W blokach PRL był oczywistością. Dzisiaj parkiet jest symbolem luksusu
A na podłogę co położymy? Panele! Stosunkowo tanie, łatwe w montażu, wytrzymałe, dające różnorodne możliwości aranżacji, przez ostatnie dekady królowały w naszych mieszkaniach. Teraz jednak, na fali zainteresowania stylem mid century modern, do łask wraca podłoga w stylu retro. Konkretnie: parkiet.

W dworku i w bloku
Parkiet długo królował we wnętrzach. Znany już w starożytności, zdobiący pałace i szlacheckie rezydencje, układany w przedwojennych kamienicach, w PRL-owskich blokach również stanowił jeden z najpopularniejszych typów posadzki. Jego kształt i sposób wykonania zmieniał się na przestrzeni lat. Przedwojenne posadzki wykonywane były z nieco szerszych i dłuższych klepek niż te, montowane w PRL. Różne były i są też sposoby układania parkietu - choć zwykle słowo to kojarzy się z klasyczną jodełką, klepki montuje się również w tzw. karo, cegiełkę, drabinkę, pasy krakowskie. Jeśli inwestor ma fantazję (i środki) z różnorodnych kawałków drewna na podłodze może tworzyć całe geometryczne kompozycje.
W ostatnich dekadach klasyczny parkiet został jednak wyparty przez panele. Tańsze i łatwe w montażu, były chętnie wybierane przez osoby wykańczające wnętrza.

Wady i zalety parkietu
Teraz jednak parkiet wraca do łask. Nic dziwnego - naturalne drewno przydaje wnętrzu ciepła i przytulności, a geometryczne, rytmiczne wzory, w które układają się klepki, dodają mu eleganckiego, ponadczasowego charakteru. Parkiet dobrze komponuje się z wystrojem w stylu klasycznym, mid century modern, paryskim i nowojorskim. W jego towarzystwie dobrze będą prezentować się zarówno meble w estetyce bauhaus jak i te, utrzymane w klimacie wzornictwa powojennego modernizmu. Tak lubiany w Polsce, nieco ciężki styl dworkowy, również polubi się z parkietem.
Wolę najgorszy parkiet niż najlepsze cokolwiek innego
Poza wizualnymi zaletami, parkiet ma również atuty funkcjonalne. Jest materiałem trwałym, który wielokrotnie można poddawać renowacji. Zapewnia dobrą izolację akustyczną i termiczną. Obcowanie z nim jest też po prostu przyjemne. Drewno łatwo przewodzi ciepło, w przeciwieństwie do płytek czy paneli z tworzyw sztucznych, stawanie bosą stopą na parkiecie jest komfortowym doświadczeniem. - Wolę najgorszy parkiet niż najlepsze cokolwiek innego - mówi Monika, żyjąca w mieszkaniu z parkietem w bloku, budowanym w PRL. - Nie przeszkadza mi, że nasz już się nieco znosił. Mąż czasem przebąkuję, że chce położyć winyl na denerwujące go rysy. Nie ma mojej zgody na to.

Parkiet ma jednak swoje wady. Jest podatny na zarysowania i zabrudzenia, może również ulec zawilgoceniu. Wystarczy nieuwaga np. przy przestawianiu mebli lub podlewaniu stojących na podłodze kwiatów, by uszkodzić drewnianą powierzchnię.
Te wady i zalety świetnie znają ci, którzy na co dzień żyją w mieszkaniu z parkietem:
- Jestem człowiekiem, który lubi parkiet, bo to jest rzecz ponadczasowa i zawsze wygląda glamour. - mówi Tomasz, wynajmujący mieszkanie na Dolnym Śląsku. - Jednak w wynajmowanych mieszkaniach stan drewnianych posadzek często pozostawia wiele do życzenia. Odpryski i zarysowania są widoczne, co wpływa nie tylko na estetykę, ale również na higienę. Możesz szorować, a i tak brud wejdzie w rysy i szczeliny.
Jak wstajesz rano boso na parkiet, to wstajesz na luksus. Nawet jeśli wstajesz lewą nogą.
Bywa również, że specyfika parkietu jest przyczyną małych, wnętrzarskich przygód.
- Ostatnio przechowywałem w pokoju lodówkę, którą miał zabrać współlokator. Dmuchałem i chuchałem, żeby nie wyciekło, ścierałem wodę na bieżąco - kontynuuje opowieść Tomasz. - Myślałem, że nic nie będzie, że parkiet bez problemu tę akcję "przeżyje", a ten się wybrzuszył. Potem modliłem się, żeby klepki nie odpadły. Odpadły. Jednak gdy posadzka wyschła, włożyłem je na miejsce, wyrównałem, docisnąłem nogą i jest ok. Jak mawia moja mama: parkiet to parkiet. A ja dodam, że jak wstajesz rano boso na parkiet, to wstajesz na luksus. Nawet jeśli wstajesz lewą nogą.
Ile kosztuje nowy parkiet?
Jeśli na parkiecie widać już upływ czasu, warto poddać go renowacji. Koszt cyklinowania i lakierowania tego typu posadzki to około 80-150 zł za m2. W przypadku 50 metrowego mieszkania mówimy więc o wydatku rzędu 5 tys. złotych (zakładając, że w częściach takich jak korytarz czy łazienka parkietu nie mamy). Suma ta wydaje się drobną kwota w porównaniu do ceny, jaką trzeba zapłacić za nową drewnianą posadzkę. W zależności od rodzaju drewna, metr kwadratowy może kosztować:
- ok. 200 zł/m2 za parkiet sosnowy czy jesionowy,
- 250 zł/m2 za parkiet dębowy,
- ok. 300 zł/m2 za parkiet z drewna egzotycznego.
Do ceny zakupu materiału należy doliczyć jeszcze koszt robocizny.

Nic więc dziwnego, że ci, którzy kupują mieszkanie z rynku wtórnego z ułożonym już parkietem, mówią zwykle o sporym szczęściu. Ci zaś, którym takiej transakcji sfinalizować się nie udaje, czasem decydują się na parkiet z recyklingu. - Moi znajomi, wykonując rozbudowę nieruchomości, marzyli o parkiecie. Tyle, że dziś to bardzo droga inwestycja. Nie chcieli jednak rezygnować. Znaleźli więc w internecie używane klepki, ułożyli, wycyklinowali, polakierowali i jest pięknie - opowiada Monika.
Uwaga na subit. Lepka niespodzianka pod parkietem
Owo szczęście, towarzyszące zakupowi mieszkania z ułożonym już parkietem, w niektórych przypadkach może jedna szybko przerodzić się w problem. Wszystko z powodu nie tyle samego parkietu, co substancji, która kryje się pod nim. W PRL, zwłaszcza w latach 80., część parkietów montowana była z wykorzystaniem subitu - substancji powstałej ze zmieszania asfaltu, wypełniaczy, plastyfikatorów i rozpuszczalników. Nazywany też lepikiem asfaltowym, może wydzielać benzopireny - substancje, które znajdziemy również np. w dymie tytoniowym i smogu ulicznym, których wdychanie jest niebezpieczne dla zdrowia.

Jak rozpoznać, że pod naszym parkietem jest subit? Niestety, bez wykonania "odkrywki" nie uda się zdiagnozować jego obecności. By sprawdzić, w jaki sposób zamontowany został nasz parkiet, trzeba po prostu zdemontować jedną z jego klepek. Jeśli pod drewnem znajdziemy ciemną, lepką maź o zapachu przypominającym smołę, to znaczy, że mamy powody do niepokoju.
Dla jednych - rarytas, dla innych - element do wymiany
O wracającej modzie na parkiet mówi się ostatnio dużo. Zdjęcia pomieszczeń ze lśniącą, drewnianą podłogą pojawiają się we wnętrzarskich pismach i poświęconych designowi serwisach internetowych. Jednak, mimo tej popularności, wciąż zdarzają się osoby odporne na jego urok.
Znajomy doniósł mi: a wiesz, że w tym mieszkaniu babci, to nowy właściciel zerwał ten piękny parkiet?
- Moja babcia jakiś czas temu sprzedawała mieszkanie. Lokal co prawda do odświeżenia, za to na podłodze piękny parkiet, zadbany, zero uszczerbku. Tam nawet nie można było mówić o rysach, bo dla dziadków to było takie trochę "oczko w głowie". Pamiętam ile było zamieszania, jak kilka lat temu parkiet przechodził cyklinowanie i lakierowanie, bo miało być zrobione, jak trzeba. I było - wspomina Natalia, której babcia mieszkała w bloku z PRL. - Zatem jakie było moje zdziwienie, kiedy całkiem niedawno znajomy doniósł mi: a wiesz, że w tym mieszkaniu babci, to nowy właściciel zerwał ten piękny parkiet? Dwa razy dopytałam, czy aby na pewno chodzi o byłe mieszkanie babci, ale tak, w czasach kiedy parkiet to hit wnętrzarskiego designu i wielki wydatek, ktoś po prostu zmienił go na zwykłe, marketowe panele.
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że wraz ze wzrostem wrażliwości estetycznej społeczeństwa wybór "oryginalnego", "naturalnego" i "tradycyjnego" na rzecz "masowego", będzie coraz rzadszą decyzją.