Z opery na wojnę. Tak artyści wspierają Ukrainę

Zamienili pointy na wojskowe buty. Ich sceną staje się teraz pole bitwy. Lesya Vorotnyk i Oleksii Potiomkin to baletmistrzowie, którzy stanęli w obronie Ukrainy. Z dnia na dzień z opery wyszli na wojnę.

Baletmistrzyni chwyciła broń w obronie kraju. Historii jest więcej
Baletmistrzyni chwyciła broń w obronie kraju. Historii jest więcejTwitter ( Oleksandra Matviichuk)/ opera.com.uaTwitter

Dziś już wiemy, że prawie 20 proc. ukraińskiej armii stanowią kobiety. Od tygodnia codziennie poznajemy chwytające za serce historie ludzi, którzy walczą w obronie swojego kraju. Bo wojna, to przede wszystkim ludzie, ich skrajne emocje i poruszające historie tych, którzy bronią swojego kraju.

Codzienność nie jest już taka, jak wcześniej. Każdy dzień witamy z pytaniem, jakie druzgocące informacje z zagranicy dotrą do naszych oczu i uszu. Codzienność w Ukrainie tym bardziej nie przypomina tej dotychczasowej. Wielu cywili podjęło się obrony swojego kraju. Mężczyźni w wieku 18-65 lat nie mogą opuścić granic Ukrainy z powodu powszechnej mobilizacji. W każdej chwili mogą zostać powołani do wojska. Obywatele i obywatelki w wielu przypadkach sami chwytają za broń, by bronić swojego kraju.

Niektórzy z nich zamienili scenę operową na pole walki. Nie ma już spektakli, nie ma pięknych strojów, poruszającej muzyki klasycznych kompozytorów. Przynajmniej na razie.

Olesia Vorotnyuk: Ukraińska baletnica, która chwyciła za broń

Media na całym świecie obiegło zdjęcie Olesii Vorotniuk, baletmistrzyni Opery Kijowskiej, która chwyciła z broń, by bronić swojego miejsca pracy. Niektóre źródła podają, że w 2014 roku jej mąż zginął z rąk rosyjskich okupantów, broniąc Ukrainy w Donbasie. Teraz ona walczy o swoją ojczyznę.

Oleksii Potiomkin: Pierwszy solista baletu broni kraju

Oleksii Potiomkin od 2017 roku jest pierwszym solistą Baletu Opery Narodowej w Ukrainie. Występował na najznamienitszych scenach całego świata: w Japonii, Kanadzie, USA, Francji, Niemczech, a także w Polsce. Od kilku dni nie publikuje już pełnych radości zdjęć ze sceny baletowej. Pointy zamienił na wojskowe buty, a wymyślne stroje na mundur. Na rosyjską inwazję szykował się już kilka dni przed wybuchem wojny i to właśnie z tego czasu pochodzi zdjęcie, które obiegło cały świat.

Jego odwagę doceniają w mediach społecznościowych przyjaciele z opery i baletu, zwłaszcza że jest również ojcem małego dziecka.

"Chyba mogę tylko głośno krzyczeć, żeby odstraszyć wroga"

Rozmawiam z moim kolegą, Yuriyem Hadzetskyym, który na co dzień jest śpiewakiem operowym. Mimo swojego młodego wieku śpiewał już na znakomitych scenach operowych na całym świecie, m.in. we Włoszech i w Szwajcarii. Kształcił się również w Polsce w Akademii Operowej Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. W Ukrainie nie mieszka już od kilku lat, jednak na kilka dni przed rosyjskim atakiem wrócił do swojego kraju, by swoim śpiewem upamiętnić Bohaterów Niebiańskiej Setki, czyli tych, którzy zostali zastrzeleni w 2014 roku na Majdanie Niepodległości w Kijowie. W wyniku ogłoszonej w Ukrainie powszechnej mobilizacji, Yuriy musi pozostać w kraju, w gotowości.

- Jeszcze w niedzielę, 20 lutego, stałem na scenie Filharmonii Lwowskiej, by upamiętnić bohaterów Niebiańskiej Sotnii, którzy oddali swoje życie w "rewolucji godności" w latach 2013-2014, w obronie naszego kraju. Jeszcze w środę, dzień przed wojną, byłem w Kijowie i nic nie mówiło o zbliżającym się początku tej strasznej wojny, a już dziś jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości - mówi mi Yuriy. - Każdy z nas teraz broni swojego kraju na różnych frontach: wojskowym, humanitarnym, artystycznym i innych. Jesteśmy jednym wielkim narodem, który zwycięży! Teraz każdy Ukrainiec czuje się silniejszy niż kiedykolwiek. Teraz też robię, co mogę: kontaktuję się z przyjaciółmi na całym świecie, aby pomóc Ukraińcom, wysyłam też nuty ukraińskich pieśni do moich znajomych muzyków, aby każdy mógł usłyszeć, jaka jest wspaniała kultura ukraińska, jaka jest niedoceniana.

Pytam go również o to, czy w każdej chwili może być wezwany do walki. - Kto nie ma żadnego doświadczenia wojskowego, tak jak ja, to jest powoływany na końcu. Są cztery fale mobilizacji i ja jestem w tej ostatniej. Bo chyba żołnierzem nie jestem za bardzo, mogę co najwyżej głośno krzyczeć, żeby odstraszyć wroga - podsumowuje żartobliwie.

- Wierzę w nasze zwycięstwo, wierzę w nasz naród! I serdecznie dziękuję wszystkim narodom, które nam pomagają i wspierają! Wygrajmy razem! - dodaje śpiewak.

Niech te ostatnie słowa będą dla nas wszystkich pokrzepieniem i nadzieją na to, że wkrótce wszyscy znów będziemy mogli podziwiać tych wspaniałych i odważnych artystów na scenach.

Zobacz także:

"Sztab Warszawski Front". Jak można pomóc Ukrainie?INTERIA.TV
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas