Dorota Sumińska: Wzrusza mnie lojalność psów

Gdy powiedziałam jej w żartach, że mój partner musi tolerować to, że to pies zawsze zabiera w nocy najwięcej kołdry, odpowiedziała: „Mężczyznę zawsze można zmienić, psa nigdy!”. Jeśli chodzi o dobro zwierząt jest bezkompromisowa. Sama ma ich niespełna 20, w łóżku śpi z dziesięcioma. Ile ich już uratowała? Mało kto potrafi to zliczyć. Jak żyć z psem, by go nie krzywdzić? O tym opowiada legenda weterynarii, Dorota Sumińska.

Dorota Sumińska
Dorota SumińskaPolska PressEast News

Katarzyna Wilk, Styl.pl: Mówi się, że właściciele psów dzielą się na tych, którzy śpią z psem w łóżku i na tych, którzy się do tego nie przyznają. Pani z taką ilością zwierząt musi mieć ogromne łóżko!

Dorota Sumińska: - Mam bardzo duże łóżko, to prawda. Ze wszystkimi zwierzętami nie dałabym rady spać, jest ich za dużo. Ale myślę, że oprócz nas to 10 zwierząt się mieści. Nie tylko psów, bo koty również z nami śpią.

Ile zwierząt teraz z panią mieszka? Słyszałam, że stara się pani nie przekraczać liczby 20.

- W tej chwili mam wyjątkowo mało, tylko 18. Mamy wakat, ale ponieważ jadę na urlop i to córka zostanie w domu by się nimi opiekować, nie mogę jej narazić na trudne początki z nowym zwierzęciem. Sama też bym nie chciała zostawiać w domu psa czy kota, który dopiero co z nami zamieszkał. Ale zaraz po powrocie nadrobimy braki.

A co z tak popularnymi dziś hotelami dla zwierząt?

- Hotel dla zwierząt? Nie, broń Boże. Własny dom i troskliwi opiekunowie, to najlepsze co możemy dać zwierzakom pod naszą nieobecność. W moim przypadku nie może być to jeden opiekun, musi być ich więcej. I jeszcze jest jeden ważny warunek. Zwierzęta muszą te osoby znać i lubić. Dlatego córka z chłopakiem zamieszkają pod naszą nieobecność w domu.

- Kiedy mamy dziecko i wyjeżdżamy bez niego, to nie oddajemy go do domu dziecka, lecz zapewniamy mu opiekę babci, ciotki, kogoś z rodziny, kogo dziecko zna i przy kim czuje się bezpiecznie. Ze zwierzętami jest tak samo. A przynajmniej powinno być...

Przy takiej ilości psów i kotów, które u pani mieszkają, to z karmieniem, wyprowadzaniem i sprzątaniem może być tyle pracy, ile w gospodarstwie rolnym.

- Nawet więcej, bo jak ma się gospodarstwo, to nie mieszka się ze zwierzętami pod jednym dachem i pod tą samą kołdrą. To praca 24 godziny na dobę, ja nie przesadzam. Ale to też zależy od tego, jakie się ma zwierzęta. Moje są stare, chore i kalekie. Wymagające ciągłej adoracji. Dlatego w domu stale ktoś musi być, nawet na minutę nie zostawiamy zwierząt samych.

- Każda praca, jak się ją wykonuje dobrze, zajmuje tyle czasu i jest trudna. A czy trudniejsza od innych? Nie. To jest życie! Tak jak ludzie, którzy mają pięcioro dzieci też wykonują przy nich ogrom pracy, ale nie myślą o tym w ten sposób. To nie praca, tylko rodzina, dom. Nauczyliśmy się traktować wszystko jak problem, obowiązek. Chcielibyśmy, żeby wszystko robiło się samo, żeby wszystko było łatwe, ale na to, żeby mieć z życia satysfakcję, trzeba trochę popracować.

Samo nic się nie zrobi... No, może poza tym, że nie wiadomo kiedy pies upodobni się do nas, albo my do psa. Wierzy pani w tę zasadę?

