Pierwsza sprawdzisz
Chciałabyś się przekonać, jak działa krem, zanim wszyscy będą mogli go kupić? Zależy ci na tym, żeby mieć wpływ na jego konsystencję lub zapach? Może powinnaś zostać testerką...
Wszystko pod kontrolą
2004 roku w Unii Europejskiej wprowadzono zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach. Może więc teraz, jak w filmach science fiction, myszy i króliki doświadczalne zastąpiono ludźmi? - To nie tak - tłumaczy biolog dr Monika Pasikowska, kierownik Laboratorium Naukowego Lirene. - Ochotnicy oceniają skuteczność, zapach i konsystencję kosmetyku. Ale zanim go dostaną, toksykolodzy i biolodzy analizują każdy składnik i sprawdzają, jak działa np. na sztucznych modelach naskórka. A technolodzy i mikrobiolodzy zatwierdzają jakość produktu. Dopiero gdy spełni on wymogi bezpieczeństwa, dajemy go do przetestowania ochotnikom. Takie badania przeprowadzamy od dawna. Kilkanaście lat temu ochotników szukaliśmy wśród znajomych. Ale z roku na rok przybywało nowości i potrzebowaliśmy coraz więcej osób do badań. Stworzyliśmy więc bazę danych ochotników. Teraz jest w niej ponad trzy tysiące osób - dodaje. Marki Ziaja, Miraculum i Dax Cosmetics też mają swoje listy chętnych do udziału w badaniach.
Poszukiwany, poszukiwana
Co trzeba zrobić, by do nich dołączyć? Odwiedzaj internetowe portale społecznościowe, np. Facebooka, i strony polskich marek kosmetycznych. Tam najczęściej pojawiają się ogłoszenia o poszukiwaniu chętnych do testów. Beata Wawrzyniak z Warszawy dowiedziała się o takiej akcji od znajomej. A Ewa Karbowniczek, czytelniczka TS, przeczytała o tym kilka lat temu w naszym magazynie, w tekście o dr Irenie Eris. Zadzwoniła do Centrum Naukowo- Badawczego. Od tej pory bywa tam regularnie i "sprawdza" na sobie kolejne kosmetyki Dr Eris. W większości firm zasady są podobne - wystarczy przyjść lub zadzwonić do laboratorium, opisać swój typ skóry, podać wiek i dane kontaktowe. Uwaga, zgłoszenie nie oznacza, że od razu weźmiesz udział w badaniu. Jednak są na to duże szanse.
Uwaga, polskie firmy kosmetyczne najpilniej poszukują testerek poniżej dwudziestu i powyżej sześćdziesięciu lat.
- W zeszłym roku przeprowadziliśmy 205 testów. W każdym bierze udział ok. 30 osób - mówi Ewa Wypijewska, specjalista ds. badań in vivo (łac. na żywym organizmie) z Centrum Naukowo- -Badawczego Dr Irena Eris. - Ochotników dobieramy tak, by posiadali typ cery, do której przeznaczony jest produkt. Trzeba mieć zmarszczki, żeby sprawdzić, czy przeciwzmarszczkowy krem działa. Co zwiększa prawdopodobieństwo wzięcia udziału w teście? Powinnaś używać wcześniej preparatów podobnych do tego, jaki będziesz sprawdzać. Trudno ocenić płyn micelarny, skoro do tej pory stosowałaś mleczka do demakijażu.
Jeśli spełniasz wymagania firmy, szanse, że ktoś zadzwoni do ciebie z propozycją udziału w badaniach, rosną. Ewa takie zaproszenia dostaje średnio dziesięć razy w roku. Beata rocznie ocenia pięć nowości. Parę lat temu zachęciła do tego także męża. Teraz razem testują kosmetyki.
Metoda badawcza
Dostałaś zaproszenie? Przekonaj się, czego możesz oczekiwać. - Przed testem robimy ochotnikom analizy skóry - mówi Ewa Wypijewska. - I czasami okazuje się, że ktoś ma inny typ cery niż mu się wydawało. A to może wykluczyć z testów. Zdarza się też, że dojrzałe kobiety mają tak zdrową skórę, że nie ma w niej czego naprawiać. Nie sprawdzą więc skuteczności kremu, za to mogą ocenić, czy jest przyjemny w użyciu. Gdy kilku osobom nie spodoba się zapach czy kolor kosmetyku, wraca on do laboratorium, nawet jeśli okazał się skuteczny. Poprawia się go do czasu, aż kobiety dobrze go ocenią. Jednak udział w badaniach to nie tylko przyjemność, ale też obowiązek. Najpierw dostaniesz instrukcję, jak używać kosmetyku. Preparat zamknięty jest w prostym opakowaniu testowym oznaczonym zaszyfrowanym kodem. Nie znasz jego nazwy, wiesz tylko, jak działa, np. nawilża lub wygładza cerę. Aby się przekonać, czy jesteś zadowolona z efektów, będziesz musiała go stosować 4 tygodnie - tyle średnio trwa badanie skuteczności kremu.
W tym czasie możesz używać mleczka do demakijażu, toniku czy preparatu pod oczy, które stosowałaś do tej pory. Ale nie możesz nakładać na twarz innego kremu, korzystać z solarium, zabiegów w salonach kosmetycznych i gabinetach medycyny estetycznej. Jeśli nic niepokojącego się nie dzieje po 14 dniach, i na koniec testu przyjeżdżasz do laboratorium na kontrolę stanu skóry. - Badania są bezbolesne - mówi Beata Wawrzyniak, testerka z wieloletnim doświadczeniem. - Dermatolog przykłada do skóry głowice specjalistycznych urządzeń i mierzy poziom jej nawilżenia, natłuszczenia, elastyczności i gładkości. - Jeśli z analiz wynika, że kosmetyk dał dobre efekty, a do tego jest przyjemny w użyciu, zapisuję jego kod. A potem dzwonię do laboratorium z pytaniem, czy krem jest już w sprzedaży i jak się nazywa - mówi Beata Wawrzyniak. Zazwyczaj trzy miesiące po zakończeniu badań kosmetyki trafiają do drogerii. Oczywiście pod warunkiem, że zaliczyły test celująco.
Bilans zysków i strat
Korzyści z udziału w teście jest wiele. Nie tylko poznasz nowy kosmetyk, ale też przekonasz się, w jakiej kondycji jest twoja skóra i jak zadziałał na nią preparat, który sprawdzałaś. A co, jeśli wywoła podrażnienie lub reakcję alergiczną? To zdarza się rzadko. Ale Ewa Karbowniczek ma bardzo wrażliwą cerę wokół oczu i kilka badań musiała przerwać, bo krem ją podrażnił. - W takich przypadkach kończymy test i konsultujemy się z dermatologiem. Badanie - np. tzw. test płatkowy, podczas którego nakłada się na skórę osobno każdy ze składników - pomaga ustalić, na jakie substancje uwrażliwiona jest skóra. Dzięki temu dowiesz się, jakich składników unikać. Nawet z kryzysowej sytuacji da się wyciągnąć korzyści.
W Centrum Naukowo-Badawczym Eris oprócz kosmetyków testowane są też zabiegi upiększające twarz i ciało! Wtedy możesz bezpłatnie skorzystać z całej serii. - Rok temu oceniałam egzotyczne zabiegi na ciało. To był jeden z najprzyjemniejszych testów! - mówi Ewa Karbowniczek. Wizyta w spa raz w tygodniu? Świetnie. Ale na testach kosmetyków można też zarobić.
Laboratorium piękna
Niezależne laboratoria specjalizujące się w badaniu kosmetyków często płacą za udział w teście. Takie ośrodki są w całej Polsce. Ochotników nie brakuje, ale laboratoria ciągle poszukują chętnych do współpracy. - Podpisujemy z nimi umowę o dzieło, wynagrodzenie zależy od trudności i czasu trwania badania - wyjaśnia Agata Szczuka z gdańskiego laboratorium Dermscan. - Czasem wystarczy przyjść do nas dwa, trzy razy na kontrolę kondycji skóry. Ale są też takie testy, które wymagają spędzenia np. ośmiu godzin w pomieszczeniu o tej samej temperaturze, wilgotności i pod stałą kontrolą dermatologów. To jak praca na pełnym etacie. Dlatego ogłoszenia o poszukiwaniu chętnych można znaleźć m.in. na portalach z ofertami pracy. I na stronie internetowej laboratorium. Chcesz się zgłosić na ochotnika? Wypełnij szczegółową ankietę na www.dermscan.pl Tak trafisz do bazy danych. Z niej wybierane są osoby do standardowych badań kremów czy balsamów. Jednak jeśli testowany ma być preparat specjalistyczny, np. dla dzieci, na stronie laboratorium pojawiają się specjalne ogłoszenia. Kiedy pisałam ten tekst, poszukiwano dzieci do testowania żelu do kąpieli (pod kontrolą dermatologów i pediatrów). Czy to etyczne? O tym muszą już zdecydować rodzice.
Izabela Nowakowska
Twój Styl 9/2012