Miały chronić małżonków przed „złym okiem”. Skutki przesądu widzimy do dziś
Dzień ślubu to jeden z najistotniejszych momentów w życiu człowieka — wstępujemy przecież na nową drogę życia. Nic więc dziwnego, że z tak ważnym dniem związanych jest wiele rytuałów, które mają zapewnić szczęście i dostatek nowożeńcom. Choć dziś wcale nie musimy ich przestrzegać, to stare tradycje są wciąż żywe i kultywowane. Skąd się wzięły?

Coś starego, coś nowego…
Zgodnie z popularnym przesądem ślubnym panna młoda powinna mieć przy sobie coś starego, coś nowego, coś pożyczonego i coś niebieskiego. Skompletowanie czterech przedmiotów zgodnie z tym przepisem ma według wierzeń przynieść szczęście w małżeństwie, a nawet chronić przed „złym okiem”, które mogłoby rzucić urok na nowożeńców.
Nie każdy jednak wie, że obyczaj ten wywodzi się z wiktoriańskiej Anglii, a przepis na małżeńskie szczęście jest w oryginalnej wersji rymowanką, która wymienia pięć koniecznych elementów zapewniających uśmiech losu. Ostatnim z nich jest moneta w bucie panny młodej. Ten składnik ślubnej magii jest jednak często pomijany, trudno jest bowiem przetańczyć całą noc z kawałkiem metalu w pantofelku.
Zakaz oglądania sukni

Innym znanym i nadal kultywowanym przesądem jest zakaz oglądania sukni ślubnej przed pana młodego. Ta tradycja prawdopodobnie jest dalekim echem małżeństw aranżowanych. W dawnych wiekach zdarzało się, że przyszli małżonkowie widzieli się po raz pierwszy w życiu dopiero przed ołtarzem. Miało to uniemożliwić panu młodemu wycofanie się z danego słowa, gdyby panna okazała się nie spełniać oczekiwań narzeczonego. Choć więc ukrywanie sukni wydaje się nie mieć obecnie żadnego sensu, to wedding plannerzy przekonują, że niespodzianka, jaką sprawia kobieta ślubną stylizacją dodaje uroczystości emocji. Pierwsze wrażenie działa bowiem najmocniej!
Sypanie ryżem
Obsypywanie pary młodej ryżem, płatkami róż lub drobnymi monetami jest często spotykanym widokiem na polskich ślubach. Zwyczaj ten można wywieść jeszcze z czasów starożytnych - ryż lub ziarna zbóż miały symbolizować obfitość, szczęście i płodność. Innym wyjaśnieniem tego zwyczaju jest karmienie złych duchów, które pożywione ryżem miały dać spokój nowożeńcom. Z kolei w średniowieczu to para młoda rzucała monety tłumowi zebranemu z tej okazji przed kościołem.
Wybór daty ślubu

Przesądy zabraniają zawierania małżeństwa w miesiącach, które w swojej nazwie nie mają litery „r”. Pierwsza litera słowa „rodzina” ma bowiem być gwarancją trwałości związku i szczęśliwego pożycia. Styczeń, luty, kwiecień, maj, lipiec i listopad, jako miesiące pozbawione szczęśliwej literki nie są więc najlepszym czasem na ślub. Majowe zaślubiny mogą, zgodnie z przesądem, okazać się pechowe. Dobrym czasem dla młodej pary są z kolei święta - Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Najbardziej sprzyjającym dniem tygodnia jest oczywiście sobota, a dni dla ślubów pechowe to poniedziałek i piątek. Przesądom ślubnym podlegają również godziny - powinny być równe, na przykład 16.00, a nie 15.30. Raz wybranej daty i godziny ceremonii nie powinno się już zmieniać, takie bowiem niezdecydowanie to gwarancja nieszczęścia. Dobrym znakiem jest piękna pogoda, choć niektórzy uważają, że deszcz jest znakiem błogosławieństwa. Odgłosy grzmotów w dniu ślubu uważane są jednak za złą wróżbę na przyszłość.
Przeniesienie przez próg
Pan młody powinien przenieść swoją wybrankę przez próg domu weselnego - ten zwyczaj jest częścią polskiej obyczajowości ślubnej po dziś dzień. Jego historia sięga swoimi korzeniami czasów starożytnego Rzymu, kiedy wierzono, że próg domu jest zamieszkały przez duchy, a przeniesienie kobiety ponad nim, ma chronić małżeństwo przed ich wpływem. W dawnej Polsce symbolizował z kolei symboliczne przejście panny spod opieki rodziców do domu małżonka. Dziś interpretowany jest raczej jako romantyczny gest pana młodego, który niosąc na rękach ukochaną pokazuje jej swoją rycerskość i gotowość do poświęceń.