- I tak, i nie. Bo gdybym ja miała się upodobnić do swoich psów, to bym za nimi nie nadążała. Z drugiej strony - gdy z kimkolwiek przebywa się tak długo i żyje się razem to naturalne, że nabieramy wspólnych cech. Proszę popatrzeć na starsze małżeństwa, które przeżyły ze sobą kilkadziesiąt lat. Ci ludzie wyglądają prawie tak samo.

- Jeżeli ma pani psa, jest pani z nim długo i lubi pani biegać, to jesteście szczupli i zgrabni. Jak lubicie leżeć na kanapie przed telewizorem, to jesteście okrągli. Siłą rzeczy się do siebie upodabniacie. To jest nieuniknione.

A co ma pani wspólnego ze swoimi zwierzętami?

- Wszystko! Jesteśmy ssakami, bije w nas serce, pulsuje czerwona krew, mamy prawie taką samą wątrobę. Mamy takie same potrzeby, chcemy być kochani, chcemy mieć ciepłe miejsce, chcemy, żeby się z nami witano gdy wracamy do domu.

Wszyscy mają wady, przypuszczam, że nawet święci. Natomiast jeżeli psy zadeklarują swoje uczucia i pokochają, to są w tym bardzo trwałe. Nie biorą rozwodów, nie uciekają, nie porzucają. Ich lojalność niezwykle mnie wzrusza.

Czego możemy się od nich nauczyć podczas wspólnego życia?

- Wszystkiego co dobre: lojalności, szczerości uczuć, oddania, miłości. Wszystkich tych cech, które przypisujemy ludziom. Ale niestety my ich nie mamy, cierpimy na braki pod tym względem.

Ale psy też potrafią pokazać pazury, podobno potrafią nawet kłamać.

- Ależ oczywiście! Wszyscy mają wady, przypuszczam, że nawet święci. Natomiast jeżeli psy zadeklarują swoje uczucia i pokochają, to są w tym bardzo trwałe. Nie biorą rozwodów, nie uciekają, nie porzucają. Ich lojalność niezwykle mnie wzrusza.

Kiedy posłuchamy znajomych, którzy właśnie sprawili sobie pierwszego psa, często skarżą się na to, że czworonóg głośno szczeka, gdy wpadają do nich goście, żebrze przy jedzeniu, albo załatwia się w domu, mimo że nauczony jest inaczej. Jest na to jakaś rada?

- Proponuję najeść się dużo śliwek, takich dobrze sfermentowanych i wyruszyć w podróż pociągiem do Zakopanego. Można nie zdążyć do toalety... To, że mamy pretensje do zwierząt, że załatwiły się w domu, to są nonsensy! One nie mają, jak my, toalety. A wszyscy wiemy, jakie są prawa przewodu pokarmowego. To się zawsze może zdarzyć. Szczególnie kiedy się starzejemy. Uważam, że człowiek zbyt wiele uwagi poświęca kupie. (śmiech) To naprawdę błaha sprawa. Wystarczy zwyczajnie posprzątać.

- Proszę sobie też wyobrazić taką sytuację: siedzi pani bardzo długo sama w zamknięciu i nagle do domu wchodzi ktoś bardzo przez panią oczekiwany. Trudno opanować radość. I dalej: wyobraźmy sobie, że do tej pory pozwalano pani siadać do stołu. Nagle przyszedł ktoś obcy, i wszyscy mówią, że już nie wolno tego robić. A pani jest bardzo głodna. To robi pani wszystko, żeby przy tym stole się jednak znaleźć.

- Jesteśmy bardzo niekonsekwentni w stosunku do zwierząt. Najpierw je karmimy przy stole, potem nie chcemy tego robić i denerwujemy się, gdy skomlą. Najpierw się z nimi witamy, a potem mamy pretensje, że podarły rajstopy. To samo z siebie nie robi. Wszystkie te sytuacje są konsekwencją naszego postępowania względem zwierząt.

A psia kuweta? Do niedawna nie wiedziałam, że coś takiego można kupić. Brzmi dosyć absurdalnie.

- To jest bardzo dobry pomysł! Małego psa można nauczyć korzystania z kuwety. Jak długo pracujemy, nie ma nas po 10 godzin w domu, to jest to dobre rozwiązanie. Pies nie ma oporu, nie stresuje się i może skorzystać z kuwety pod naszą nieobecność. A właściciel nie musi się denerwować, że nie wróci z pracy na czas i że pies cierpi. A przecież chodzi o to, żeby tego uniknąć.

- Ale pamiętajmy, że pomimo kuwety, z każdym psem, małym, dużym trzeba wychodzić na spacery. I niedobrze jest, jeśli traktujemy je tylko jako wyprawę toaletową. To jest przede wszystkim spacer! I to dla psa, nie dla nas.

Tyle, że w zimie z długimi spacerami może być różnie... Kanapowca trudno w taką pogodę wygonić z domu.

- Gdyby każdy z nas chodził gołą stopą po śniegu posypanym solą, to też nie byłoby nam przyjemnie. Dlatego przed spacerem warto posmarować łapy psa wazeliną. Dzięki temu sól z chodników nie będzie ich ranić. Najlepiej robić to bezpośrednio przed spacerem, żeby pies nie zdążył jej z siebie zlizać.

Wiele osób chciałoby zadbać o bezdomne psy, pomóc im przetrwać zimę, ale może wziąć ich ze schroniska, bo nie ma warunków. Jak inaczej może im pomóc?

- Wspierając kastrację zwierząt. Można regularnie wpłacać nawet niewielką kwotę właśnie z przeznaczeniem na ten cel. W Polsce są gminy, które prowadzą takie akcje i tam ilość psów w schroniskach zmniejszyła się o ponad połowę. Do tego w ogóle nie ma szczeniąt. Kastracja to również ogromne oszczędności dla gmin, które nie muszą płacić ani hyclom, ani schroniskom.

- Jedynym sposobem pozbycia się bezdomności jest kastracja zwierząt, które mamy w domach! Bo bezdomność nie bierze się z magicznej chmury, tylko z niekontrolowanych miotów, szczególnie na prowincji Polski, która jest generatorem bezdomności zwierząt. Dlatego wszyscy, którzy mają zwierzęta nieprzeznaczone do rozrodu powinni je wykastrować.

- Inna sprawa, że większość ludzi, którzy mówią, że nie mogą pozwolić sobie na psa, bo nie mają warunków, albo czasu, robi to z czystej wygody. W rzeczywistości te warunki mają. Pamiętajmy, że nawet jeśli długo pracujemy i pies będzie musiał czekać sam w domu, to zaręczam, że lepiej, jeśli siedzi we własnym i ciepłym domu nie mogąc doczekać się właściciela, niż gdy marznie w metalowej klatce w schronisku. A powiedzieć: "Przykro mi, nie mam warunków" jest zwyczajnie łatwiej.

Ostatnio słyszałam historię, jak próbowała pani ratować rannego dzika leżącego przy drodze. Chciała pani zatrzymać inne samochody, jednak nikt nie stanął i nie pomógł. Wracała pani sama z rannym dzikiem na tylnym siedzeniu. Dzik nie przeżył. Czy pani jeszcze lubi ludzi?

- Lubię człowieka. Ludzkości nie cierpię.

***

Zapraszamy do wzięcia udziału w IV edycji ogólnopolskiej zbiórki karmy na rzecz bezdomnych i potrzebujących zwierząt.  Akcja "Burek sam nie poprosi o pomoc", którą organizuje portal Interia oraz Fundacja Psi Los, potrwa do 15 lutego 2017 roku.

JAK MOŻESZ POMÓC?
 

Jeśli chcesz wesprzeć bezdomne zwierzaki bytujące w wymienionych poniżej schroniskach i przytuliskach, przekaż symboliczną złotówkę i pomóż im przetrwać zimę. Dzięki tobie przysłowiowy Burek otrzyma pełną michę karmy!

W tytule wpłaty określ wybrane schronisko czy przytulisko, które chcesz wesprzeć!

Psi Los Fundacja im. Joanny Krupińskiej
30-071 Kraków, ul. Rolnicza 4/23

Nr rachunku bankowego: 14 2490 0005 0000 4500 5927 8863
Przelewu możesz dokonać także tutaj, jak również tu.

Więcej informacji o akcji znajdziecie TUTAJ

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas