Reklama

Wizyta starszej pani

To chyba sprawiedliwe, że najpierw rodzice opiekują się nami, a potem my nimi. Tylko że dzisiaj istnienie wielopokoleniowej rodziny nie jest proste. Hasło "Mama zamieszka z nami" bywa dla domowników zapowiedzią rewolucji. Jak uniknąć konfliktów? Jak stworzyć większą, kochającą się rodzinę i jednocześnie nie zagubić siebie?

"Nie ma wyjścia. Mama musi przeprowadzić się do nas", pomyślała Beata. Rok wcześniej zmarł jej ojciec. Mama została sama w innym mieście. Beata starała się regularnie ją odwiedzać razem z mężem i dwójką dzieci - trzynastoletnim Bartkiem i dziesięcioletnią Julką. Mimo to starsza pani coraz częściej narzekała na samotność. Z jednej emerytury było jej też trudno utrzymać dotychczasowy poziom życia. Opłacić rachunki, wykupić leki... Andrzej, mąż Beaty, na informację, że trzeba będzie połączyć dwa odrębne do tej pory gospodarstwa, domy, rodziny, nie zareagował wcale źle. "Kupimy wspólnie coś większego - i mamie, i nam będzie wygodniej, dzieci rosną. Przyda się więcej przestrzeni", przekonywał.

Reklama

Beata też tak myślała, ale i przeczuwała, że nie będzie łatwo. Dlatego postanowiła poradzić się psychologa: jak to przeprowadzić, by wszyscy czuli się dobrze, by skorzystali z nowego układu? Oto co usłyszała.

1. Poświęćcie trochę czasu na zastanowienie się, jak ma to wyglądać w praktyce.


Jeszcze zanim podejmiecie decyzję o wspólnym mieszkaniu. Zdaniem psychologów, jeśli sytuacja nie jest z gatunku nagłych - np. choroba, warto na te przygotowania poświęcić nawet pół roku. Im lepiej to sobie wszyscy poukładacie: ty, mąż, dzieci, mama, tym mniej problemów będziecie mieć potem, gdy rzeczywiście zamieszkacie razem. Najczęściej, planując tak poważne zmiany życiowe, uciekamy od rozważania ewentualnych problemów ("wszystko się jakoś ułoży", powtarzamy sobie) albo stosujemy myślenie życzeniowe. Każdy z członków rodziny tworzy sobie w głowie własną "bajkę". Beata - o powrocie do dzieciństwa. Andrzej, jej mąż - o teściowej, która zachowuje się jak niewidzialna, czasem tylko zostawia w kuchni półmisek mielonych kotletów.

Bartek i Julka - o babci, która rozpieszcza i bierze na siebie większość domowych obowiązków. Mama Beaty, pani Janina - o prowadzeniu domu zamiast córki. Ze zderzenia tych odmiennych opowieści w realnym świecie nie może wyniknąć nic dobrego, tylko konflikty.

2. Napiszcie... listy.

Każde z was. Także wy, dorośli, i mama! Tak, tak. Kto ma na to czas? Ale znajdujesz go przecież, żeby wypełnić PIT, pójść do kosmetyczki, zrobić szczegółowy plan remontu łazienki. Ważne rzeczy wymagają czasu: w nagrodę zaoszczędzisz sobie sporo konfliktów w przyszłości. W listach szczegółowo opowiedzcie swoją "bajkę", czyli to, jak wyobrażacie sobie wspólne mieszkanie. Starajcie się odpowiedzieć na pytania: jak będzie wyglądał mój dzień powszedni, gdy zamieszkamy razem? A niedziela, święto? Od świtu do zmierzchu. Co ja będę robić, co będzie robić mama? Im bardziej dokładna ta opowieść, tym lepiej: kto korzysta z łazienki najwcześniej, kto jest ostatni w kolejce? Jak wygląda lodówka: kto ją zapełnia, czyje produkty leżą na której półce? Kto ogląda telewizję o 20 i jaki program? Co z praniem, sprzątaniem? Ile czasu spędzacie razem z nowym członkiem rodziny, ile osobno? Co z rachunkami, zakupami?

Niech listy nie będą spisem wymagań i oczekiwań wobec mamy, starajcie się pisać jak najwięcej, każde o sobie. Na koniec zastanówcie się, jak dokończylibyście zdanie: "Cieszę się, że zamieszkamy razem, bo...". W odpowiedzi zawrzyjcie to, co każde z was chciałoby dostać od "nowej" w rodzinie, oraz to, co chce dać. Beata napisała więc: "Cieszę się, że zamieszkamy razem, bo będziemy mogły rano pić kawę, jak wtedy, kiedy byłam w liceum" (jej potrzeby), a Bartek: "Cieszę się, że zamieszkamy razem, bo nauczę babcię surfować po sieci" (o swoim darze dla pani Janiny).

3. Przejdźcie do fazy urealniania.

Zbierz listy od wszystkich członków rodziny i przeczytajcie je razem z mężem. To wy we dwoje jesteście - i będziecie - gospodarzami w tym domu i to wy powinniście zadbać, by każdy członek rodziny czuł się komfortowo. Zastanówcie się, jakie sytuacje ze wspólnego mieszkania wyobrażacie sobie podobnie. W których punktach wasze historie są zupełnie rozbieżne? Dobrze jest ucieszyć się z tego, co was łączy, i zawczasu opracować szczegółowy plan, by wyeliminować rozbieżności. Trzeba go oczywiście ustalić ze wszystkimi członkami rodziny, nawet tymi najmłodszymi. Jeśli przeczuwacie, że może wybuchnąć "wojna o łazienkę", po prostu zróbcie harmonogram korzystania z niej rano, niech wszyscy się zobowiążą do przestrzegania go.

Beata i Andrzej taki właśnie harmonogram zrobili. Z przyjemnością też wypełnili kolejne zalecenie psychologa: Julka pięknie wykaligrafowała na sztywnym kartonie wszystkie zdania "Cieszę się, że zamieszkamy razem, bo...", czyli opowieści poszczególnych członków rodziny o tym, co chcą dać i dostać od pani Janiny. Oraz oczywiście jej "Cieszę się, że zamieszkamy razem, bo...". Po co to potrzebne? Dobrze będzie przypominać sobie te słowa. Dbać o to, by naprawdę pić z mamą tę kawę, mieć "nagrodę". O to, by syn nauczył babcię korzystania z internetu. Im więcej ciepłych uczuć, spełnionych marzeń, tym więcej łączy rodzinę.

4. Pamiętaj: to wy dwoje jesteście małżeństwem.

 Niezależnie od tego, czy ma zamieszkać z wami mama twoja, czy partnera. To wy zawieracie koalicję. O tym też trzeba porozmawiać odpowiednio wcześniej. Często jest bowiem tak, że to z małżonków, którego rodzic wprowadza się do domu, zawiera z nim sojusz ponad porozumieniem ze swoim partnerem. Bierze jego stronę w każdym konflikcie, stara się iść na rękę, spędza coraz więcej czasu z mamą, coraz częściej się jej radzi... Beata i Andrzej na początek ustalili: raz w tygodniu będą wychodzić gdzieś tylko we dwoje (korzystając z tego, że teraz ma kto zająć się dziećmi) na spacer i do kina, na kolację do restauracji. To dobra okazja, żeby pokazać pozostałym domownikom: "Przede wszystkim jesteśmy mężem i żoną. Córką i zięciem, rodzicami - na drugim i trzecim miejscu". A także by z dala od domu porozmawiać o tym, jak przebiega proces łączenia rodzin. Co idzie dobrze, co szwankuje? By być razem.

5. Trzeba zastanowić się nad tym, jakie udogodnienia wprowadzić w waszym mieszkaniu.

Jeszcze na etapie planowania przeprowadzki, by zapewnić nowej osobie w rodzinie jak najwięcej wolności i niezależności. Ideał - własny aneks kuchenny i łazienka - jest raczej trudny do osiągnięcia. Ale nawet w najmniejszym mieszkanku można się do niego zbliżyć. Wstawić choćby czajnik elektryczny (być może małą elektryczną, turystyczną kuchenkę?), niewielką lodówkę, stolik służący za blat kuchenny. Beata zrozumiała: nie chodzi o to, by jej mama nie korzystała ze wspólnej kuchni. Raczej o to, by mogła sobie sama zrobić kanapki na śniadanie, jeśli nie będzie miała ochoty jeść razem z córką, zięciem i wnukami. Aby nie była skazana na ich towarzystwo - w końcu przez wiele lat prowadziła odrębne gospodarstwo. Trudno jest jej przyzwyczaić się do tego, że teraz ma być inaczej.

6. Warto też pomyśleć nad tym, jak będziecie do siebie mówić.

To wydaje się błahostką, ale w rzeczywistości słowa mają ogromną moc. Inaczej rozmawia się z "mamą", a inaczej z "panią Kowalską". Do tej pory Andrzej mówił do teściowej "pani Janino". Teraz Beata zaczęła się zastanawiać, czy to nadal będzie właściwe. Nie będzie brzmiało sztucznie np. w porannej kolejce do łazienki ("proszę, pani Janino, niech pani wejdzie pierwsza")? Nic na siłę, ale są różne formy zwracania się do członków rodziny partnera: "mamo Kowalska", "mamo Janko", "druga mamo" czy po prostu po imieniu.

7. Ważne, by nauczyć się stawiać granice.

Psychologowie opisali trzy ich rodzaje. Granice sztywne są nienaruszalne, niezależnie od wszystkiego. Na przykład: "Niech mama niczego mi nie przestawia w kuchni. W kuchni ja rządzę". Okopywanie się na stanowiskach to wstęp do domowej wojny. Granice płynne to z kolei potulne godzenie się na wszystko, np.: "Oczywiście, niech się mama rozgości. Proszę bardzo, to teraz mamy kuchnia. Tak, niech mama wyrzuci tę zastawę, faktycznie jest paskudna. Mamy naczynia są o wiele ładniejsze". Takie podejście zaowocuje frustracją ze strony osoby, która ustępuje. Jakie więc powinny być granice? Elastyczne.

Na przykład Beata powiedziała do mamy: "W kuchni jest dziesięć szafek. Zrobię w nich porządek i dwie wygospodaruję dla mamy. Wszystko się chyba zmieści czy potrzebujesz, mamo, więcej miejsca?". Elastyczne granice pozwalają nam łatwo dopasowywać się do sytuacji, ale też bronić swoich racji stanowczo, łagodnie, bez lęku: "Niestety, nie wchodzi w grę, żebyś zajęła połowę szafek. Trzymam w nich naczynia dla czteroosobowej rodziny. Ty przeprowadzasz się w pojedynkę. Może przejrzymy wspólnie rzeczy i zdecydujemy, których się pozbyć?". Rozmawiamy do momentu osiągnięcia porozumienia, bez gniewu, ale - konsekwentnie. Kluczem do ustanawiania elastycznych granic jest informacja zwrotna, czyli natychmiastowy, uprzejmy komentarz do sytuacji, w której granice zostały naruszone. "Przykro mi było, gdy po powrocie z pracy zorientowałam się, że pozwoliłaś iść Julce do koleżanki. Julka miała karę za wagary z zeszłego tygodnia. Pewnie o tym nie wiedziałaś, ale na przyszłość chciałabym, byśmy uzgadniały takie rzeczy".

8. Obserwuj własne reakcje.

 Staraj się, gdy pojawia się konflikt Twojego partnera z Twoją mamą (albo Twój z jego mamą), zmienić perspektywę. Odwrócić role. Andrzej na przykład się wścieka, bo Beata codziennie siada z mamusią przed telewizorem, żeby popłakać przy Angielskim pacjencie czy Przeminęło z wiatrem. Beata nie rozumie, o co mu chodzi: przecież to ciekawe filmy, a poza tym mamie przyda się rozrywka, jest taka smutna. A gdyby to była jego matka i wspólnie we dwoje wybieraliby co wieczór program telewizyjny, który wszyscy będą musieli oglądać bez pytania Beaty i dzieci o zdanie? Beata zrozumiała: wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy perspektywę. Inna sytuacja. Wracasz do domu i widzisz, że teściowa uprasowała koszule twojego męża. Jesteś zirytowana, robisz jej wymówki. Traktujesz to jako zamach stanu, mieszanie się w wasze sprawy, no i oczywiście przytyk, że ty nie prasujesz tak idealnie jak ona.

A gdyby to była twoja matka? Pewnie zrobiłoby ci się miło, że chce ci pomóc, i przyjęłabyś ten gest naturalnie i z wdzięcznością. Taka zmiana perspektywy pozwoli ci uniknąć wielu sporów i zaoszczędzi wszystkim domownikom przykrości.

9. Nie zapominaj, że... jest jeszcze ta druga.

Jego lub twoja matka, która nie zamieszkała z wami. Paradoksalnie, im lepiej będą się układały wzajemne relacje w waszym nowym gniazdku, tym więcej napięć może zacząć pojawiać się na linii wy-drudzy rodzice (druga mama). Dlatego Beata zdecydowała zapraszać teściów częściej, dzwonić, okazywać miłość. Niech wiedzą, że też są ważni, choć mieszkają z dala od syna, synowej i wnucząt.

10. Na bieżąco omawiajcie wszystkie sprawy.

 Całą rodziną: ty, on, dzieci, mama. Najlepiej będzie ustalić stały dzień na spotkania, np. piątek co trzy tygodnie. Właśnie co trzy tygodnie umawia się sesje terapii rodzinnej - to wystarczająco długo, by coś się "zadziało" między członkami rodziny, ale i na tyle krótko, by dało się rozwiązywać potencjalne konflikty, zanim jeszcze wejdą w fazę wojny. Rozmawiajcie, jak idzie wasz plan łączenia domów. Czy harmonogram korzystania z łazienki się sprawdza? Podział obowiązków? Czy ktoś widzi potrzebę wprowadzenia jakichś modyfikacji, np. mama stwierdzi, że nie potrzebuje osobnej lodówki, ale wolałaby mieć swój telewizor itp. Na każdym spotkaniu odczytajcie też listę: "Cieszę się, że razem zamieszkamy, bo...". Sprawdzajcie, czy robicie to, co miało was cieszyć. Czy czujecie radość? A może macie nowe pomysły?

Beata, Andrzej (który mówi do teściowej: "mamo Janko"), Bartek, Julka i "mama Janka" mieszkają razem od ośmiu miesięcy. Chyba są zadowoleni z tej dużej życiowej zmiany, jaką przyniosło połączenie domów. Beata się cieszy, że może nadrobić te lata, kiedy zajęta dziećmi i pracą nie miała czasu rozmawiać ze swoją mamą tak często, jak by chciała. I jak robi to dzisiaj. Dzieci są zachwycone, że jest ktoś, komu chce się piec ciasta, do kogo zawsze można się przytulić (choć babcia coraz częściej blokuje Bartkowi dostęp do komputera, bo wciągnęła się w forum dla seniorów). Co ciekawe, najbardziej cieszy się z połączenia domów Andrzej. Z własną matką nie ma dobrego kontaktu, z "mamą Janką" rozumieją się świetnie.

Mówi: "Nie sądziłem, że po czterdziestce można nadrobić stracone dzieciństwo. Ale można. Takie połączenie domów to rodzina drugiej szansy. Okazuje się, że można w niej dostać to, czego nie dostało się we własnym domu wiele lat wcześniej".

Jagna Kaczanowska

Twój STYL 6/2012

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: rodzina | matka | babcia | teściowa | Jak żyć?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy