Małgorzata Kożuchowska o filmie "To musi być miłość"

Już 5 listopada na ekrany kin w całej Polsce wejdzie film "To musi być miłość". Jedną z głównych ról zagra w nim wszystkim doskonale znana Małgorzata Kożuchowska. Rozmawiamy z nią o tej świątecznej produkcji, sile wzajemnego wsparcia oraz o tym, jak pracuje jej się w duecie z Tomaszem Karolakiem, który również gra w filmie "To musi być miłość"

"Świąteczne komedie romantycznie to przede wszystkim uniwersalne poczucie humoru"
"Świąteczne komedie romantycznie to przede wszystkim uniwersalne poczucie humoru"East News

Katarzyna Drelich, Styl.pl: - Świąteczne komedie romantyczne są gatunkiem szczególnie uwielbianym przez Polaków. Jak Pani myśli, dlaczego?

Małgorzata Kożuchowska: - Święta to szczególny czas. atmosfera, jaka nam wtedy towarzyszy sprawia, że ludzie stają się wrażliwsi, bardziej otwarci, lepsi. Każdy z nas stara się sprawić przyjemność swoim najbliższym, pomagamy potrzebującym, przygotowujemy prezenty. A wieczorami chętnie spędzamy czas oglądając filmy, które podtrzymują w nas w tym wyjątkowym nastroju.

- Świąteczne komedie romantycznie to przede wszystkim uniwersalne poczucie humoru, dla każdego, ale także powiew nadziei, który daje niezmiennie szczęśliwe zakończenie.

Powiedziała Pani, że w filmie "To musi być miłość" każdy odnajdzie cząstkę siebie. Co zatem stanowi o uniwersalności tego filmu?

- W życiu każdego z nas są lepsze i gorsze momenty. Film "To musi być miłość" opowiada historie czterech kobiet na różnych etapach życia. W zależności od osobistych doświadczeń każdy może zidentyfikować się z wybraną postacią, ponieważ przeżywa lub przezywał kiedyś podobne emocje. Film przypomni nam, że małżeństwo, miłość, przyjaźń nie zawsze bywają kolorowe, że te uniesienia i motyle w brzuchu kiedyś miną, a budowanie trwałego poczucia bezpieczeństwa i harmonii w życiu to ciężka praca każdego dnia. Bohaterowie przeżywają kryzysy, porażki, zdrady, żeby w efekcie znaleźć swoje miejsce w życiu i zrozumieć, że każda porażka czegoś nas uczy, że po każdej burzy musi zaświecić słońce. Wychodzimy z kina z uśmiechem na ustach, przyjemnym ciepłem w sercu i przekonaniem, że i w naszym życiu wszystko będzie dobrze.

Pani wraz Tomaszem Karolakiem stanowicie zgrany filmowy duet. Za co najbardziej ceni sobie Pani tę współpracę?

- Znamy się wiele lat i praca na planie serialu rodzinka.pl bardzo nas do siebie zbliżyła nie tylko zawodowo, ale także prywatnie. 9 lat wspólnych planów zdjęciowych, to nie tylko wiele godzin intensywnej i ciężkiej pracy, ale również dzielenie się osobistymi historiami - w tym czasie Tomkowi urodziło się drugie dziecko, ja urodziłam Jasia - te i wiele innych wspólnych przeżyć sprawiło, że po prostu się zaprzyjaźniliśmy, ale pracę z Tomkiem cenię również za to, że 99,9% dni w roku ma dobry humor, pozytywną energię, i poczucie humoru. Ma charyzmę i dar wprowadzania ludzi w dobry nastrój i skracania dystansu. Bardzo lubię z nim pracować.

"To musi być miłość" porusza również wątek wzajemnego wsparcia kobiet. Jak ważne jest to siostrzeństwo w życiu każdej z nas?

- Nie było mi trudno odnaleźć się w tej filmowej konfiguracji, ponieważ prywatnie również mam dwie siostry. Patrząc z perspektywy czasu widzę, jak nasze relacje się zmieniały. Jestem najstarsza, więc kiedy byłyśmy małe, byłam liderką, wymyślałam zabawy i niejako kierowałam naszą grupą. Później przyszedł czas na odbieranie ubrań i kosmetyków, co mnie strasznie wkurzało. Ale kiedy wyjechałyśmy z rodzinnego domu, wkroczyłyśmy w dorosłe życie nastąpiła weryfikacja tych relacji i to, co kiedyś nas różniło przestało mieć znaczenie. Mimo, że żyjemy z siostrami w różnych światach, to przyjaźnimy się, wspieramy. Dbamy o to, żeby regularnie się spotykać i żeby nasze dzieci miały ze sobą stały kontakt. To bezcenne. Pamiętam sytuację, kiedy wiele lat temu przyjechałam do domu rodzinnego na Święta, załamana tuż po rozstaniu z chłopakiem, one otoczyły mnie opieką i troską i starały się robić wszystko, abym o tym nie myślała - w filmie jest podobnie.

Film jest również uniwersalną opowieścią o sile więzów rodzinnych. Czy po obejrzeniu seansu w przedświątecznej atmosferze widz będzie również skłoniony do głębszych refleksji o tym, co jest w życiu najważniejsze?

- Mam nadzieję! Po tylu latach zawodowych doświadczeń staram się brać udział w projektach, w których sens wierzę. Chciałabym, aby to, co robię poprawiło komuś humor, dało do myślenia, pomogło odnaleźć rozwiązanie w trudnej sytuacji, być może zmotywowało do wykonania telefonu do kogoś, z kim od dawna jest w konflikcie. Chciałabym, aby filmy czy sztuki, w których gram, dawały nadzieję i odbudowywały wiarę w ludzi.

Czytaj również: 

Zobacz także: 

Konkurs Chopinowski oczami publicznościmateriały promocyjne
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas