Workuta i okolice – upiorna zimowa kraina

Fotografie gigantycznych, rosyjskich blokowisk robią wrażenie. Zwłaszcza, gdy osiedla zostały opuszczone, a pogoda zmieniła je w upiorne, lodowe pałace.

AA/ABACA/Abaca/East NewsEast News

Workuta i okolice – upiorna zimowa kraina

W szczytowym okresie wydobycia w Workucie pracowały 73 tys. osadzonych, w tym wielu Polaków, Ślązaków i Niemców. W gułagach panowały tak złe warunki, że w latach 50. więźniowie wszczęli bunt – na krótki czas kontrola nad obozami została przejęta przez osadzonych, którzy następnie rozpoczęli wędrówkę do oddalonej o setki kilometrów Finlandii. Ci, którzy nie zginęli podczas morderczej drogi, zostali pojmani i straceni.
Workuta. 160 kilometrów od koła podbiegunowego, 40 godzin pociągiem od Moskwy. Nie rosną tu lasy, występują wyłącznie pojedyncze drzewa. Zima trwa osiem miesięcy w roku, przez dwa z nich słońce nie pokazuje się na niebie. W letnie dni temperatury sięgają 14 stopni. Te „upały” budzą do życia owady, między innymi komary i meszki, które bezlitośnie kąsają każdą odsłoniętą część ludzkiego ciała.  Wydawało by się – piekło.
Z czasem pracownicy zaczęli opuszczać region. Dla przykładu: w latach 80. Workuta liczyła 115 tys. mieszkańców, w 2014 roku było ich 61 tysięcy.
Większość z nich osiedliła się w Workucie i pobliskich miastach. Były to kompleksy podobne do setek innych, budowanych na północy w czasach ZSRR.  Największą część tych układów urbanistycznych stanowiły osiedla mieszkaniowe:  kilkunastopiętrowe bloki o prostych formach i funkcjonalnych układach mieszkań. Inżynieryjnym sekretem pozostaje, w jaki sposób w tak niesprzyjających warunkach udawało się wznieść architektoniczne kolosy.
+5
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas