Purity Balls, czyli bale dziewic. "Nie potrzebuję chłopaka, bo mam tatę"
Wydawać by się mogło, że obsesja na punkcie dziewictwa i myślenie, że czystość świadczy o wartości kobiety nie jest już znakiem naszych czasów. Lecz czy słyszeliście o balach dziewic? Ich tradycja bynajmniej nie sięga średniowiecza, a jest amerykańskim wymysłem końca XX wieku.
Każdy, kto miał okazję oglądać popularny serial "Opowieść podręcznej" wie, jak groźny może być fanatyzm religijny i obsesja na punkcie kontrolowania cudzego życia seksualnego. Kto natomiast serialu nie widział, a pamięta co nieco z historii w szkole, doskonale wie, co było źródłem wypraw krzyżowych. Również dziś ów fanatyzm religijny można dostrzec w nagonce na środowiska LGBT, której podłoże leży w walce o dalsze wpływy kościoła.
Jednym z przykładów tego, do czego doprowadza dychotomia myślenia spowodowana religijnym zaślepieniem są "bale dziewic", czyli "purity balls" organizowane w Stanach Zjednoczonych. Przykład ten jest oczywiście porównywalnie mniej groźny, jednak wzbudza spore kontrowersje nie tylko za oceanem.
Czym są bale dziewic?
"Bale dziewic", czyli "purity balls", to popularne w Stanach Zjednoczonych uroczystości organizowane przez konserwatywne środowiska chrześcijańskie. Podczas takiego balu w centrum zainteresowania są ojcowie i ich córki. Nie bez powodu na pierwszym miejscu są ojcowie, bowiem to oni składają przysięgę:
Biorąc Boga na świadka, jako autorytet i obrońca mej córki, przysięgam uroczyście chronić jej czystości.
I chociaż w całym wydarzeniu chodzi o życie seksualne młodych dziewczyn, te wydają się być na drugim planie. Dziewczynki w wieku nawet od pięciu lat do wieku nastoletniego zobowiązują się, że będą trwały w czystości aż do ślubu. I nie chodzi tu tylko o przedmałżeński seks. W zakres tej przysięgi wchodzą także pocałunki, przytulanie, a nawet randkowanie. Ich przysięga brzmi następująco:
Przysięgam Bogu, samej sobie, jak i swojej rodzinie, że pozostanę czysta, zarówno w myślach, jak i w czynach, aż do dnia zamążpójścia.
Historia "purity balls"
Czytając opis ceremonialnych balów czystości można wnioskować, że są one archaicznym wymysłem mającym swe źródło w średniowieczu. "Purity balls" są jednak stosunkowo młode. Choć tego typu przysięgi córki składały Bogu i swoim ojcom wcześniej, pierwsza tak oficjalnie nazwana ceremonia odbyła się w 1998 roku w Colorado Springs w Ameryce. Zorganizowało ją ewangelickie małżeństwo, Randy i Lisa Wilson, rodzice pięciu córek, którzy chcieli tym wydarzeniem podkreślić potęgę i wartość zachowania czystości do ślubu. Wilson powiedział również, że idea "balu dziewic" nie była wytworem ruchu abstynencji seksualnej, lecz zrodziła się z jego pragnienia pomocy ojcom w nawiązaniu silnych relacji z córkami opartych na miłości i zaufaniu. Jego zdaniem takie relacje mają ustrzec dziewczęta od poszukiwań seksualnych z chłopcami, ponieważ miłość tę znajdą w ojcowskich ramionach.
To właśnie Randy i Lisa Wilson są jednymi z bohaterów dokumentu "Purity Balls: Lifting the Veil on Special Ceremony", który jest doskonałym studium tego, jak religijny fanatyzm może stać się książkowym materiałem na psychologiczną analizę.
Nie potrzebuję chłopaka, bo mam tatę
"Mówisz o sobie jako o chłopaku twojej córki. To powoduje, że ludzie, którzy to słyszą, mogą czuć się niekomfortowo. To dość freudowskie" - zasugerowała dziennikarka Cynthia McFadden w rozmowie z Ronem Johnsonem, pastorem i ojcem dziewczynki, która była przygotowywana do balu dziewic. Odparł, że nie rozumie, dlaczego w dzisiejszej kulturze coś tak niewinnego, jak pójście ojca z córką na randkę może się źle kojarzyć. "Nie myślałem o Freudzie, tylko o spędzeniu dobrego czasu z moją córką. Zachęcam moje córki do siadania mi na kolanach, przytulamy się, siedzimy razem przy kominku. Nie ma w tym absolutnie żadnego podtekstu seksualnego" - dodał pastor.
Dziennikarka zasugerowała pastorowi, że w psychiatrii dość oczywistym jest podejście mówiące o tym, że dorastanie polega na stopniowym odseparowywaniu dzieci od rodziców po to, by znalazły własną ścieżkę i stały się niezależne. Niestety, nie w kulturze, gdzie dziewictwo stanowi o wartości kobiety. "Uważam, że Jezus był lepszy od Freuda i wolę rady Jezusa" - odparł ojciec przygotowujący swoją córkę do "purity ball".
Jego nastoletnia córka nie wyrażała sprzeciwu wobec tego, że to ojciec będzie decydował o jej przyszłych relacjach, życiu seksualnym, a także - co może wydawać się dość przerażające - o wyborze przyszłego męża.
Znajomi często pytają mnie: "Caroline, masz chłopaka? Chodźmy na podwójną randkę!". Nie potrzebuję chłopaka bo mam tatę. I Jezusa.
