicznych warunkach, walczące o oddech, nieumiejętnie ogłuszane są smutnym symbolem świąt pełnych współczucia. A przecież są w naszym kraju chronione tak samo jak psy czy koty!
Aktywiści prozwierzęcy są więc zmuszeni co roku przypominać, że polskie prawo chroni świąteczne karpie. Co ważne, każdy z nas może i powinien reagować, gdy widzi ich cierpienie. Co warto wiedzieć?
Polskie prawo chroni karpie. Odpowiedzieć mogą sprzedawcy i klienci
Sama sprzedaż żywych karpi nie jest w Polsce przestępstwem, więc jeśli chcemy takowe zgłosić, w pierwszej kolejności musimy upewnić się, czy rzeczywiście rybom dzieje się krzywda. Karpie nie mogą być stłoczone, przetrzymywane bez wody lub w wodzie zbyt płytkiej. Nie mogą być one również chore, poranione, chwytane za skrzela i pakowane do plastikowych toreb i worków bez wody.
Zakaz znęcania się nad zwierzętami obowiązuje wszystkich - nie tylko sprzedawców i kierowników sklepów czy punktów handlowych, ale także klientów! Warto pamiętać więc o tym, że każda osoba transportująca do domu półżywe ryby może być pociągnięta do odpowiedzialności.
Za znęcanie się nad karpiami grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat. W przypadku szczególnego okrucieństwa może to być kara do trzech lat więzienia.
Zobacz również: