Kolekcjonerzy kobiecych względów

Aktualizacja

Zdobywanie? - uśmiecha się szeroko Tede, popularny polski hiphopowiec. Rozsiada się w fotelu w wielkiej sali konferencyjnej swojej wytwórni płytowej Wielkie Joł. Zdejmuje czapkę, zerka na telefon, chwilę się zastanawia. I lakonicznie stwierdza: - Dziewczyny czasem są takie, że naprawdę nic nie trzeba robić, zero wysiłku.

Tede jest typowym "bad boyem"
Tede jest typowym "bad boyem"Marek UlatowskiMWMedia
Tede jest typowym "bad boyem"
 Mare UlatowskiMWMedia

Sobota, znany warszawski klub muzyczny, zauważam fajną kobietę. W pierwszej trójce wszystkich lasek na imprezie. Stoi z facetem, przytulają się, ona patrzy na mnie, ja na nią. Powtarzam, jest z kimś. Wychodzą razem do szatni, po chwili ona wraca, już sama, i po prostu do mnie podchodzi. "Przypominasz mi tego kiepskiego rapera Tede…", mówi. "Naprawdę? Hm, to jestem ja", odpowiadam. "Niemożliwe. Ech, nie znam żadnych twoich piosenek". "Myślę, że znasz je wszystkie", mówię i czekam, jak potoczy się dalej sytuacja, a ona wprost prosi o mój numer telefonu. Zaznaczam, że mija dopiero dwudziesta sekunda naszego spotkania. Dyktuję cyfry, ona nie słyszy albo udaje. Krzyczę więc: "Podaj telefon, zapiszę ci". Otwieram klapkę, na pulpicie zdjęcie piersi. Ona kryguje się: "Nie patrz", zasłania obrazek i mówi: "Wtedy jeszcze miałam małe". Już jestem w szoku, ale życzliwie zagaduję: "Miałaś operację?". Kiwa głową, po czym rzuca. "Chcesz dotknąć?". O czym więc mówimy?

Tede wydaje się otwarty, pewny siebie. Jego miejsca podbojów kobiet to klubowe imprezy. Później Facebook, Nasza-klasa, Gadu- -Gadu, Skype. Przyznaje, że jest mistrzem SMS-ów, wszystkie zachowuje w telefonie. "Król bajerki" śmieje się sam z siebie: - SMS-y to niezła siła. Według zamieszczonego na jednym z portali artykułu pt. "Jak uwieść kobietę?", Tede jest "bad boyem", czyli złym chłopcem. Tacy mają powodzenie, bo nigdy nie są do końca dostępni. W jednym momencie ciepli, z poczuciem humoru, a w drugim potrafią zniknąć bez słowa po wspólnie spędzonej nocy.

Kolejny popularny współczesny typ podrywacza to tzw. dobra partia. Idealnie pasuje do niego Marek Tejchman, dziennikarz ekonomiczny TVN CNBC Biznes. 31 lat. Absolwent prawa i stosunków międzynarodowych. Ma za sobą staż za granicą, świetnie zna języki. Dobrze rokuje, prowadzi autorski program ekonomiczny "90 minut". Pełen pasji i zaangażowania, ciekawy świata. Na forach internautki określają go przymiotnikami: "zabójczo przystojny", "wspaniały", "mądry", "Tomasz Lis polskiej ekonomii".

Marek Tejchman jest symbolem współczesności, również jeśli chodzi o doświadczenia damsko-męskie. Zawsze dużo wyjeżdżał, więc spotykał się z kobietami różnych narodowości. - Polki są dość kiepskie w uwodzeniu - przyznaje. - Nie potrafi ą się zatrzymać w odpowiednim momencie, za dużo i za szybko okazują. Przez rok byłem na stypendium w Szwecji. Panuje opinia, że to tamte dziewczyny idą szybciej do łóżka z mężczyzną, ale to nieprawda. Naprawdę dużo trudniej zdobyć Szwedkę niż Polkę. Pamiętam, że rok próbowałem tam poderwać dziewczynę. W końcu wyczułem, że jestem bliski celu. Jak dała mi znak? Po prostu pojechała do antykwariatu w Göteborgu i kupiła mi dwa egzemplarze "Kultury" , bo wiedziała, że lubiłem ją czytać - uśmiecha się.

W Lund spotykał się z Holenderką, mieli wspólne zainteresowania, pasje. Po kilku tygodniach powiedział uczciwie: "Nie mogę cię oszukiwać, jesteś fantastyczna, ale nie zakochałem się w tobie. To nie ma sensu". Spojrzała na niego jak na wariata: "O czym ty mówisz? Fajnie spędzamy czas, po co to niepotrzebnie komplikujesz? Cieszmy się tym, co mamy. Za dwa albo trzy tygodnie mi może przejść, nawet przez sekundę nie pomyślałam, że zostanę twoją żoną. Po prostu cię lubię", stwierdziła. - Polki są inne, szybciej się zakochują, więcej oczekują. A mi nie zależy na związku na siłę, wolę zająć się pracą, spotkać ze znajomymi - stwierdza Tejchman. - Nie pakuję się w kilkutygodniowe znajomości z dziewczynami, tylko dlatego, że się mną interesują. Nie bawi mnie gra, kolekcjonowanie, sztuka podrywania dla samej sztuki. Co mi po "one night stand" (tzw. jednonocne przygody), mam to już za sobą.

Katarzyna Troszczyńska

PANI
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas