One tego potrzebują!

- Każde działanie może tylko pomóc, a sprawca przemocy poczuje, że nie jest bezkarny - mówi Renata Durda, kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”

Pomoc krzywdzonym nie jest równoznaczna z byciem świadkiem w sądzie
Pomoc krzywdzonym nie jest równoznaczna z byciem świadkiem w sądzie123RF/PICSEL
Zdarza się, że ofiara broni krzywdzącego i kłamie, żeby go chronić.

Co robić, kiedy widzimy kobietę, którą szarpie partner, lub słyszymy odgłosy awantury u sąsiadów?

Renata Durda: - Jeśli mamy odwagę i możliwości, żeby podjąć interwencję, mówimy stanowczo: "Proszę natychmiast przestać bić/szarpać tę panią. To, co pan/pani robi, jest w Polsce zabronione". Ale jeśli obawiamy się o własne bezpieczeństwo, to wzywamy policję.

Zwykle boimy się, że nasze wtrącenie się może pogorszyć sytuację ofiar...

- Ich sytuacja jest wystarczająco zła i każde działanie może tylko pomóc, a sprawca przemocy poczuje, że nie jest bezkarny. Często nie doceniamy siły kontroli społecznej nad zachowaniami ludzkimi. Tymczasem świadomość, że jesteśmy obserwowani, dyscyplinuje większość osób. Krzywdzone mogą poczuć, że mają sprzymierzeńca i że ktoś jest gotów stanąć po ich stronie. One bardzo tego potrzebują, choć czasem ich zachowanie nie wskazuje na to, bo odrzucają pomoc z powodu strachu.

- Zdarza się, że ofiara broni krzywdzącego i kłamie, żeby go chronić. Odpowiedzialne za to są mechanizmy tworzące się w takich relacjach, tzw. cykle przemocy - do nich należy faza miodowego miesiąca i syndrom sztokholmski. Przemoc stosowana wobec bliskich uszkadza zdolność do samoobrony. Sprawca tak długo i skutecznie "narusza" poczucie wartości ofiary, że traci ona wiarę w to, że zmiana jej patologicznej sytuacji jest możliwa.

Świadkowie często nie interweniują, bo nie chcą zostać wciągnięci w długie procedury sądowe.

- Pomoc krzywdzonym nie jest równoznaczna z byciem świadkiem w sądzie. W niewielkim procencie spraw związanych z przemocą dochodzi do postępowań karnych. Często pokrzywdzeni rezygnują z tej drogi. Gdy zostaniemy wezwani na świadka, zwykle chodzi o jednorazowe stawienie się w sądzie. Jeśli zależy nam na bezpieczeństwie i poczuciu sprawiedliwości, to chyba niezbyt wysoka cena.

- Statystyki naszej poradni telefonicznej sprzed 20 lat pokazują, że zaledwie parę procent dzwoniących to byli świadkowie przemocy, dziś to niemal połowa. Większość społeczeństwa jest wrażliwa i chce pomóc.

Zobacz także:

PANI 6/2015

PANI
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas