Urodziny dyktatora. Jak świętował Józef Stalin?
Józef Stalin siał postrach na równi wśród wrogów, jak i przyjaciół. I choć mógł czuć się samotny, otoczony pochlebcami nigdy nie był sam. W jego rządach i w jego zbrodniach wspierali go mężczyźni i kobiety, którzy ślepo lub z wyrachowaniem wykonywali jego rozkazy. Żyli w jego cieniu, w strachu przed nim i najczęściej byli przez niego zdradzani. Simon Sebag Montefiore w książce "Stalin. Dwór czerwonego cara" opiera się na niepublikowanych wspomnieniach, wywiadach ze świadkami wydarzeń i nowych dokumentach archiwalnych. Przedstawiamy fragment o obchodach 70. urodzin Stalina oraz jego spotkaniu z Mao Tse-tungiem, przywódcą Chińskiej Republiki Ludowej.
O 18:00 Mao i Stalin spotkali się po raz pierwszy w "Kąciku". Dwaj komunistyczni tytani stulecia, fanatycy, poeci, paranoicy, chłopi wyniesieni do rządzenia imperiami, których historia była ich obsesją, bezlitośni mordercy milionów i dyletanccy dowódcy wojskowi, zamierzali urzeczywistnić najgorszy koszmar Ameryki: traktat chińsko-radziecki, który miał być ostatnim wielkim osiągnięciem Stalina. Mimo to przyglądali się sobie chłodno z olimpijskich wyżyn swej megalomanii. Mao poskarżył się, że "przez długi czas odsuwano go na bok".
- Teraz jesteście zwycięzcą, a zwycięzców się nie krytykuje - odparł Stalin. - Macie jakieś pomysły albo życzenia?
- Przyjechaliśmy tu osiągnąć coś - oznajmił Mao - co nie tylko ładnie wygląda, ale również wybornie smakuje.
Zapadło kłopotliwe milczenie. Stalin wydawał się skonsternowany tą kunsztowną metaforą, która oznaczała, że traktat ma być symboliczny i praktyczny zarazem, uwzględniać zarówno paradygmat światowej rewolucji, jak i chińskie interesy narodowe. Nadrzędnym celem Stalina było zabezpieczenie dalekowschodnich zdobyczy, uzgodnionych w Jałcie i potwierdzonych w starym traktacie chińsko-radzieckim. Mao chciał zachować twarz, zanim wyrzeknie się chińskich ziem. Wytworzył się impas. Mao zaproponował wezwanie Czou En-laja, chińskiego premiera, by zakończył negocjacje.
- Jeśli nie możemy ustalić, co należy zakończyć, po co wzywać Czou? - spytał Stalin.
Rozstali się: Mao twierdził, że Stalin nie chciał się z nim widzieć, lecz sam miał własne powody, by czekać. Spędził w Moskwie kilka żałosnych tygodni, zanim obie strony znów się spotkały, skarżąc się gorzko, że miał tu "do spełnienia tylko trzy zadania: jeść, spać i srać". Pruderyjni Rosjanie byli zgorszeni skatologicznymi dowcipami Mao, zarówno usłyszanymi bezpośrednio, jak i zarejestrowanymi przez aparaturę podsłuchową.
- Towarzysze - oświadczył Stalin - bitwa o Chiny jeszcze się nie skończyła. Ona się dopiero zaczyna.
Beria zażartował, iż Stalin jest zazdrosny, że Mao rządzi większym narodem.
Dwudziestego pierwszego grudnia Mao i przedstawiciele całego świata komunistycznego zebrali się w Teatrze Wielkim, by uczcić urodziny najwyższego kapłana. Uroczystości, będące czymś pośrednim pomiędzy religijną pielgrzymką a cesarskim triumfem, królewskimi zaślubinami a bankietem wielkiej korporacji, kosztowały 5,6 miliona rubli i przyciągnęły tysiące pielgrzymów. Stalin, rozdarty pomiędzy pogardą dla ich uwielbienia a jego pragnieniem, odgrywał skromnego zrzędę, gdy Malenkow, jak zwykle pierwszy we wszystkich aktach bałwochwalstwa, starał się go przekonać, że "naród" oczekuje hucznych obchodów - i kolejnych medali.
- Nie ważcie się tylko uszczęśliwić mnie kolejną gwiazdą - burknął.
- Ależ, towarzyszu Stalin, naród...
- Nie powołujcie się na naród.
Mimo to z radością doglądał przygotowań. Przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej, Nikołaj Szwernik, stanął na czele Komitetu do spraw Organizacji Obchodów Rocznicy Urodzin Towarzysza Stalina, a w jego skład weszli "zwykli robotnicy", palatyni, marszałkowie i artyści tacy jak Szostakowicz, którzy debatowali nad ustanowieniem Orderu Stalina, listą gości, układem miejsc na bankiecie i wystawą prezentów Stalina. Za łączną sumę 487.000 rubli każdy z delegatów miał otrzymać szlafrok, kapcie, brzytwę, kostkę mydła "Moskwa", talk i wodę kolońską (najnowszy produkt Poliny Mołotowej, przebywającej wówczas w więzieniu).
