Porno dla dam?
Czy aktorka porno może być feministką? Czy przypadkiem jedno nie wyklucza drugiego? Madison Young twierdzi, że można pogodzić jedno z drugim, a pracując w sex biznesie ma wpływ na to, w jaki sposób kobiety w ogóle są przedstawiane w produkcjach, w których bierze udział. Mam nadzieje, że uda mi się dowiedzieć nieco więcej od niej samej już za miesiąc, kiedy to będzie gościć w moim ulubionym przybytku na Manhattanie.
W świecie filmów dla dorosłych zbliża się odwilż. Kobiecy glos zaczyna być słyszalny, choć na razie bardzo cicho. Sama, kiedy pierwszy raz usłyszałam termin „damskie porno" miałam mieszane uczucia.
Czym właściwie jest owe porno dla dam? I co jest złego z ‘normalnymi’ filmami porno?
Podobno większość kobiet za pornosami nie przepada. Powodów jest wiele: za ostro, zbyt odrealnione, skoncentrowane na samej fizjologii, wytryski na twarz (?). Tutaj muszę wtrącić, że osobiście nie rozumiem dlaczego ejakulacja na twarz jest aż tak karygodna, ale podobno większość ‘normalnych’ kobiet uznaje to za poniżające.
No tak, większość... a wspominałam już, że nigdy nie uchodziłam za normalną? ;)
Osoby związane z sex biznesem dostrzegły, że nagle, dotąd cicho siedzący, doszedł nowy gatunek widza. Aby tego widza przyciągnąć, zaczęli robić porno właśnie na niego zorientowane. Przebrnęłam przez sporą część tych ‘materiałów’ i... nie jestem zadowolona z tego co znalazłam.
Jak facet bierze się za robienie filmu, który ma podniecać kobiety, to wiadomo, że wyjdzie nieporozumienie.
I wyszło: potwornie przesłodzone. Romantycznie, prawie bez detali anatomicznych, za to z cukierkowo romantyczną muzyką, obowiązkowy sex przed płonącym kominkiem i kwiaty. To my aż takie proste jesteśmy?!
Śmiem twierdzić, że filmy te nadają się dla nastolatek przed inicjacją seksualną. Pokazanie czegoś takiego już odrobinę starszej widowni mogłoby się źle skończyć.
Jako, że przeciwności losu zachęcają mnie do działania jeszcze bardziej, nie poddałam się. Warto było szukać, znalezisko okazało się wystarczającą nagrodą samo w sobie.
Erika Lust i jej Five Hot Stories for Her jest filmem rewelacyjnym. Pięć historii, które mają sensowną fabule, atrakcyjnych bohaterów, niezłe ujęcia i fajną muzykę. Ani jedna dziewczyna nie ma silikonowych balonów, jest za to śliczna Azjatka z uroczymi maleństwami uwieńczonymi ciemnymi sutkami, mniam. Każda z historii jest inna, każda trwa około 15 - 20 minut, naprawdę apetyczny kąsek. Są dwie urocze lesbijki (z wspomniana pyszną Azjatką), jest także dwóch gejów, ale i fajna opowiastka BDSM, i dziewczyna z dwoma przystojniakami, a także standard 1+1.
Naprawdę, dla każdego cos miłego. A, byłabym zapomniała, wytryski na piersi także są, widać niektóre kobiety wiedzą, że od tego się nie umiera.
Z ochotą obejrzę inne filmy zrobione przez Erikę Lust, podoba mi się jej wizja kobiecej seksualności i sposób w jaki ją sportretowała. Pokazała kobietę z krwi i kości, jej codzienność, pasję, pożądanie.
Taką, jaką każdy z nas spotyka codziennie na ulicy, w metrze, czy w sklepie.