- mówi w dokumencie 12-letnia wówczas Caroline Johnson, córka pastora, na kilka dni przed ceremonią "purity ball".
Również córka założycieli tradycji "balów dziewic", którzy od ponad dwudziestu lat organizują takie wydarzenia w Ameryce, popierała tę ideę. Swojego męża pierwszy raz pocałowała dopiero na ślubnym kobiercu, a jeszcze przed ślubem wyrażała głębokie uznanie dla idei zachowania czystości do ślubu i powierzenia swojej intymnej sfery ojcu. "Nie mam potrzeby, by odwiedzać bary czy spędzać czas w jakichś konkretnych miejscach, z konkretnymi ludźmi, bo wybrałam wyższe standardy życia. Numerem jeden jest mój tata i relacja, którą mam z rodzicami, którzy pokazują mi, jak mieć niesamowite, zdrowe życie" - opowiadała w dokumencie "Pledging My Purity To Dad" (Ślubując tacie moją czystość).
Wbrew kontrowersjom, które wzbudzają "bale dziewic" i sama idea ślubowania Bogu i swoim ojcom czystości do ślubu, praktyki te są dość popularne w Ameryce i jak się okazuje - nie tylko. "Bale dziewic" praktykowane są w 48 stanach i aż 17 innych krajach. Według badań opublikowanych przez "Glamour" w 2006 roku wynikało, że aż 16 proc. dziewcząt w Ameryce podpisało deklaracje, w których zobowiązały się do zachowania dziewictwa do ślubu.
Ciężko jednak mówić o świadomej decyzji w przypadku, gdy w wieku kilku lub kilkunastu lat nie wie się jeszcze czego dotyczy takie zobowiązanie. Badania wykonane przez National Longitudinal Study of Adolescent Health pokazały, że aż 88 proc. osób, które zobowiązały się do wstrzemięźliwości seksualnej do czasu ślubu nie wytrwało w swoim (lub swoich ojców) postanowieniu.
Niepokojące były też badania, z których wynikało, że częstość chorób przenoszonych drogą płciową była znacznie wyższa w środowiskach, w których deklarowano wstrzemięźliwość seksualną do ślubu w porównaniu do środowisk, w których taka deklaracja nie padła. "Deklarujący czystość rzadziej niż niedeklarujący używają prezerwatyw, więc jeśli uprawiają seks, jest to mniej bezpieczne" - stwierdził dr Peter Bearman, socjolog z Columbia University, który pomagał zaprojektować badanie.
Więcej szkody niż pożytku
Sporą kontrowersję wzbudza nie tylko sama idea przysięgi, lecz także zdjęcia z "balów dziewic". Dziewczynki przygotowują się do nich tygodniami, ćwiczą układy taneczne, a w dniu ceremonii kręcą włosy, nakładają makijaże i ubierają się w białe suknie. Ich ojcowie są zazwyczaj ubrani w czarne fraki, a podczas balu tańczą ze swoimi córkami. Brzmi to trochę, jak przygotowania panny młodej do ślubu, czego dowodem są dość dwuznaczne lub przynajmniej wprawiające w dyskomfort zdjęcia z takich ceremonii.
Jednak tym, co stanowi największe zagrożenie w przypadku "balów dziewic" i deklaracji składanych ojcom, jest budowanie poczucia w młodych kobietach, że to czystość stanowi o ich wartości i jest czymś najcenniejszym. "Kiedy podpisujesz zobowiązanie wobec ojca, że zachowasz dziewictwo, twoja seksualność w zasadzie jest ci odbierana, dopóki nie podpiszesz kolejnego kontraktu, małżeńskiego" - stwierdza Eve Elsner, aktywistka i dramatopisarka.
Dodatkowo, przy tego typu deklaracjach pojawia się kolejny, bardzo niebezpieczny aspekt. W momencie, w którym od najmłodszych lat dziewczynkom wmawia się, że czystość jest ich nadrzędną wartością, w przypadku napaści seksualnych maleje szansa na zgłoszenie tego przez ofiarę. Elizabeth Smart, która jest obecnie działaczką na rzecz walki z wykorzystywaniem seksualnym dzieci, w wieku 14 lat została porwana i była gwałcona przez dziewięć miesięcy. Wprost mówi o tym, co wywołała w niej edukacja oparta na abstynencji seksualnej podkreślając, że właśnie przez tę edukację czuła się "brudna i winna" po tym, jak ją zgwałcono.
"Kto dysponuje ludzką seksualnością, ten dysponuje nieograniczoną władzą" - powiedział Tomasz Stawiszyński w jednej z audycji radiowych "Kwadrans filozofia" w TOK FM. I chociaż odnosił się on bezpośrednio do kontroli, którą kościół katolicki chce sprawować nad seksualnością swoich wiernych i do autoryzowania im dostępu do seksu, cytat ten także w tym przypadku ma swoje potwierdzenie.
Czym bowiem jest nakłanianie drugiego człowieka do tego, by przysięgał przed kimkolwiek - Bogiem, księdzem czy ojcem - wstrzemięźliwości seksualnej? Poza tym, że próbą kontroli, to z pewnością wzbudzaniem lęku. Lęku, który na ludzką seksualność rzuca światło czegoś grzesznego i czegoś, czego powinniśmy się wstydzić.
Przysięgi te stawiają czystość na piedestale, który powstrzymywanie się od seksu przed ślubem czyni nadrzędną wartością kobiety, a każde złamanie tej zasady sprawia, że jest ona pozbawiona tego wyjątkowego daru, jakim jest dziewictwo, a w efekcie - ma czuć się mniej wartościowa.
Czytaj także: