Za ciepło. Za zimno. Zawsze jest na co narzekać

Prawdopodobnie w chwili, gdy czytasz te słowa, pogoda jest beznadziejna. W najlepszym wypadku - taka sobie. Jest zdecydowanie za zimno. Albo tylko trochę, ale jednak. Zachmurzyło się i pada deszcz. Albo słońce razi w oczy, a upał jest tak męczący, że nie wiesz, gdzie się schować - przewidują autorzy książki "Jakoś to będzie. Szczęście po polsku".

Lubimy ponarzekać, ale wiemy, że jakoś to będzie
Lubimy ponarzekać, ale wiemy, że jakoś to będzie123RF/PICSEL

Przeczytaj fragment książki "Jakoś to będzie. Szczęście po polsku":

Wieje silny, nieprzyjemny wiatr. Albo właśnie nie wieje i smog w mieście robi się nie do wytrzymania. Ciśnienie? Jak zawsze - za niskie (można by zrobić kawę, ale ekspres właśnie się zepsuł, a poza tym skończyło się mleko). Albo za wysokie, bo coś wszystkich głowy tak dziwnie bolą. A może pogoda i jest idealna, ale nie wiesz tego, bo w twoim biurze nie ma nawet okien. Do tego klimatyzacja chodzi tak mocno, że chociaż jest środek lata, właśnie łapie cię przeziębienie.

Jest sierpień i pada deszcz? A może luty i już się zastanawiasz, jak wytłumaczyć dzieciakom, że ferie znów będą bez śniegu? Spadnie pewnie na Wielkanoc. Jeśli jest listopad, to na sto procent - zresztą nieważne. I tak o 16:30 robi się ciemno.

"Jak tak sobie trochę ponarzekam, to od razu czuję, że żyję" - wszyscy znamy to uczucie. Uwielbiamy narzekać. Każdy pretekst jest dobry: praca (wkurzający szef, za dużo obowiązków i za niskie wynagrodzenie), zdrowie (wymienić w kolejności chronologicznej czy alfabetycznej?), politycy (wiadomo) i tak dalej. Oczywiście, lubimy też narzekać, że Polacy narzekają. Bo przecież ile można tego słuchać.

Paradoks polega na tym, że nie przestajemy narzekać, choć z roku na rok coraz mniej mamy ku temu powodów i uważamy się za coraz szczęśliwszych. Dlaczego? Profesor Antoni Kępiński uważał, że przychodzi nam to tak łatwo, bo jako naród burzliwy mamy skłonność do popadania w skrajne emocje: euforię i rozpacz. Z kolei zakorzeniony w nas idealizm sprawia, że wyjątkowo trudno nam się pogodzić z tym, że świat nie był, nie jest i nigdy nie będzie idealny. Uważamy, że zawsze można coś poprawić, zrobić lepiej, bardziej się postarać.

Badania nad polską kulturą narzekania nasi naukowcy prowadzili już w latach dziewięćdziesiątych.

I już wtedy ponad połowa z nas deklarowała, że lubimy narzekać bez powodu. Różnimy się pod tym względem od innych narodowości, a od niektórych bardzo wyraźnie. Na przykład kultura amerykańska nakazuje entuzjazm, więc jeżeli Amerykanin ma na końcu języka coś negatywnego, powinien to raczej zachować dla siebie. W Wielkiej Brytanii nie trzeba co prawda być szczęśliwym, ale jednocześnie nie wolno być nieszczęśliwym. Tymczasem w Polsce na pytanie "Jak leci?" wypada odpowiedzieć "Aa, stara bieda", choćbyśmy nawet dzień wcześniej trafili szóstkę w lotka. Potwierdzają to badania. Jeden z polskich profesorów codziennie przez sto dni pytał grupę studentów, czy czują się "lepiej niż zwykle", "tak samo jak zwykle" czy może "gorzej niż zwykle". Po zakończeniu badania okazało się, że - z wyjątkiem dwóch studentów - zwykle wszyscy czuli się gorzej niż zwykle. Dla porównania: podobne badanie przeprowadzone kilkadziesiąt lat wcześ­niej w Stanach Zjednoczonych wykazało, że amerykańscy studenci zwykle czują się lepiej niż zwykle. Badania te dobrze pokazują, co nakazuje nam kultura, w której żyjemy.

Czy narzekanie ma zalety? Jak najbardziej! Uwalnia nas od nieprzyjemnych emocji i może prowadzić do zmiany sytuacji, która nam nie odpowiada. Jednak żeby tak się stało, powinno ono dotyczyć określonego problemu, na przykład konkretnego nauczyciela, lekarza czy sąsiada i tego, co zrobili źle, a nie oświaty, służby zdrowia, sąsiadów czy wszystkiego w ogóle, bo to z kolei prowadzi do przygnębienia i nieufności. Badania wskazują, że ufamy ludziom, z którymi mamy bezpośredni kontakt. Prawie nigdy nie narzekamy na rodzinę i przyjaciół, a okolicę, w której mieszkamy, uważamy za bezpieczną. To wyjaśnia, dlaczego choć od lat deklarujemy, że sprawy w Polsce i na świecie idą w złym kierunku, jednocześnie uważamy, że nam samym i naszym bliskim żyje się coraz lepiej. Jesteśmy optymistami na lokalną skalę.

Z roku na rok jesteśmy co raz szczęśliwsi, ale i tak lubimy ponarzekać
Z roku na rok jesteśmy co raz szczęśliwsi, ale i tak lubimy ponarzekać123RF/PICSEL

Polska kultura narzekania mówi o nas coś jeszcze. Jesteśmy szczerzy, bezpośredni, lubimy mówić wprost, bez owijania w bawełnę. Ale gdy słuchamy kogoś, kto maluje świat w czarnych barwach, jesteśmy bardziej skłonni mu uwierzyć, choćby to, co mówi, nie miało pokrycia w faktach. Osoby, które narzekają, uważamy za mądre, wiarygodne i trafnie oceniające rzeczywistość wokół. Z kolei tych, którzy są nastawieni entuzjastycznie, zazwyczaj uznajemy za miłych, ale niezbyt spostrzegawczych.

Jedno jest pewne: w Polsce narzekanie pełni dość szczególną rolę, specyficzną dla naszej kultury - pozwala nam nawiązywać i pogłębiać relacje. Jeśli na przykład na pytanie "Co słychać?" odpowiemy, że "Wszystko dobrze", będzie to najprawdopodobniej oznaczało, że chcemy trzymać rozmówcę na dystans. Tymczasem narzekanie może być formą zagajenia, zaproszeniem do rozmowy, otwarcia się. To konwencja, w której my Polacy od razu się odnajdziemy.

Narzekanie nie zawsze jest więc powodem do narzekania. Jeśli mamy ochotę trochę popsioczyć, nie ma w tym niczego złego. Byleby robić to z umiarem, a może nawet z uśmiechem.

Duńczyk ujawnia prawdę o hyggeWydawnictwo Znak

Jakoś to będzie

Jesteśmy szczęśliwi na przekór modom, autorytetom i przeciwnościom losu. Wierzymy w rodzinę i tradycję, ważne jest dla nas życie duchowe. Ale lubimy też być zadziorni, a dzięki naszej ułańskiej fantazji niemożliwe staje się możliwe. W ciężkich czasach ratują nas ironiczne poczucie humoru i niezachwiana wiara, że ze wszystkimi nawet największymi trudnościami sobie poradzimy. To nasza filozofia: JAKOŚ TO BĘDZIE. Właśnie dzięki niej potrafimy przenosić góry.

Co to znaczy, że świętujemy jak żaden inny naród w Europie? Co wyraża najpopularniejsze polskie słowo? Skąd się bierze nasz przewrotny optymizm? I najważniejsze: czym jest szczęście po polsku?

Zaskakującą odpowiedź na to pytanie autorom książki: Beacie Chomątowskiej, Dorocie Gruszce, Danielowi Lisowi i Urszuli Pieczek pomogli odkryć: Joanna Bojańczyk, Aleksander Doba, Olga Drenda, Magdalena Grzebałkowska, Łona, Rafał Madajczak (ASZdziennik), Janusz Makuch, Wojciech Mann, Jurek Owsiak, Michał Rusinek, Marcin Wicha, Magda Wójcik (Najedzeni Fest!) i inni.

„Jakoś to będzie. Szczęście po polsku”
„Jakoś to będzie. Szczęście po polsku”Wydawnictwo Znak
Fragment książki
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas