Reklama

Doula - kobieta, która służy

- Za każdym razem, kiedy uczestniczę w porodzie, mam poczucie, że dostaję więcej niż daję. A to, że jestem dopuszczana do tak intymnych momentów, jak poród, jest nieustannym dotykaniem cudu. Uczestnictwo w porodzie jest dla mnie zaszczytem - mówi Magdalena Niemyjska, doula.

Poród nie wygląda tak, jak na amerykańskich filmach, ale o tym kobiety przekonują się najczęściej dopiero na sali porodowej. Szkoła rodzenia nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości, zwłaszcza że dotyczą one bardzo często spraw intymnych, czasem krępujących, o których ciężko mówić przy kilkunastu osobach, w tym obcych mężczyznach.

Od kilkunastu lat kobiety mogą rodzić w towarzystwie bliskiej osoby, z którą nie muszą być spokrewnione - partnera, matki, przyjaciółki, siostry. Mogą także skorzystać z pomocy douli - kobiety, która pomaga im przejść przez to wydarzenie, jakim jest poród, świadomie, daje poczucie bezpieczeństwa i dba o ich emocje.

Reklama

- To nawiązanie do tradycji. Kiedyś kobiety tworzyły wspólnoty, pomagały sobie, służyły doświadczeniem. Kiedyś dowiadywałyśmy się o tym, czym jest poród, od swoich mam, sióstr czy babć.  To one wprowadzały nas w ten etap życia. Dziś często jesteśmy daleko od swoich rodzin, poza tym nasze mamy nie miały takich możliwości jak my - mówi Magda Niemyjska. - W takich sytuacjach swoją wiedzą i doświadczeniem służy właśnie doula.

Fanaberie dla bogaczy?

Doula to z greckiego kobieta, która służy - emocjonalnie i fizycznie wspiera inną kobietę podczas ciąży, porodu i w połogu, pomaga jej przejść przez poród tak, aby to doświadczenie było pozytywnym wydarzeniem, przeżytym świadomie, tak, jak chce tego rodząca. Pomaga jej także poradzić sobie z negatywnymi emocjami, takimi jak lęk, poczucie bezradności czy zagubienie.

- Bycie doulą to stanie za kobietą rodzącą, bycie wsparciem, wychodzenie naprzeciw jej potrzebom. To w wymiarze duchowym. W wymiarze praktycznym to rola edukacyjna: dostarczamy informacji potrzebnych kobiecie ciężarnej do tego, by wybrać to, co jest dla niej najlepsze. Pokazujemy jej różne opcje - wyjaśnia doula.

Magda Niemyjska jest jedną z niemal trzydziestu polskich douli. Swoje powołanie odkryła cztery lata temu. Podczas swojego drugiego porodu poznała doświadczoną już matkę ośmiorga dzieci, która odegrała wówczas w jej życiu rolę douli.

- To ona obudziła we mnie poczucie mocy i wiarę w to, że ten poród przebiegnie dobrze, że mam na niego siłę, i że odbędzie się tak, jak ja chcę. Tak właśnie urodziłam Małgosię. Poród była dla mnie i dla mojego męża fantastycznym przeżyciem. Byłam zachwycona tym, co się stało i jak to się stało. Bardzo chciałam, żeby inne kobiety też mogły przeżywać poród jako takie właśnie fantastyczne doświadczenie.

Swoimi pozytywnymi wrażeniami z porodu dzieliła się - jak przyznaje - z każdym, kto chciał słuchać. Tak trafiła do krakowskiej fundacji Koala, gdzie dowiedziała się, że jest idealną kandydatką na doulę. Odbyła szkolenie w fundacji Rodzić Po Ludzku i od czterech lat służy pomocą innym kobietom. Przez 24 godziny na dobę. Nigdy nie wyłącza telefonu, bo może właśnie dzwonić kobieta, która będzie jej potrzebowała.

Podczas naszej rozmowy spogląda na wyświetlacz telefonu.  Jej życie podporządkowane jest doulowaniu, bo dla Magdy ta praca to misja. Bycie doulą wymaga zaangażowania i poświęcenia czasu nie tylko jej, bo kiedy ona jedzie do porodu, ktoś musi się zająć jej dziećmi. - Mam ogromne wsparcie w moim mężu - ja stoję za rodzącymi, a on za mną - przyznaje Magda.

Coraz większa liczba dowodów przemawia za tym, że rodzenie w towarzystwie bliskiej osoby pozytywnie wpływa na przebieg i sposób przeżywania porodu, skraca się czas jego trwania, zmniejsza ryzyko porodu zabiegowego czy cesarskiego cięcia, a rodząca lepiej radzi sobie z bólem bez sięgania po środki farmakologiczne.

- Wielu kobietom obecność partnera lub innej bliskiej osoby wystarczy. Ja czasem jestem trzecią osobą - obok kogoś bliskiego, a czasem partner nie chce lub nie może uczestniczyć w porodzie, a rodząca kobieta potrzebuje wsparcia. Nawet jeśli to jest już któryś poród i partner jest dobrze wyedukowany, kobieta może potrzebować pomocy douli - wyjaśnia  Magda.

- Ostatnio dziewczyna, z którą rodziłam, opowiadała, że był to jej drugi poród, partner był przy pierwszym, a jednak zdecydowała się na to, żebym ja była obecna podczas tego drugiego. Po porodzie mówiła, że odczuła więź, której doświadcza się tylko między kobietami na zupełnie innym poziomie niż z mężem. Chociaż on był podczas porodu, moja obecność dawała jej coś zupełnie innego. Mnie nie musiała mówić, np.  kiedy jest skurcz. Ale zaangażowanie w poród partnera podczas obecności douli jest potrzebne, czasem nawet bardzo pożądane, kiedy poród trwa długo i kobietę trzeba masować czy dźwigać przydaje się pomoc, można się wymienić.

Na pytanie, czy doula to nie fanaberia dla bogaczy, Magda odpowiada, że owszem, czasem słyszy takie głosy, ale mówią to ludzie, którzy nie wiedzą, na czym polega jej praca, a najczęściej też jak wygląda poród.

Z pomocy i doświadczenia douli skorzystała Ula Dziekońska-Matusik, mama półrocznego Mieszka, choć był to jej drugi już poród (pierwszy rodzinny z mężem): - Poród z doulą nie był czymś niezbędnym, wynikał po części z mojej ciekawości. Magdę poznałam rok przed tym, jak zaszłam w ciążę, od niej dowiedziałam się kim jest doula. Czym się różni poród z doulą? Podczas pierwszego porodu miałam wrażenie, że mąż czuł się onieśmielony tym, co się dzieje, bardzo chciała pomóc, ale nie zawsze wiedział jak. Z doulą było zupełnie inaczej - podczas całego porodu prawie nie rozmawiałyśmy, a jednak ona doskonale wiedziała, kiedy mam skurcz, kiedy trzeba masować. Dostałam ogromne wsparcie i zrozumienie, które może dać tylko kobieta drugiej kobiecie i niesamowite poczucie bezpieczeństwa, tego, że ktoś za mną stoi.

Czytaj dalej na następnej stronie.

Doula to nie położna

Doula to nie położna, nie zastępuje personelu medycznego podczas porodu, ani nie wchodzi w jego kompetencje. Doula nie bada kobiety, nie zajmuje się sferą medyczną, jej pomoc jest zawsze dodatkowa obok pomocy położnej. Położna ma dbać o bezpieczeństwo medyczne rodzącej i dziecka, skupia się na tym jak przebiega poród pod względem medycznym, doula na tym, by złagodzić czy objaśnić objawy związane z porodem, bo kobiety często się boją tego, co się dzieje podczas porodu. Zwłaszcza, jeśli to ich pierwszy raz.

Przyznaje, że na początku personel medyczny podchodził nieufnie do jej obecności podczas porodu i bacznie ją obserwował. Kiedy jednak okazało się, że doula do niczego nie zmusza rodzącej, nie walczy, nie przekonuje do swoich pomysłów i kiedy trzeba usuwa się w cień, zyskała zaufanie położnych.

- Dziś wiele nawet cieszy się, kiedy przyjeżdżam do porodu, bo wspólnie możemy dużo zrobić dla kobiety rodzącej - mówi Magda. - Wspieramy się, zwłaszcza podczas długiego porodu.

W czasie porodu pomoc douli jest bardzo konkretna - pomaga znaleźć odpowiednią pozycję, w której kobieta będzie czuła się najbardziej komfortowo i czuła najmniejszy ból, masuje plecy czy polewa brzuch wodą (doule są szkolone w kierunku niefarmakologicznego uśmierzania bólu i stymulowania przebiegu porodu), ale także wspiera ją emocjonalnie albo poda szklankę wody. Pełni także rolę łącznika między rodzącą a personelem medycznym, czuwa nad komfortem i bezpieczeństwem kobiety.

Urszula Dziekońska-Matusik przyznaje, że pomoc douli to także uświadomienie rodzącej praw, jakie ma. - Wiem, jak ważny dla dziecka jest nieprzerwany kontakt skóra do skóry. Z relacji moich koleżanek wiem też, że trudno to czasami wyegzekwować, bo kobieta jest zmęczona porodem, a personel medyczny chce jak najszybciej zabrać dziecko, by wykonać zabiegi pielęgnacyjne i w efekcie często maluszek zabierany jest tuż po urodzeniu. Dzięki obecności douli ja i mój syn mieliśmy taki kontakt.

Doula zachęca także do porodu aktywnego. - To poród, w którym kobieta od początku do końca aktywnie uczestniczy, spontanicznie prze wtedy, kiedy czuje taką potrzebę - wyjaśnia Magda. - Kiedy się kobiecie nie przeszkadza, to ona doskonale wie, co ma robić podczas porodu, intuicyjnie wie, jaką pozycję przyjąć. Jeśli da się jej poczucie bezpieczeństwa, wiedzę o tym, co się będzie działo z jej ciałem podczas porodu, ona sobie z nim poradzi. Ciało ma "zapisaną w sobie" informację: kołyszemy się, kiedy boli, wydajemy dźwięki, mruczymy - to całkowita natura. Nic podczas porodu nie wygląda jak na amerykańskim filmie, więc kobiety często się wstydzą tego, co robią i blokują takie naturalne zachowania.

Kiedy emocje szaleją

"Dominujący w zachodniej kulturze model położnictwa wyeliminował ważny element opieki, jakim jest emocjonalne wspieranie rodzącej przez osoby z jej najbliższego otoczenia. Gdy poród z domu przeniósł się do szpitala, opieka bliskich kobiet zastąpiona została opieką profesjonalnych położnych lub pielęgniarek. Organizacja pracy szpitala, system zmianowy, często duża liczba rodzących jednocześnie kobiet spowodowała, że samotność na porodówce stała się jednym z najbardziej dotkliwych doświadczeń dla wielu pokoleń kobiet" - czytamy na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku.

 Magda określa swoją rolę jako doświadczonej kobiety, która niesie pomoc: "Staram się pełnić rolę doświadczonej przyjaciółki z trochę większą wiedzą. Mam też sieć kontaktów, która umożliwia mi udzielenie szybkiej pomocy kobiecie - wiem, do kogo ją skierować z jej konkretnym problemem - różnej natury".

Najczęściej kobiety zwracają się do niej w połowie ciąży, ale są i takie, które dzwonią od razu, gdy na teście ciążowym pojawią się dwie kreski albo na dwa tygodnie przed porodem - robią wspólnie plan porodu, wybierają szpital, który spełni oczekiwania ciężarnej i przygotowują się do porodu.

Obecność douli podczas porodu to nie nowa moda w dużych miastach. Oczywiście w dużych miastach łatwiej o kontakt, ale dule są wszędzie i to te z małych miasteczek mają największą pracę do zrobienia, bo rodząca ma tam najczęściej tylko jeden ośrodek, nie tak jak w dużych miastach kilka do wyboru, z różnymi możliwościami.

Z pomocy douli mogą skorzystać także kobiety, które chcą urodzić w domu. Magda zastrzega jednak, że nie zgodziłaby się uczestniczyć w porodzie, który byłby pozbawiony opieki personelu medycznego - nie pozwala jej na to standard pracy douli, który przyjęła zostając członkinią stowarzyszenia doula w Polsce.  

Pomoc douli nie kończy się z chwilą urodzenia dziecka -  po porodzie czuwa nad matką i maleństwem, później nauczy kąpać niemowlę, zmieniać pieluchy, karmić - choć to zadania położnej środowiskowej, wiele z nich ma dużo podopiecznych, którym nie może poświęcić zbyt wiele czasu. Na pomoc douli można liczyć przez całą dobę. Także jeśli pierwszym dniom macierzyństwa towarzyszą emocje, które przerastają młodą mamę.

Choć doula ma stawkę z ustalonym cennikiem, największą zapłatą i tak jest radość z powitania dziecka na świecie. - Za każdym razem, kiedy uczestniczę w porodzie mam poczucie, że dostaję więcej niż daję. A to, że jestem dopuszczana do tak intymnych momentów jak poród, jest nieustannym dotykaniem cudu. Uczestnictwo w porodzie jest dla mnie zaszczytem - wyznaje Magda.

Potwierdzają to jej podopieczne: "Ważne było wsparcie co do samego procesu porodu, że wiem czego się spodziewać. Podobnie co do kryzysów - już po. Dobrze wiedzieć, że to jest naturalne i minie po kilku dniach. Plan porodu zdecydowanie dał mi poczucie przygotowania i bezpieczeństwa. Jednym słowem przekazywanie doświadczeń, jak kobieta kobiecie, bez owijania w bawełnę" - pisze na internetowej stronie douli Joasia, mama Tadzia, której podczas porodu asystowała Magda.

Anna Piątkowska

 

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: poród | ciąża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy