Stoiska nad Bałtykiem opanowały dziwaczne zabawki. Rodzice przecierają oczy ze zdumienia
Moda na wakacyjne zabawki i pamiątki zmienia się w zawrotnym tempie – a tego lata nad Bałtykiem nastała prawdziwa zmiana warty. Klasyczne pluszowe foki i gęsi ustąpiły miejsca nowym, dziwacznym bohaterom, wygenerowanym przez AI oraz podróbkom lalek, które obecnie w Polsce kosztują aż 300 zł.

Spis treści:
Bohaterowie wygenerowani przez AI podbijają polskie stragany
Na pierwszy rzut oka wyglądają jak efekt błędu - i właśnie o to chodzi. Nowe zabawki, które zalały nadmorskie stragany, to bohaterowie tzw. brainrotów (ang. "gnicie mózgu") - internetowych treści, które są chaotyczne, przesadzone i pozbawione sensu. Te absurdalne i dziwaczne postacie wygenerowane zostały przez sztuczną inteligencję, a swoją popularność zawdzięczają platformie TikTok, gdzie zostały wypromowane. Trend, który zaczął się jako memiczna zabawa internautów, szybko zamienił się w modę, a teraz - w pluszowy biznes.
Najpopularniejsze z nich to tzw. italian brainroty - połączenie zwierząt i losowych przedmiotów, okraszonych włosko brzmiącą nazwą. Mamy więc ballerinę cappuccinę, czyli baletnicę z filiżanką zamiast głowy, tralalero tralalę - trójnogiego rekina w sneakersach, czy udin din duna - przypakowaną pomarańczę o zaskakująco poważnym spojrzeniu. No i oczywiście tunk tunka sahura - tajemniczą belkę drewna z oczami, których wyraz jest co najmniej niepokojący. Dzieci nie mogą się od nich oderwać, dorośli z niedowierzaniem przecierają oczy.
Maskotki są najczęściej kiepskiej jakości, uszyte w chińskich fabrykach, ale to nie przeszkadza im błyskawicznie znikać z półek. Ceny? Od 45 do 55 zł na stoiskach nad morzem, choć w internecie można je dorwać nawet za 30 zł.
Labubu nie tylko dla dzieci. Te laleczki warte są kilkaset złotych
Kolejnym hitem tegorocznych wakacji są Labubu - lalki produkowane i dystrybuowane przez chińską markę Pop Mart, specjalizującą się w zabawkach artystycznych.
Ich cechą charakterystyczną są duże oczy, zębate uśmiechy i nieco mroczny wygląd. Choć wyglądają jak coś z dziecięcej kreskówki, są równie popularne wśród nastolatków i dorosłych - zwłaszcza tych, którzy kolekcjonują designerskie zabawki. Oryginalne Labubu można kupić w tzw. blind boxach, czyli pudełkach-niespodziankach, w których nie wiadomo, która postać nam się trafi.
Cena? W Polsce jest to od 300 do 500 złotych za sztukę - o ile mówimy o oryginałach. Warto też dodać, że na tej modzie twórca pluszowej zabawki zarobił w jeden dzień aż 1,6 mld dolarów.
Labubu to już nie tylko kolekcjonerska zabawka - to element "ekskluzywnego" stylu życia. Obecnie pełni raczej funkcję modowego dodatku, który celebryci i influencerzy doczepiają do swoich designerskich torebek. W Polsce Labubu przyciągnęły jednak przede wszystkim uwagę dzieci.
Nad Bałtykiem znajdziemy zarówno pudełka typu blind box, jak i pluszowe wersje lalek - oczywiście to wszystko podróbki. Wykonane z tanich materiałów, z rozjechanym haftem i krzywym uśmiechem. Potrafią kosztować nawet 65 zł.

Co na to turyści? "Sama kupiłabym Ballerinę Cappuccinę"
Mimo że dla wielu turystów nowe trendy na straganach z pamiątkami są niezrozumiałe, są też tacy, którzy w tej fali nie widzą nic złego:
- Sama jako dziecko kupowałam takie rzeczy, ale wtedy były ręczniki z Hanną Montaną i figurki z delfinami. - mówi nam Zuzanna, turystka z Poznania. - Mnie tak bardzo to nie razi. Sama kupiłabym Ballerinę Cappuccinę.
Jednocześnie zwróciła uwagę na produkty, które w jej opinii stanowią dużo większy problem, niż pluszaki dla dzieci:
- Bardziej denerwują mnie produkty z dopiskiem handmade takie jak bransoletki muszelkowe, naszyjniki, świeczki. Wydaje się, że kupujesz fajny, ręcznie robiony produkt, a najczęściej okazuje się, że to wszystko leci z Chin - dodaje.
Zobacz również: W okładce, w nodze krzesła, w słoiku po ogórkach - gdzie Polacy ukrywali kiedyś kosztowności i walutę