W "Prawdzie" Chruszczow wychwalał Stalina za "bezkompromisowość w wykorzenianiu kosmopolitów", czyli Żydów. Poskriebyszow napisał artykuł o zasługach Stalina w dziedzinie uprawy cytrusów. Żony palatynów przynosiły własne prezenty: Nina Beria zrobiła konfitury orzechowe jako pamiątkę po [...] Waszej Matce, na co Stalin wysłał jej list z podziękowaniem: Gdy jem Twoje konfitury, wspominam młodość.
Beria mruknął:
- Teraz co roku będziesz musiała odrabiać tę pańszczyznę.
Słynni artyści i dzieci elity powtarzali swoje role. Natasza Poskriebyszowa miała wyrecytować bałwochwalczy wierszyk, a następnie wręczyć Stalinowi (który kazał rozstrzelać jej matkę) bukiet. W Teatrze Wielkim baletnice ćwiczyły "dworskie ukłony".
Poprzedniego wieczoru, w "Kąciku", Stalin zmienił układ miejsc, tak że nie siedział już pośrodku, lecz Malenkow upierał się, iż musi siedzieć w pierwszym rzędzie. Stalin polecił, by po jego prawej ręce zasiadł Mao Tse-tung, a po lewej Chruszczow, nowy ulubieniec. Później poczuł drętwienie karku i zakręciło mu się w głowie, ale Poskriebyszow podtrzymał go za łokieć. Stalin nie zamierzał wzywać lekarzy. Poskriebyszow zalecił mu napar z ziół.
Następnego wieczoru Teatr Wielki był wypełniony po brzegi. Kiedy na scenę wyszedł Stalin wraz ze swoim egzotycznym otoczeniem, w którym znalazł się między innymi Mao, Walter Ulbricht, Mathias Rakosi i Bolesław Bierut, rozległy się grzmiące owacje. Stalin usiadł nieco na lewo od środka, pod szkarłatnym transparentem i wielkim portretem przedstawiającym jego samego. Potem kolejni mówcy zaczęli wychwalać jubilata jako geniusza. Stalin skinął na generała Własika i szepnął, że goście mają przemawiać we własnych językach, co było internacjonalistycznym gestem "ojca narodów". Palmiro Togliatti wygłosił przemówienie po włosku i sam tłumaczył je na rosyjski. Wystąpienie Mao, przemawiającego niebywale piskliwym głosem, przywitały burzliwe oklaski. Stalin był wyczerpany od nieustannego wstawania. Później wyszły dziewczęta w pionierskich mundurkach, by wyrecytować poemat. Poskriebyszow mrugnął do córki, która przebiegła przez scenę i wręczyła jubilatowi bukiet róż.
- Tata i Stalin uwielbiają czerwone róże - powiedziała.
- Dziękuję ci, rudzielcu, za róże! - odparł Stalin i wskazał na oddanego Poskriebyszowa, który rozpromienił się z dumy.
Później goście udali się do Sali Gieorgijewskiej na Kremlu, gdzie odbył się bankiet i koncert z udziałem tenora Kozłowskiego, Mai Plisieckiej i Wiery Dawydowej. Własik osobiście sprawdził ich garderoby w poszukiwaniu zabójców i bomb. Tańcząc, Maja zauważyła "wąsatą twarz cesarza siedzącego w pierwszym rzędzie przy długim stole bankietowym i na wpół odwróconego ode mnie, a obok niego Mao".
- Będzie, i do diabła z tym! Jesteśmy na to przygotowani.
Mao nadąsał się jeszcze bardziej. W drodze do Kuncewa chiński tłumacz zaprosił Stalina, by odwiedził Mao.
- Wypluj te słowa! - syknął Mao po chińsku do tłumacza. - Nie zapraszaj go!
Żaden z tytanów nie odzywał się przez całe trzydzieści minut jazdy. Kiedy Stalin poprosił Mao, by zatańczył przy muzyce z gramofonu, ten odmówił. Nie miało to jednak większego znaczenia: partia pokera dobiegła końca. Zachowując dla siebie pozycję najwyższego kapłana międzynarodowego komunizmu, Stalin uznał wiodącą rolę Mao w Azji.
Czternastego lutego, na bankiecie w hotelu Metropol po podpisaniu traktatu, Stalin ciskał gromy na Titę, a Mao nadal się dąsał. Dwaj giganci prawie się nie odzywali: "sporadycznie" rzucane uwagi przedzielało "nieznośnie długie milczenie". Gromyko ze wszystkich sił starał się podtrzymać rozmowę. Stalin mógł nie lubić Mao, ale chiński przywódca wywarł na nim wrażenie: "W świecie marksistowskim najwybitniejszą postacią jest Mao [...]. Całe jego życie marksisty-leninisty świadczy o zasadach i uporze konsekwentnego bojownika". Sojusz został natychmiast poddany próbie na polach bitewnych Korei.
Fragment książki Siomona Sebaga Montefiorego "Stalin. Dwór czerwonego cara", Wydawnictwo Znak Horyzont, premiera 29.09.2021.
Zobacz także: