Z matki na córkę
W tradycyjnych społecznościach po ślubie kobieta przeprowadza się do domu męża, przejmuje jego nazwisko i godzi się, by to on podejmował najważniejsze decyzje. W żyjącym w Indiach plemieniu Khasi jest tak samo. Tylko zupełnie inaczej.

Subhendu Sarkar/LightRocket via Getty ImagesGetty Images
Z matki na córkę
W tradycyjnych społecznościach po ślubie kobieta przeprowadza się do domu męża, przejmuje jego nazwisko i godzi się, by to on podejmował najważniejsze decyzje. W żyjącym w Indiach plemieniu Khasi jest tak samo. Tylko zupełnie inaczej.

Indie uznaje się za jedno z najniebezpieczniejszych dla kobiet miejsc na świecie. Tamtejsze Narodowe Biuro ds. Statystyk Przestępczości każdego roku odnotowuje ok. 200 tys. przestępstw przeciw kobietom, takich jak: molestowanie, gwałty, porwania i morderstwa. Sprawcy tych przestępstw często pozostają bezkarni: w przypadku procesów o gwałt tylko w co czwartej sprawie wydawany jest wyrok skazujący. Co więcej: ofiarą można stać się nawet przed urodzeniem. Żeńskie płody są w Indiach znacząco częściej abortowane niż męskie. Tam, gdzie nie ma diagnostyki, dochodzi o zabójstw noworodków płci żeńskiej. Na ślubach, kobietom tradycyjnie życzy się, by „doczekały się tysiąca synów”. Co za kontrast ze słowami kobiety z plemienia Khasi, która marzyła o córce…Subhendu Sarkar/LightRocket via Getty ImagesGetty Images

System ten zaowocował ukształtowaniem dość liberalnego obyczajowo społeczeństwa. Khasi sami wybierają sobie małżonków (przed ślubem flirtują i chadzają na randki), a jeśli w związku przestaje im się układać, bez większego trudu mogą się rozwieść. Kobiety prowadzą samochody, ubierają się w zgodzie z własnym gustem, piją alkohol i bez ograniczeń korzystają z dostępnych rozrywek. „My nie boimy się rozmawiać z mężczyznami i bronić swojego zdania” – tłumaczy Kwadsgbon Khonglam, jedna z kobiet Khasi, w rozmowie z dziennikarzami tygodnika „Le Point”. „Kiedy obserwuję turystki, przyjeżdżające do nas z innych części Indii widzę, że one nie mają tej śmiałości”. Nic dziwnego – Khasi to na tle indyjskiego społeczeństwa ewenement. Anuwar Ali Hazarika / Barcroft Media via Getty Images / Barcroft Media via Getty ImagesGetty Images

Obszary zamieszkiwane przez Khasi, wyróżniają się w jeszcze jeden sposób: to jedne z najczystszych regionów Indii. Meghalaya – region, w którym żyją Khasi, to w dosłownym tłumaczeniu „dom chmur”. Nie jest to tylko oderwana od rzeczywistości poetycka figura: mgła, o poranku unosząca się między wzgórzami Meghalayi, sprawia wrażenie, jakby wioski tonęły w obłokach. U stóp wzniesień wiją się rzeki, ponad którymi przerzucono wiszące mosty. By ułatwić sobie komunikację między wioskami, mieszkańcy Khasi zbudowali skomplikowane ścieżki, złożone ze schodów i platform. Są to jedne z nielicznych ingerencji w naturę, jakie poczynili - jak wyjaśniają, starają się żyć z nią w jak największej zgodzie. „Ten kto pierwszy zobaczy brud lub śmieć, sprząta go, nieważne czy jest mężczyzną, czy kobietą. Tak jest od zawsze” – mówi dziennikarzom „Le Point” Belinda Khongtiang, mieszkanka wioski Mawlynnong, uznanej za najczystszą wioskę w Indiach. „Podczas gdy mężczyźni rujnują planetę, my wciąż staramy się szanować to, co dała nam natura” – dodaje Theilin Phanbuh, przewodnicząca Krajowej Komisji ds. Kobiet w Meghalaya. Anuwar Hazarika/ Barcroft Media via Getty Images / Barcroft Media via Getty ImagesGetty Images

Według legendy wszystko zaczęło się od tego, że mężczyźni poszli na polowanie. Gdy przebywali w dżungli, ich wioskę zaatakowano. Mimo liczebności i dobrego uzbrojenia napastników, pozostałym w domach żonom, udało się odeprzeć atak. Kiedy mężczyźni wrócili, w podzięce za bohaterską postawę kobiet zdecydowali, że od dziś po wsze czasy to one będą rządzić rodzinnymi majątkami. Niezależnie od tego, ile prawdy jest w tej, powtarzanej z pokolenia na pokolenie opowieści (historycy twierdzą, że mogło chodzić raczej o zabezpieczenie dobrobytu rodziny na wypadek, gdyby mężczyzna znalazł sobie również inne partnerki seksualne), mężczyźni z plemienia Khasi, rzeczywiście władze nad pieniędzmi oddają kobietom. Ulegają im też w wielu innych kwestiach. Ten, liczący 1,3 mln osób, żyjący w Indiach lud, jest bowiem jedną z nielicznych na świecie tradycyjnych matrylinearnych społeczności. System ten, choć kojarzy się z matriarchatem, nie jest z nim tożsamy. O ile matriarchat oznacza sprawowanie władzy przez kobiety, o tyle matrylinearyzm polega na dziedziczeniu po żeńskiej linii. Subhendu Sarkar/LightRocket via Getty ImagesGetty Images

Eksperci również twierdzą, że matrylinearny system nie ma przed sobą długiej przyszłości. Kres położą mu jednak nie męskie protesty, ale przemiany ekonomiczno-obyczajowe. Dziś, gdy wiele kobiet wyjeżdża za pracą do większych miasta, tradycyjna plemienna społeczność zaczyna się rozpadać. Zmianie ulegają również stosunki między małżonkami: by odjąć sobie obowiązków i unikać konfliktów, coraz więcej rodzin decyduje się na partnerski model relacji. Pozostaje mieć nadzieję, że przemiany te zmierzać będą w stronę równości, a nie przyjęcia modelu, obowiązującego w pozostałych częściach kraju. Daniel Berehulak /Getty ImagesGetty Images

"Kiedy wyszłam za mąż urodziłam syna. Ucieszyłam się, ale było mi też przykro. Tak bardzo chciałam mieć córeczkę. Na szczęście po kilku latach i dziewczynka pojawiła się na świecie" – mówi dziennikarzom telewizji Arte jedna z kobiet z plemienia Khasi. Nic dziwnego – w tej społeczności kobiety nie tylko dzierżą domową kiesę, ale również mają wyłączne prawdo do dziedziczenia. Zgodnie z tradycją, spadkobierczynią zostaje najmłodsza córka w rodzinie, otrzymując pieniądze, ziemię i biżuterię. Nie oznacza to jednak, że dobrami tymi może swobodnie dysponować – do ich zbycia potrzebna jest zgoda innych członków rodziny. Spadkobierczyni staje się więc nie tyle właścicielką, co strażniczką rodowego dziedzictwa. Z tym przywilejem wiążą się też obowiązki – to ona przejmuje ciężar opieki nad rodzicami. Tradycja ta chroniona jest przez indyjską konstytucję i ustawę o społecznych zwyczajach dotyczących linii rodowych z 1997 roku. Daniel Berehulak /Getty ImagesGetty Images

W tej uroczej opowieści jest jednak i łyżka dziegciu: aktualny porządek społeczny nie wszystkim się podoba. Podobnie jak w patriarchalnych społeczeństwach, tak i tu działają aktywiści, domagający się równouprawnienia. Mężczyźni, sprzeciwiający się dominacji kobiet, są zrzeszeni w organizacji o nazwie Syngkhong Rympei Thymmai (w wolnym tłumaczeniu znaczy to: „podpora, która stabilizuje drżący dom”). Jej członkowie wskazują m.in. że mimo, iż zarabiają pieniądze, nie mają wpływu na domowe wydatki, nie są również dopuszczani do udziału w rodzinnych naradach, a młodzi chłopcy Khasi, mają gorszy niż ich rówieśniczki dostęp do edukacji. „Nie chcemy obniżyć pozycji kobiet. Chcemy tylko podwyższyć naszą” – mówi dziennikarzom BBC założyciel organizacji, Keith Pariat. „Martylinearna kultura sprawia, że mężczyźni czują się bezużyteczni”. Brzmi całkiem znajomo, prawda?Subhendu Sarkar/LightRocket via Getty ImagesGetty Images